- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Slayer "Seasons in the Abyss"
Slayer to jedna z najlepszych thrash metalowych kapel na świecie. Zespół ten, założony w pierwszej połowie lat 80, owiany jest już legendą. Członków kapeli oskarżano o satanizm, propagowanie przemocy i wiele innych, najczęściej nieprawdziwych, rzeczy. Dla mnie to zespół grający bezkompromisową, niesamowitą muzykę, więc do recenzji "Seasons In The Abyss" podszedłem z ochotą.
To siódma płyta zespołu. Przez wielu uznawana jest za najlepszy twór Slayera, według innych ustępuje jedynie "Reign In Blood". Pominę tego typu porównywanie, moim zdaniem te płyty są zupełnie inne. "Seasons In The Abyss" została wydana w 1990 roku i, jak każda płyta Slayera, odbiła się dużym echem "w metalowym światku". Już sama okładka jest wstrząsająca, a muzyka zawarta na niej porostu poraża: agresywnością, klimatem i techniką z jaką ją nagrano. W zespole, oprócz Toma Arayi (bas i wokal), Kerrego Kinga i Jeffa Hannemana (gitary), na perkusji ostatni raz zagrał Dave Lombardo (na późniejszych płytach zastąpił go Paul Bostaph). Teksty w większości napisał Araya, a do stworzenia muzyki przyłożył się cały zespół.
Płytę otwiera ostre uderzenie - "War Ensemble", które zapowiada ton całego krążka. Następny "Blood Red" jest popisem wirtuozerii gitarzystów Slayera, którzy na przemian grają świetnie dopasowane solówki. Kolejne utwory nie odbiegają od stylistyki płyty - są ostre, ciężkie, tajemnicze, nasycone niesamowitą energią. W połowie krążka znalazł się jeden z moich ulubionych utworów grupy: "Dead Skin Mask". To najcięższa i najwolniejsza, chociaż nie jest to typowy metalowy "walec", kompozycja na płycie. To również najbardziej mroczny utwór, przy nim słuchaczowi po ciele przechodzi dreszcz, a po plecach spływa strużka zimnego potu. Dalej przewija się ciągle klimat grozy i strachu, choć nie ma już tak wolnych utworów jak "Dead Skin Mask". Pod koniec następuje kolejne zwolnienie tempa - dziesiąty, ostatni utwór zawiera w sobie wszystko to, co działo się na całej płycie, nieprzypadkowo nazwany został "Seasons In The Abyss".
Cały album jest doskonale spójny. Można go słuchać "na okrągło" i co chwilę odkrywać nowe dźwięki. "Seasons In The Abyss" to, oprócz porządnej dawki energii przekazanej ciężkimi riffami i ochrypłym wokalem, klimat, który wciąga, przeraża i jednocześnie nakazuje ponowne przesłuchanie płyty.
"Seasons In The Abyss" według mnie jest jedną z najlepszych metalowych płyt. Slayerowi udało się połączyć w jedną całość dynamikę, oszalałe solówki, ciężkie riffy oraz niewiarygodny nastrój i zamknąć to w 43 minutach muzyki.
Materiały dotyczące zespołu
- Slayer
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Sepultura "Chaos A.D."
- autor: Woland
Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot
Slipknot "Iowa"
- autor: kaRel
Iron Maiden "Powerslave"
- autor: Woland
Pantera "Vulgar Display of Power"
- autor: Dober-man