zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: Slash "Slash"

6.06.2010  autor: don Corpseone
okładka płyty
Nazwa zespołu: Slash
Tytuł płyty: "Slash"
Utwory: Ghost; Crucify The Dead; Beautiful Dangerous; Back From Cali; Promise; By The Sword; Gotten; Doctor Alibi; Watch This; I Hold On; Nothing To Say; Starlight; Saint Is A Sinner; We're All Gonna Die
Wydawcy: Roadrunner Records, EMI, Universal Music, Sony Music
Premiera: 2010
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

Przyznam szczerze, że do twórczości ciemnoskórego gitarzysty z kiepem w ustach i w cylindrze mam duży szacunek. Uważam, że Guns'n'Roses bez jego solówek jest zaledwie dobrą kapelą rockową z wokalistą, którego w wersji a' capella nie da się słuchać, gdyż groziłoby to trwałym uszkodzeniem narządów słuchowych. Tak się losy potoczyły, że w wyniku sporów natury artystycznej (i zapewne nie tylko) Slash przestał być członkiem "Spluw i Róż". Udzielał się we własnych, niemalże niezauważonych zespołach: Slash Snakepit oraz Slash's Blues Ball. Gościnnie grywał też u innych wykonawców (np. u Michaela Jacksona). Na początku XXI wieku Slash wraz z basistą i perkusistą G'n'R (Duff McKagan i Matt Sorum), gitarzystą Suicidal Temptations (Dave Kushner) i wokalistą grungowego Stone Temple Pilots (Scott Weiland) uformowali grupę Velvet Revolver, która nagrała dwie udane płyty, lecz dziś utknęła w miejscu z powodu odejścia borykającego się z narkotykowymi problemami Scotta Weilanda. Ten artystyczny zastój zaowocował solowym albumem, na który Slash, podobnie jak występujący gościnnie na płycie Dave Grohl w swej formacji Probot, zaprosił różnych, skądinąd znanych wokalistów.

Zaproszenie wielu wokalistów wiąże się przeważnie z niespójnością stylistyczną albumu. W przypadku solowego krążka Saula Hudsona nie będzie większych problemów z klasyfikacjami gatunkowymi. Jest to najzwyczajniejszy w świecie brawurowo odegrany rock'n'roll z pojawiającymi się niekiedy mocniejszymi momentami. Podobnie jak Dave Grohl na płycie Probot, tak i Slash komponował utwory pod swoich wokalistów, aby ci mogli "poczuć klimat" i wypaść przekonująco. Otwierający płytę "Ghost" z gościnnym udziałem eks gitarzysty Gunsów Izzy'ego Stradlina i wokalisty Iana Astbury'ego mógłby spokojnie znaleźć się na płycie The Cult. Jest to ciężki kawałek ze świetnymi riffami granymi przez Stradlina i świetnymi wtrętami Slasha oraz ciętą, rockową solówką, jakich gitarzysta zagrał w swej karierze mnóstwo. Ian śpiewa tak, jak zdołał nas przyzwyczaić w macierzystej kapeli - czyli drapieżnie i melodyjnie. Zaczyna się obiecująco. Drugi utwór to ballada, która nazywa się "Crucify The Dead". Na wokalu niezmordowany Książę Ciemności - Ozzy Osbourne. To typowa dla Ozzy'ego ballada z mocnymi refrenami. Spokojnie mogłaby zostać wydana na którejś z jego płyt. Nikt nie będzie zdziwiony, jeśli napiszę, że nie ma co oczekiwać eksperymentów w utworze śpiewanym przez Lemmy'ego Kilmistera. "Doctor Alibi" to kawałek do bólu w stylu Motorhead, czyli ciężko, szybko, energicznie i melodyjnie, aczkolwiek nie jest tak rewelacyjny, jak "Shake Your Blood" z płyty Probot. Lemmy nie sili się na ładne czy też techniczne śpiewanie - charczy po swojemu, solidnie odwdzięczając się Slashowi za solówkę z "I Ain't No Nice Guy" z płyty Motorhead "March Or Die". Podobnie "By The Sword" mogłoby spokojnie znaleźć się w repertuarze Wolfmother. Jest to udana ballada, z początku utrzymana w stylistyce country, by następnie mogły pojawić się przestery. Andrew Stockdale śpiewa w typowy dla siebie sposób, mianowicie brzmi tak, jak gdyby Robert Plant został kopnięty w krocze. Kończące "We're All Gonna Die" z Iggym Popem jest utrzymane w stylistyce The Stooges, podobnie jak przeciętny "Promise" z Chrisem Cornellem nawiązuje do spokojniejszych utworów Soundgarden lub solowego Cornella, ale jeszcze z czasów zanim nagrał kontrowersyjny - dla wielu aż zanadto kontrowersyjny - album z Timbalandem. Nie jestem fanem jego głosu, tak więc utwór nie zachwycił mnie.

