- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Stoner Kings "Brimstone Blues"
Trzeba mieć niezły tupet, żeby nazwać zespół Stoner Kings, ale wypada też mieć ponadprzeciętne umiejętności, żeby się taką nazwą nie ośmieszyć. O ile tupetu piątce Finów nie brakuje, o tyle nie mogę jakoś dać się przekonać, że muzyka zawarta na "Brimstone Blues" z jakiegoś powodu wynosi ich ponad inne stonerowe zespoły.
Płyty słucha się przyjemnie i lekko, ale niewiele po takim przesłuchaniu w człowieku zostaje. Kompozycje nie prezentują nic nowatorskiego, a wykonanie nie stoi na najwyższym poziomie - po części za sprawą wokalisty, brzmiącego niekiedy jak niewinny nastolatek, a po części z powodu brzmienia ogółu. Instrumenty zlewają się w jedną, niewyraźną masę, z której ciężko cokolwiek wydobyć. Muzycy, oczywiście, sprawiają wrażenie bardzo wyluzowanych... nawet trochę za bardzo, choć nie da się ukryć, że jest w tej muzyce lekkość, której wielu mogłoby pozazdrościć. Ot, takie nawet sympatyczne, aczkolwiek niezbyt wciągające granie dla mało wymagających.