- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Slayer "World Painted Blood"
Tymi kilkoma słowami poniżej narażę się wszystkim fanom Slayer, a może i jutro pod moją chatą zaparkuje wanik ekipy Slayerjugend rekrutowanej ze Slaytanic Wehrmacht Fan Club, żeby spuścić mi okazjonalny łomot. Nie dbam o to. Więc co następuje - po wydaniu "Seasons In The Abyss", Slayer zaskakują mnie nie wspaniałą, miażdżącą muzyką, a bardziej nierównością formy, co ich twardogłowym wielbicielom po prostu przez usta przejść nie może. No bo co? Świetna "Divine Intervention", potem słaba "Diabolus In Musica" i zaraz miażdżące "God Hates Us All", i znów, ostatnie do niedawna, wiotkie jak mięsień mojego teścia, "Christ Illusion". Jakby pokładać ufność w algorytmach, względnie konsekwentnym wróżeniu z fusów, nadeszła teraz pora na album bardzo dobry - i znów algorytm się sprawdza.
Zachodzę w głowę, czy aby z Kerrym Kingiem wszystko w porządku, bo wierzcie mi lub nie, jeżeli ktoś wyrobiłby sobie opinię o "World Painted Blood" na podstawie tych ochłapów promocyjnych , które już jakiś czasu temu "Rumcajs" rzucił łaskawie na sieć, to raczej potraktowałby ten krążek jak zawszonego psa i bez szmaty by nie podchodził. Ale widać to taka taktyka dla zmyłki. Bo nowy Slayer mimo kilku słabszych momentów z gówiennością nie ma zbyt wiele wspólnego. W zasadzie Zabójca nigdy tak do końca nie odchodził od swojej stylistyki, ale tym razem wehikułem czasu sięgnęli samego nawet korzenia swej twórczości, czyli "Show No Mercy". Leci sobie taki "Snuff" i do końca nie wiadomo, czy to nie przypadkiem "Captor Of Sin" z odświeżonym brzmieniem. Ktoś tęskni za numerami w stylu "Silent Scream" z "South Of Heaven"? Proszę bardzo - dla niego jest "Hate Worldwide", fani "Dittohead" łykną zaś z pewnością "Public Display Of Dismemberment" i to bez popity. Napina w starym stylu to jednak nic szczególnego, a ekipa z Los Angeles zdaje się tym razem też o tym pamiętać. Dawno w swojej twórczości nie mieli wolniejszych, a jednocześnie tak klimatycznych kawałków, jak "Human Strain" czy "Playing With Dolls". Może nie budują one tak doskonale psychopatycznej aury, jak ongiś dajmy na to "Seasons In The Abyss" lub "Dead Skin Mask", ale żadnymi wypełniaczami na pewno przez to nie są. Nieobeznanym w temacie powiem tylko, że oczywiście to nie klimat w typie list przebojów ze słodkim, wyśpiewanym przez chór blondynek "zerżnij mnie", a raczej zwyczajne - niezwyczajne metalowe "zerżnę cię" hehe. Ok, ok, tyle żartów. Mój faworyt w tym zestawie to jednak nie te odbicia klasyków, a raczej punkowy "Americon", w którym aranż wokalu pozwala imaginować, co grałby Slayer z Jello Biafrą za mikrofonem. No i nie można nie wspomnieć o powrocie rewelacyjnych pojedynków gitarowych spółki King - Hanneman i najlepszym bębnieniu Lombardo od czasu "South Of Heaven" (w końcu Kerry znów spuścił chłopaka ze smyczy).
Zwyczajowo na koniec warto by rzec coś o produkcji. Niby w studio Rick Rubin nie siedział, ale ja wiem, czy to taka różnica, skoro gałami kręcił chowany troskliwie pod jego własną, siwą brodą Greg Fiedelman? Efekt końcowy bardziej przypomina potężny sound "GHUA" niż trochę niejakiej pod tym względem "Iluzji Chrystusa". Z zarzutów - to nie rozumiem po co wydają "World Painted Blood" w iluś tam wersjach żeby każdy slayerowy zbok mógł sobie z tego zrobić kompletną skull - mapkę świata, ale być może po prostu za głupi jestem na to. Zapowiadają chłopaki przejście na emeryturę, więc warto odessać dolarowego cyca do końca. Ale z drugiej strony, czy Megadeth i Metallica mają do tego inne podejście? Wszystko to koi klasa płyty, która wprawdzie nie lśni w pełni, bo przesłonięta jest nieco kaszanką wspomnianych kawałków singlowych, ale i tak w ogromnej części imponuje. 40 minut Slayera - czy od nich wypada wymagać więcej? A jeśli nie wierzycie... cóż spytajcie lekarza lub farmaceuty.
