- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Silverchair "Neon Ballroom"
Nie jestem fanem Silverchair, a "Neon Ballroom" jest pierwszą płytą tego zespołu, z jaką się zetknąłem. Do zakupu zachęciły mnie promujące album single, a szczególnie "Anthem...". Całość jest spokojniejsza od tego utworu, więc nie polecam płyty ludziom nastawionym wyłącznie na kilkadziesiąt minut mocnego, rockowego grania. Są oczywiście ostrzejsze kawałki, przeważają jednak stonowane brzmienia i łagodny wokal, w wielu utworach przewijają się nawet elementy symfoniczne.
Płytę otwiera ciekawy i rozbudowany "Emotion Sickness", utwór niejednolity i bogaty instrumentalnie. Dalej mamy wspomniany już wyżej "Anthem For The Year 2000" z pierwszego singla - potężny riff, mocno wyeksponowana perkusja i silny wokal składają się na jeden z najlepszych utworów na "Neon Ballroom". Następny singiel - "Ana"s Song" to melodyjna ballada, przybierająca nieco na sile w refrenie oraz w ostatniej zwrotce. Miło się słucha. Kolejny "Spawn Again"... nieco psychodeliczny klimat, głównie za sprawą wokalu. Ujdzie. Numer pięć i kolejny singlowy kawałek - "Miss Your Love". Ckliwa ballada z paroma mocniejszymi momentami. "Dearest Helpless" - nieco dziwny, ale do posłuchania. "Do You Feel The Same" - ciekawie zaśpiewany i zaaranżowany ze zmiennym klimatem. "Black Tangled Heart" wita nas śliczną partią fortepianową, a dobre wrażenie utrzymuje się do samego końca. Zaśpiewany z dużą dozą ekspresji refren, kilka mocniejszych momentów. "Point of View" jest nieco podobny, choć już nie tak ładny. Wreszcie "Satin Sheets". Najostrzejszy kawałek na płycie, drapieżny wokal i agresywny refren. Szkoda, że tak krótko. "Paint Pastel Princess" jest już spokojniejszy i z lekka rozbujany. Na zakończenie "Steam Will Rise" - specyficzny, ale raczej mało udany utwór...
Płyta jest dosyć ciekawa i warta przesłuchania, jednak daleka od doskonałości. Zwraca uwagę niezły wokal i mnogość instrumentów (m.in. fortepian, skrzypce), jednocześnie jednak daje się odczuć pewien brak polotu, monotonia, z czasem album staje się po prostu nudny. I jeszcze jedno. Obiło mi się o uszy stwierdzenie, iż Silverchair to "spadkobiercy Nirvany". Moim skromnym zdaniem jest to opinia, delikatnie mowiac, nieprzemyślana...