- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: S.O.D. "Speak English Or Die"
Czy są na sali ludzie, chcący wiedzieć jak kiedyś było pojmowane pojęcie "hardcore", że były takie hardcore'owe zespoły jak Suicidal Tendencies, Bad Religion (tak, tak, to nie był wtedy punk jako taki) oraz oczywiście S.O.D? Myślę, że Dog Eat Dogi, czy inne Biohazardy nie pozwoliły niektórym zapomnieć o klasykach.
Jednym z takich klasyków jest niewątpliwie lider S.O.D. - Billy Milano (ciekawe, czy ma coś wspólnego ze słynnym polskim zespołem rozrywkowym, może to rodzina?) i płyta, której chciałbym poświęcić trochę miejsca, czyli "Speak English Or Die".
Co znaczy po angielsku "hardcore"? Znaczy nie mniej ni więcej jak ekstremalny i taka jest to właśnie muzyka. Kawałki nie dłuższe niż 2 minuty, miejscami perkusja osiąga tempo z najlepszych (grindcore'owych) czasów Napalm Death. Ogniste, ciężkie, ale jednocześnie bardzo melodyjne riffy, żadnego kombinowania, a teksty generalnie o dupie Maryni (tytuł "Pre-Menstrual Princess Blues" mówi sam za siebie - księżniczka po prostu nie może znaleźć podpasek), to wyznaczniki tych około 30 minut.
To nie jest jakaś zaangażowana papka, nie brakuje tu sporej dawki wygłupów. Patrz "What's That Noise" (sprzęt się zepsuł, więc trzeba się wkurwić), Ballad Of Jimi Hendrix ("tatatata he's dead"), "Diamonds And Rust (Extended Version)" - ta wersja ma 2 sekundy, więc ile trwała poprzednia? :) Pamiętam, że kiedyś żadna impreza nie mogła obejść się bez tej kasety, zabawa przednia, słowo daję. Rok temu kupiłem sobie oryginalne wydawnictwo i powiem szczerze, że się zawiodłem. Nie ma w nim nic. Jakieś jedno zdjęcie, parę informacji, nawet składu. Trochę szkoda.
Tak więc kochani hardcore'owcy: nie samym Biohazardem człowiek żyje, warto wiedzieć, skąd się to wszystko wzięło.
Pierwsza to oczywiście DRI, Agnostic Front, Circle Jerks, Black Flag, SOD, MOD, DOA, SOB, Ratos De Porao, Cro Mags no może jeszcze Mucky Pup, czy nawet No Means No. W tych kapelach odpowiednio muzycznie było więcej punka, w niektóych więcej thrashu (mimo to miały one wspólny muzyczny mianownik)
W Polsce zaczęła się dopiero druga fala pod koniec lat 80. XX wieku.
Nawet były zadymy pod koniec lat 80tych w Jarocinie (metale z hardcore'owcami)
kapele? wczesny Acid Drinkers, SKTC i Apatia
protoplaści? No może gdzieś tam wczesny album Armii. Wczesna Siekiera z Budzyńskim, nie z Adamskim. Dezerter. To tak trochę na wyrost, bo to stylistyka punka, ale te kapele zdecydowanie miały szybszy bit (taki w stylu punk 1983) od innych zbliżających sie w kierunku hardcore.
W czasach świetności hc rap?
Dynamind
i pewnie jeszcze coś tam się znajdzie
Materiały dotyczące zespołu
- S.O.D.