- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Slayer "Christ Illusion"
Oj dłużył nam się niemiłosiernie okres oczekiwania na nową płytę "Zabójców". Po pierwsze dlatego, że pięć lat to najdłuższa w historii grupy przerwa pomiędzy kolejnymi albumami. Po drugie - w tym czasie legendy thrash metalu nie prezentowały najlepszej formy. Jedynie Exodus przyłożył tak jak oczekiwaliśmy. No, może jeszcze Kreator wstydu nie przyniósł... Po trzecie wreszcie, do zespołu wrócił Dave Lombardo - oryginalny bębniarz Slayera, perkusista ze wszech miar wybitny. Fanów zżerała więc ciekawość: co zaprezentuje legenda thrashu w swym najmocniejszym składzie?
Jeśli ktoś po ostatnich, wzbudzających pewne kontrowersje dokonaniach kapeli, powątpiewał w jej moc, teraz musi posypać popiołem swą głowę: Kerry King i spółka dołożyli do pieca tak, że szczęki z podłogi przyszło nam zbierać... 10 utworów, niecałe 40 minut muzyki, a energia wygenerowana w tym czasie przez zespół bez trudu zasili średniej wielkości elektrownię!
Na dobry początek muzycy zadają nam potężny cios między oczy. "Flesh Storm" to naszpikowana szybkostrzelnymi solówkami gitar, pełna pędu i furii jazda w najlepszej tradycji zespołu. Lombardo co i rusz udowadnia, że na palcach jednej ręki policzyć można bębniarzy, którzy są w stanie mu dorównać na metalowej scenie. Gdy tuż przed nadejściem refrenu gwałtownie łamie rytm i zdecydowanie zwalnia tempo, gitarzyści wgniatają nas w ziemię kapitalnym riffem. Wspaniałe rozpoczęcie płyty. Z tym, że w podobnym tonie mógłbym napisać w zasadzie o każdym numerze z "Christ Illusion", albowiem mamy do czynienia z albumem niezwykle równym i mocnym. A to, co panowie King i Hanneman wyprawiają z gitarami, śmiało nazwać można mistrzostwem świata. Wariackie, superszybkie solówki, które szatkują mózg z intensywnością wiertarki udarowej to slayerowa norma. Przede wszystkim powala to, co dzieje się w obrębie partii rytmicznych. Mamy ostre, agresywne, ultraszybkie kostkowanie; mamy miażdżące, posuwiste, ciężkie jak ołów riffy; mamy ekscytujące harmonie. A wszystko to często w obrębie jednego utworu! Przykłady? A chociażby "Cult", "Jihad", czy "Skeleton Christ". Dwa ostatnie to wręcz istna kopalnia wspaniałych thrashowych riffów, które z powodzeniem mogłyby położyć podwaliny pod niejeden metalowy album. Dość powiedzieć, że w ciągu pierwszych dwóch minut kompozycji "Jihad", wybrzmiewa takowych riffów pięć (!), a każdy z osobna znakomity. Utwór ten, bodaj najlepszy na płycie (choć doprawdy bardzo ciężko wybrać mi ten naj...), zdumiewa ponadto frapującym, zupełnie nieslayerowym wstępem oraz mocno kontrowersyjnym tekstem, opisującym wydarzenia 11 września 2001 roku z perspektywy terrorysty. I tu ciekawostka: premiera "God Hates Us All", a więc poprzedniego longplaya Slayera, pokryła się z dniem ataków na Nowy Jork... Oczywiście niczego nie sugeruję.
Skoro zaś mowa o kontrowersjach to nie sposób nie wspomnieć o niesamowicie obrazoburczej okładce "Christ Illusion". Widzimy na niej okaleczonego Chrystusa z zakrytym piracką opaską okiem i rozmaitymi symbolami na popiersiu, wśród których znajduje się między innymi sekwencja trzech szóstek oraz napis Jihad. Stoi on w morzu krwi i ludzkich ciał, a jedna z wynurzających się głów bardzo przypomina Maryję. Zresztą to i tak nie wszystko... Jakkolwiek Slayer od zawsze szokował i wywoływanie wokół siebie sensacji zespół ten po prawdzie wpisane ma w swój wizerunek, tak w tym przypadku posunięto się o krok za daleko (a konkretnie Larry Carroll, autor rzeczonej okładki, który stworzył też projekty do klasycznych albumów kapeli, a więc "Reign In Blood", "South Of Heaven" i "Seasons In The Abyss"). Doprawdy nie wiem, co chciano nam przekazać tym wątpliwej wartości artystycznej malowidłem. I jak Tom Araya, który ponoć jest gorliwym katolikiem, mógł pozwolić na jawne obrażanie pryncypialnych wartości chrześcijańskich. Być może chodziło tu o jakiś rodzaj slayerowej wizji Chrystusa, nie wiem. Pewnym jest, że koszulki z obrazem okładki "Christ Illusion" nie założę.
Samej muzyki słucham zaś niezmiennie z wielką przyjemnością, gdyż nieszczęsna okładka to jedyny mankament tej rewelacyjnej płyty. Ojcowie thrashu zaaplikowali nam tu dawkę wybornych dźwięków w klimacie swoich największych dokonań z przeszłości, a jednocześnie wciąż świeżych, soczystych, pełnych żaru i ekspresji, o absolutnie niepodrabialnym brzmieniu. Wystarczy usłyszeć dosłownie kilka akordów, a wątpliwości odnośnie tego, z jakim zespołem mamy do czynienia, pryskają jak bańka mydlana. Slayer zawiesił konkurencji poprzeczkę na arcywysokim poziomie i potwierdził swą wielką klasę. Teraz kolej na Metallikę. Mam przeczucie, że James Hetfield i spółka również rzucą nas na kolana. Oby tak było!
Slayer wcale nie gra tak szybko! To bardziej techniczny trash, w superszybkim napierdalaniu specjalizują się niemieckie kapele.
Materiały dotyczące zespołu
- Slayer
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667
Acid Drinkers "Verses of Steel"
- autor: Lubek
- autor: don Corpseone
Behemoth "The Apostasy"
- autor: Zagreus
- autor: Ugluk
Slipknot "Iowa"
- autor: kaRel