- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Strapping Young Lad "City"
Ten album jest genialny, więc to oczywiste, że dostanie ode mnie maksymalną ocenę. Jak inaczej mam ocenić płytę, która stawiam wśród 10 najlepszych wydawnictw w historii ciężkiej muzyki? Strapping Young Lad jest jednym z nielicznych zespołów grających tak ekstremalny metal, nie tracąc przy tym wartości muzycznych. Tu wszystko jest na swoim miejscu, nie ma żadnych niepotrzebnych dźwięków. Część utworów jest piekielnie szybka, ale nikt się tu z nikim nie ściga, nikt się nie popisuje, nie ma tu ani jednej solówki, jest za to pełna niesamowitej energii muzyka metalowa XXI wieku.
Wszystko rozpoczyna się kapitalnym, utrzymanym (w porównaniu z resztą albumu) w średnim tempie "Velvet Kevorkian" (świetny motyw na klawiszach w środku utworu), by po chwili przejść w jeden z najostrzejszych kawałków na płycie - "All Hail The New Flesh" - pełnym czystej thrashowej agresji. Czwarty na płycie, "Detox", wokalnie przypomina mi nieco Metallikę z okresu "...And Justice For All", lecz w środku ma tak niesamowicie energetyczne riffy, że łeb sam się składa do headbangingu - normalnie nie da się przy tym usiedzieć! Po tym bardziej melodyjnym oddechu mamy "Home Nucleonics", kawałek, który jest głównym mottem tej recenzji. W tym utworze najczęściej powtarzający się motyw to głos Devina Townsenda, drącego się w wysokich rejestrach "I WARNED YOOOOOUUUU!!!"
Tu chciałbym się na chwilę zatrzymać. Napisałem wcześniej, że "City" jest albumem genialnym, lecz muszę zaznaczyć, że nie dla każdego. Nie każdy jest w stanie znieść poziom hałasu produkowany przez Strapping Young Lad, nie wszyscy przebiją się przez tę ścianę dźwięku, by odkryć, że tak naprawdę... są to prawdziwe piosenki! "Podejrzewam, że większość ludzi nie czuje "piosenki" w Strapping Young Lad, ale ona naprawdę istnieje w moich uszach. To jest ciężkie, ale jest w tym dobrze skonstruowana muzyka. Wszystkie piosenki, które gram lub śpiewam na albumach, włącznie z tymi ostatnio napisanymi, są dla mnie takie naturalne. Są piosenkami, które mogę zaśpiewać lub swobodnie zanucić" - mówi o swej muzyce Devin i jakby potwierdzeniem jego słów jest kompozycja o niewiele mówiącym tytule "AAA". Rozpoczyna się narastającym szeptem Devina, który powoli przeradza się w nawiedzony krzyk, by po chwili przejść w zupełnie melodyjny refren. Pod względem wokalnym jest to chyba najbardziej zaskakujący utwór na "City". Po nim następuje "Room 429", pochodzący z repertuaru nie istniejącej już grupy Cop Shoot Cop. To prawie ballada! Płytę zamyka wolny i ciężki "Spirituality" ze strasznie dołującymi wokalami.
Nie mam pojęcia jak podsumować tę recenzję, bo jest to muzyka, która nie mieści się w żadnych kategoriach i nie można tu przykładać tej samej miarki co do "zwykłych" albumów. Niektórzy określają muzykę S.Y.L. terminem "zakręcony death metal", ale to nie do końca prawda, gdyż po pierwsze Devin Townsend nie posługuje się growlingiem, a po drugie - jest to muzyka o wiele inteligentniejsza i bardziej przemyślana. Każdy, kto chce poznać coś nowego i nie boi się zaryzykować, powinien posłuchać tego albumu. Skoro dotarłeś aż do tego miejsca, to pewnie przeczytałeś całą recenzję. Jeśli zamierzasz zapoznać się z "City" to pamiętaj - "I WARNED YOOOOOUUUU!!!"
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Behemoth "Demigod"
- autor: BadBlood
Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667