- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Slayer "God Hates Us All"
Ostatni (nie licząc "War At The Warfield" i innych składanek) krążek legendarnej grupy Slayer zaprzecza wszelkim obiegowym opiniom, jakoby klasyczny metal był martwy. "God Hates Us All" pokazuje, że gatunek nie tylko żyje, ale i ma się całkiem dobrze (mimo ogromnej liczby kapel powermetalowych, które za wszelką cenę starają się temu zaprzeczyć - moje pozdrowienia dla Manowar).
Na wyprodukowanej przez słynnego Ricka Rubina płycie nie znajdziemy nic nowego, oryginalnego, ani odkrywczego - tylko prosty, czysty thrash. Pomimo to, płyta zachowuje świeżość i doskonale zadamawia się we współczesnych realiach muzyki ciężkiej, w której to króluje przecież nu tone, w lepszym (System Of A Down, Korn) lub gorszym (Limp Bizkit, Evanescence, Linkin' Park) wydaniu. Artystów cechuje bajeczna wręcz technika, jest nieodzowna przy szanujących się produkcjach thrashowych. Popisy Jeffa Hannemana i Kerry'ego Kinga na gitarach, jak również Paula Bostapha na perkusji momentami zapierają dech w piersiach.
Nagranie inauguruje piosenka "Darkness Of Christ" pełniąca funkję intra i w sposób przekrojowy pokazująca słuchaczowi, co czeka go dalej... A dalej jest coraz szybciej i ostrzej, aż do refleksyjnego numeru ósmego, "Seven Faces", który pozwala odbiorcom płyty na chwilę wytchnienia. Sielanka nie trwa jednak długo, gdyż od jedenastki, "War Zone", muzycy z powrotem podkręcają tempo (po wolniejszych "Bloodline" i "Deviance") i już do końca je utrzymują.
Denerwują mnie natomiast pisane "pod publiczkę" teksty - Araya bez przerwy użala się nad sobą, śpiewając (a raczej wykrzykując) jak go Bóg nienawidzi, jak wszyscy bliscy się od niego odwracają, jak to otaczają go sami hipokryci. W ustach muzycznej megagwiazdy palącej dolarami w kominku cały ten bunt przeciwko systemowi brzmi jakoś mało przekonywująco... Można to uważać za wierność gatunkowi, ale według mnie jest to po prostu chęć zarobienia paru milionów "ekstra". Jestem daleki od uznania tych tekstów za kompletnie nieudane - owszem, poruszają one istotne problemy, jednak w sposób zbyt patetyczny i dosadny, co czyni je swoją własną karykaturą i ciężko jest je brać na poważnie.
Ale nie ma co tak wybrzydzać - płyta jest na prawdę dobra. Ze świecą dzisiaj takich szukać.
Materiały dotyczące zespołu
- Slayer
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
Slipknot "Iowa"
- autor: kaRel
Sepultura "Chaos A.D."
- autor: Woland
Behemoth "Evangelion"
- autor: Megakruk
- autor: Kępol
Death "Human"
- autor: Wełna