Twórczość pozostałych gości jest mi bliżej nieznana - i raczej bliżej poznana nie będzie. Ballada "Gotten" ze śpiewającym Adamem Levinem nie przekona mnie do zainteresowania się Maroon 5, gdyż barwa głosu wokalisty mnie najzwyczajniej w świecie irytuje. Czekałem na koniec utworu. Podobnie nie przekonał mnie do siebie Rocco DeLuca, który śpiewa w "Saint Is A Sinner", aczkolwiek jest to kompozycja o wiele lepszy od męczącego i ckliwego "Gotten" - nie podoba mi się głos DeLuci. Zaskakujący może być również gościnny udział M. Shadowsa - wokalisty metalcore'owego Avanged Sevenfold. Mimo że na sam dźwięk słowa "metalcore" jeżą mi się włosy na głowie, to uważam, że ten utwór wypadł całkiem sympatycznie, wokalista nie zdziera do przesady gardła, ani nie śpiewa przesadnie cukierkowo, jak to lubią czynić dla kontrastu metalcore'owi krzykacze. Slashowi całkiem ciekawie wychodzi szybsze kostkowanie, dzięki czemu odnalazł się w cięższej stylistyce. Dwukrotnie wystąpił na płycie Myles Kennedy, znany z zespołu After Bridge - "przymierzany" do śpiewania w reaktywowanym Led Zeppelin wokalista, któremu przypada śpiewanie numerów z płyty na koncertach. Kennedy zaśpiewał balladę "Starlight" oraz żwawy, rockowy "Back From Cali", w którym wypadł według mnie zdecydowanie lepiej.

Obecność wokalisty zmusza w mniejszym lub większym stopniu do piosenkowej struktury: zwrotka - refren - solo, więc nie powinien dziwić fakt, że na płycie znalazł się utwór instrumentalny. Jest nim "Watch This Dave", będący jednym wielkim popisem Slasha, który w wielkim stylu masakruje swoją gitarę kanonadami solówek, udowadniając słuchaczom, że wciąż potrafi bardzo dużo. Również sekcja rytmiczna, którą dobrał do tego utworu, jest pierwszorzędna, to perkusista Dave Grohl oraz stary kompan Slasha z czasów Gunsów i Velvet Revolver - basista Duff McKagan.

Specjalnie na deser zostawiłem sobie utwór numer trzy - "Beautiful Danger", którego obawiałem się najbardziej, gdyż za mikrofonem znalazła się Fergie - wokalistka popowego Black Eyed Peas. W tym utworze udowodniła, że ma głos jak dzwon i potrafi się nim świetnie posługiwać. Mam nadzieję, że udział w przedsięwzięciu Slasha skłoni ją ku eksperymentom z rockowymi brzmieniami, mogłaby w takowych wypaść świetnie. Fergie pojawia się jeszcze w utworze bonusowym, którym jest stary szlagier Gunsów - "Paradise City", a towarzyszą jej raperzy z Cypress Hill. Duety z raperami to dla Fergie nihil novi, ale doskonale to wypadło w aż do bólu klasycznie rockowym utworze, śpiewanym kiedyś przez Axla Rose'a. Z bonusów świetny jest również utwór, którego tytuł nie spodoba się feministkom - "Baby Can't Drive" z Alicem Cooperem i Nicole Scherzinger. Aż dziw, że nie znalazł się na płycie. Rockowy, dynamiczny hicior ze świetną solówką, co nie powinno dziwić, zważywszy na skład, w którym nagrano kawałek (na perkusji eks bębniarz Gunsów Steven Adler, a na basie Flea z Red Hot Chili Peppers).

Slash - dzięki wieloletniej obecności na scenie i sporych zasługach dla muzyki rockowej - jest muzykiem niezależnym, który może sobie pozwolić na wszystko. Nagrał więc album, na którym gościnnie udział wzięli zarówno rockowi weterani (Lemmy, Iggy Pop, Ozzy Osbourne), jak i młodsi artyści, niekoniecznie kojarzeni z muzyką rock'n'rollową. "Slash" nie jest płyta idealna, ponieważ jest niespójna i uważam, że ciężko będzie znaleźć osobę, która byłaby zachwycona całością. Z pewnością każdy znajdzie tu swoich faworytów, a także utwory, które z różnych powodów się nie spodobają. Taki los albumów, na których śpiewa wielu wokalistów. Nie ulega wątpliwości, że Slashowi nagrywanie tego albumu przyniosło wielką radochę, lecz u niżej podpisanego z tą radochą było różnie. W gruncie rzeczy jest to dobra, rockowa płyta, tyle że nie zawsze udaje jej się wpasować w moje gusta, co wynika nie z jakości utworów, a podobieństw do macierzystych zespołów wokalistów.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (246 głosów):

 
 
68%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

- Slash

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

The Exploited "Fuck The System"
- autor: ad

Neuronia "Follow The White Mouse"
- autor: Katarzyna "KTM" Bujas

Blind Guardian "A Twist In The Myth"
- autor: Iza Krawczyk

Unleashed "As Yggdrasil Trembles"
- autor: Kępol

W.A.S.P. "Babylon"
- autor: Robert "Wisien" Wiśniewski

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?