- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Seventh Void "Heaven Is Gone"
Jeśli jesteś fanem Type O Negative i zawsze podobał ci się drugoplanowy wokal gitarzysty, Kenny'ego Hickey'a, będziesz miał okazję usłyszeć go znacznie więcej. W ramach odpoczynku od swojego podstawowego zatrudnienia u boku Petera Steele'a, Kenny i perkusista Johnny Kelly powołali do życia Seventh Void. Według początkowego zamysłu obu panów, przedsięwzięcie miało pozostać jedynie side projectem, jednak w obliczu niejasnej sytuacji TON i nieciekawej, choć skrzętnie ukrywanej przed mediami kondycji lidera, wcale nie jest to takie pewne. Muzycy postanowili spróbować swoich sił w nieco innych brzmieniach, a po starej znajomości pomógł im w tym odpowiedzialny za produkcję i promocję Vinnie Paul Abbott. Co z tego wynikło, zarejestrowano na krążku zatytułowanym "Heaven Is Gone", do którego posłuchania serdecznie zapraszam.
Jeszcze zanim światło dzienne ujrzały jakiekolwiek nagrania Seventh Void, reklamowano kapelę jako skrzyżowanie Audioslave, Soundgarden i oczywiście Type O Negative. Okazało się to dość trafnym porównaniem. Mamy tu nisko brzmiące, potężne gitary, charakterystyczny, przychrypnięty wokal Kenny'ego, dobre melodie i dużo zwolnień tempa. Kawał solidnego, mocnego rocka, w dość pesymistycznym klimacie. Jako całość album może się wydawać nieco przytłaczający, ale słuchany na wyrywki dostarcza całkiem przyzwoitych wrażeń akustycznych.
Można by zarzucić zespołowi, że nie wymyślił cudów i nagrał krążek w stylu, który słyszeliśmy już setki razy. Owszem, słyszeliśmy. Ale nie w wykonaniu muzyków Type O Negative. Pozytywnym zjawiskiem jest fakt, że Seventh Void naprawdę brzmi inaczej, wykorzystuje inne patenty i nie podkrada motywów, które pod innym szyldem dobrze się sprzedały. A "Heaven Is Gone" jest albumem przyjemnym w odbiorze, mimo że nie powala na glebę.
Szczególnie polecam kawałki: "Heaven Is Gone", "Last Walk In The Light", "Killing You Slow" i "Shadow On Me". Brawa dla Kenny'ego za świetne wokale.
A swoją drogą, co z tym Steelem, bo nie jestem na bieżąco...