- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Slayer "Diabolus in Musica"
Slayer - nazwa ta już od blisko dwudziestu lat spędza sen z powiek milionom rodziców na całym świecie. Bezkompromisowe - początkowo prowokacyjne wręcz - teksty, perkusja pędząca z prędkością karabinu maszynowego i przyozdobieni w "pieszczochy" gitarzyści - oto jak wykreowali swój własny wizerunek. Nie ulega bowiem wątpliwości, że cały rozgłos towarzyszący promocjom kolejnych albumów morderczej piątki zdołał pomóc im bardziej, niż tego oczekiwali - zarówno przyjęty imidż jak i obrane ku jego budowie środki były bowiem jedynie próbą zwrócenia na siebie uwagi mediów. Dziś panowie starają się raczej zwolnić tempo i zapomnieć o nadużywaniu zdań pokroju "diabeł rządzi światem".
Do premiery najnowszego albumu Slayera pozostał zaledwie miesiąc, warto byłoby więc przyjrzeć się bliżej ostatniemu dziecku ekipy - "Diabolus in Musica" - które zdołało mnie w pewnym sensie zaskoczyć (można by tę sytuację zdefiniować stwierdzeniem, iż napsuł krwi wieelu starym fanom kapeli...).
Zacznę może od konceptu graficznego, który nie może się podobać zwolennikom starszych okładek. Na pierwszy rzut oka jest ona po prostu beznadziejna - nowe inspiracje Slayera dały się we znaki. Swego rodzaju wypadkowa charakterystycznego stylu kapeli i wielu aktualnie popularnych zespołów fali hardcore/neo metal (nu tone - red.). Pomijając jednak opracowanie graficzne płyty...
Zaczyna się naprawdę dobrze - gitary (mimo, że strojone póltorej tonu niżej) wygrywają dość długi wstęp po czym rozpoczyna się "Bitter Peace", utwór traktujący o wojnie i pokoju. Perkusja pracuje przyzwoicie, Araya po raz kolejny przyzwyczaja nas do swojego krzykliwego głosu, gitary wygrywają dość szybkie riffy zwieńczone solówkami (te z kolei to w połowie pojedyncze dźwięki potraktowane wibrem - po staremu). Euforia nie trwa jednak długo i po przesłuchaniu następnych kilku kompozycji można bez problemu zauważyć, jak wielkie piętno odcisnął na zespole czas... Brzmienie wiele straciło w porównaniu chociażby z "Divine Intervention". Pewien styl został oczywiście zachowany, nie ma już jednak grania, które mogłoby przypominać Slayera z czasów "Reign in Blood" czy chociażby "South of Heaven" i "Seasons in the Abyss".
"Diabolus in Musica" jest po prostu inny i - mimo, że cięższy i ciekawszy niż obecne dokonania wielu innych starych kapel thrashowych - dość zróżnicowany. Jak mógłbym jednak ocenić go na tle wcześniejszych dokonać zespołu, który praktycznie zainspirował cały nurt death metalu? Wystarczy jeśli powiem, że tym razem Slayer dał pokaz zaledwie połowy swych możliwości - taka też będzie moja ocena. *Album w limitowanej edycji (a taką właśnie posiadam) został wzbogacony o dodatkowy CD zawierający 6 starszych utworów ("Raining Blood", "Angel of Death", "Mandatory Suicide", "Chemical Warfare", "South of Heaven") zarejestrowanych na koncertach oraz multimedialną prezentację (min. klip wideo będący montażem wszystkich dotychczasowych teledysków Slayera) - ot, aspekt kolekcjonerski wart każdego fana bootlegów.
płytę odkryłem drugi raz. tym razem skutecznie. w tamtych czasach ta płyta wg mnie taka miała być. Byli na szczycie. Coś musieli zmienić, aby nie zostać własnym coverbandem.
Dla mnie fenomen artystyczny Slayer również skończył się na Seasons.
Kolejne albumy oczywiście znam na wylot, niektóre cenię bardziej niektóre mniej. Diabolus oceniam na między 7 lub 8/10.
Ogólnie płyta dosyć ciekawa, ale sam nie wiem czy muzycy nie przekombinowali i na siłę nie przedłużali niektórych utworów, jednakże warto zauważyć, ze na Diabolus to był czas, gdzie jeszcze były grane dosyć melodyjne solówki.
recenzentowi można błąd z ilością muzyka wybaczyć. Widać, ze pasjonuje się Slayerem i chyba myślał o 4 a napisał 5.
Ogólnie recenzja niczego nie wnosi, co ten album reprezentuje. Charakterystyka albumu bardzo lakoniczna.
Gdybym nie znał tego albumu to uznał bym go za słaby, a tak nie jest. Album w tamtym momencie udowodnił że ze Slayer artystycznie cały czas nalezy się liczyć na rynku muzycznym.
Porównanie przez recenzenta okładki Diabolus... do albumów nu metalowych jest wg mnie kompletnym nieporozumieniem. Jedynie do czego można by się przyczepić - to do zmiany logotypu Slayer, aczkolwiek do charakteru tych zdjęć w książeczce i na okładce, to jednak napis Slayer dosyć trafnie się komponuje.
Materiały dotyczące zespołu
- Slayer
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Slipknot "Iowa"
- autor: kaRel
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667
Death "The Sound of Perseverance"
- autor: Rock'n Robert
- autor: Sanitarium
Megadeth "Endgame"
- autor: Megakruk
może poza uczuciem zażenowania) to dałbym tej płycie 8/10. Szacunek, że jeszcze chciało im się kombinować niż nagrywać kolejną bezzębną staroświecką płytę.