- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: The Sex Pistols "Never Mind the Bollocks Here's the Sex Pistols"
Zespołu Sex Pistols chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Legendarna punkowa grupa szybko podbiła Wielką Brytanię, a za nią cały świat. Jonny Rotten, Sid Vicious i spółka stworzyli nowy nurt muzyczny - całkowite przeciwieństwo Pink Floyd czy Yes (u których popisy instrumentalne trwały 80% utworu) - punk rock. Sex Pistols są wzorem dla wszystkich istniejących obecnie zespołów (tych bardziej lub mniej) punkowych (od neo i post punka, np. Offspring czy Green Day, aż po hardcore, np. 1125). Zespół oficjalnie wydał tylko jedną płytę o wdzięczym tytule "Never Mind the Bollocks Here's the Sex Pistols".
Krążek rozpoczyna żywiołowe "Holidays in the Sun". Rif oparty na czterech chwytach i bezkonkurencyjny wokal Jasia Zgniłka sprawiają, że ten utwór należy do najlepszych na płycie. Zaraz po nim słychać "Bodies" - na wskroś dziki kawałek z ciekawą wstawką "fakową" pod koniec. Wrażenia mocno pozytywne. Oparte na prostej melodii "No Feelings" to kolejny świetny utwór. Steve Jones nawet pokusił się o ładną solówkę gitarową. Następna piosenka to "Lair". W głosie Rottena słychac ogromny ból i pretensje. Melodia tradycyjnie prosta i wpadająca w ucho. O "God Save the Queen" słyszał chyba każdy. Wyszydzanie angielskiej królowej w wielkim stylu - tak można go streścić. Utwór ma świetny tekst, wspaniałą melodię i jest bardzo dobrze wykonany - po prostu ideał. Z tej kompozycji pochodzą najpoplarniejsze sentencje Pistolsów: "Nie ma przyszlości" i "Jesteśmy kwiatami na śmietniku". "Problems" niespecjalnie przypadł mi do gustu. Moim zdaniem nie ma w nim nic wyjątkowego. Ot, taki zapychacz krążka. Dalej słychać "Seventeen" - najkrótszy utwór na płycie. Dość monotanna zwrotka przerwana fajnym refrenem i popisami gitarzysty. Średniak. Zaraz za nim najlepszy utwór na płycie - "Anarchy in U.K.". Świetny tekst, riff z charakterystycznym "zjazdem" (takim, jakiego później używały Nirvana czy Soundgarden) i ciekawe solówki gitarowe razem sprawiają, że tę kompozycję naprawdę ciężko czymkolwiek przebić. "Submission" to kolejny dobry kwałek. Słychać w nim zabawne skrecze (hip-hop także coś zawdzięcza Sex Pistolsom). Poza tym dobra melodia i (jak zawsze) bezkonkurencyjny wokal stanowią o klasie tego utworu. Następna kompozycja to "Pretty Vacant". Dobrze zestawione wokal i gitara sprawiają, że "Słodki Próżniak" to jedna z tych piosenek, których się nie zapomina. Następny jest "New York". Jasiu co jakiś czas wypluwa z siebie: "Kiss me!" albo "Kiss this!". Przy końcu słychać ciekawe wejście gitary. Bardzo dobry kawałek. Ostatnią piosenką na płycie jest "E.M.I.". Istnieje inna wersja tej kompozycji, z płyty "Kiss This". Tu prezentowana wersja jest trochę gorsza, choć i tak przesiąknięta dzikością. Jak na Sex Pistolsów ma dośc złożoną budowę.
Muzyka na tej płycie zasługuje na ocenę 8, ale dodatkowe 2 punkty przyznaję za przełom, którego ten krążek dokonał w świecie muzyki. Pozycja obowiązkowa dla każdego.