A tak powaznie to elasnie tego oczekiwalem od SLAYERA a nie jakis łamancow i eksperymentow .Mysleliscie ze moze wydadza płyte z muzyka Regge ?-)) Slayer forever!!!!
Zgodzę się z poprzednikiem! (Dla mnie jeszcze Slayer pokazał klasę na God Hates Us All i bardzo lubię Divine Intervention)
Prawda jest taka, że gdyby był to debiutancki album nieznanego zespołu to nikt by nawet o tym nie mówił. Przecież solówki na tym albumie są tak żenujące, że chyba lepsze były na Show No Mercy...
Mamy XXI wiek a brzmienie gitar jest tu tragiczne.
... nie chce mi się nawet pisać o tym albumie.
Moja ocena to 2,5/10
Materiały dotyczące zespołu
- Slayer
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Behemoth "Evangelion"
- autor: Megakruk
- autor: Kępol
Megadeth "Endgame"
- autor: Megakruk
Nile "Those Whom the Gods Detest"
- autor: Megakruk
- autor: Kępol
Lost Soul "Immerse In Infinity"
- autor: Megakruk
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
Trzeba też dorosnąć do danego gatunku muzyki a obsłuchanie się naprawdę pozwala wyciągnąć obiektywne wnioski. Sam mając lat 17cie słuchałem na tamte czasy same rzeźnie (głownie cały worek metalowy (thrash, death, grind core, noise core, hard core nieco cold wafe i punk rock), jazz i rock ten z lat 60tych i 80tych nieco ten niezależny. Nie ukrywam, że wtedy nie doceniałem pewnych wydawnictw, dopiero po latach zrozumiałem jak wartościowe artystycznie i technicznie są doskonałe płyty np. led zeppelin I, II, III, IV, King Crimson - the court of crimson king, Deep purple - perfect strangers, Pink Floyd - dark side of the moon a to nie były płyty z moich czasów.
Tak się składa, że też lubię i muzyke późniejszą nową i tez szanuje nowe zespoły i ich niezłe płyty np. zespół sigur ros, muse, marsvolta, at the driving etc...
Naprawdę doceniam dobrą muzykę, dobrze zgrana, wykonaną, techniczną ale też brudną z wyrafinowaniem i nieoczywistą, więc np. dokonania młodszych genialnych zespołów czy twórców np. Tool, Behemoth, Ramstein, Tori Amos, stawiam na równi z legendami jednoczesnie archicznymi wykonawcami m.in. Johny Cashem, Royem Orbisonem, Black Sabbath, deeep purple, brucem sprengstenem, budgie, pink floyd, kraftwerk, cavem, Einstuerzende neubauten, the cure, crime the city solution, clain of cymox, joy division, cocteau twins, dead can dance, swans, slayer, metallica, iron maiden, dri, entombed, carcass, napalm death, morbid angel, kreator, lard, ministry, killing joke, revolting cocks, john zorn, kazutoki umezu, david bowie etc..
Już nie wymieniam... wystarczy.
W kazdym razie da się ocenić obiektywnie, który z wykonawców w swojej karierze nagrał genialne płyty i te mniej dobre.
Znam młodziaków, którzy zaczęli od słuchania muzy w drugiej połowie lat 90tych i rozumieją wczesne dokonania slayera, metalliki, megadeath, anthrax. Oni tez doceniaja te "perełki", choc w czasie ich swietności chodzili do przedszkola. Tak gust jest tylko gustem, ale tak naprawdę dochodzi się naprawdę obiektywnych ocen dopiero po latach, kiedy to z perspektywy na to wszystko patrzymy i doszukujemy się stylu i tego czegos analizując płytę lub płyty danego zespołu z różnych dekad.
Slayer to legenda. Wiadomo, że czasy "Reign in blood", czy "South of heaven" nie wrócą (nie ma już tych pieknych melodyjnych solówek, czy tak zagmatwanych przejść na bębnach Lombardo), mimo to po ostatnich dwóch płytach Slayer bardzo przypomniał stare czasy i zblizył się do nich. Nawet śmiało moge to napisac co do ostatniej płyty Metalliki, która przypomina te najlepsze czasy.
Podobnie jest z innymi grupami. Analogicznie jest też w innych przypadkach, gdzie np ja nie znam czasów hipisowskich i dlatego nie napiszę, że Pink Floyd nagrało najlepszą płytę w swoim dorobku - "The Wall", bo to swiadczyło by o moim dyletanctwie (choć mi się bardzo podoba). Duzo starsi ode mnie koneserzy z tego świata muzycznego zdecydowanie bardziej wolą
"wish your were here".
mam nadzieję, zę mnie zrozumiałeś kolego.
Przepraszam za błędy szczególnie co do nazw zespołów. Piszę szybko, więc spiesząc się mogłem coś przekręcić