- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Sepultura "The Best of Sepultura"
"Jazda obowiązkowa dla każdego fana mocnego brzmienia! Wszystko to, co najlepsze w Sepulturze, na jednej płycie! Znajdziemy tutaj zestaw najlepszych kompozycji tej brazylijskiej grupy, która działalność swoją rozpoczęła w 1983 roku w Belo Horizonte. Grupa ta już od ponad 20 lat wyznacza trendy w muzyce metalowej, stając się jedną z ikon ciężkiego brzmienia. Polecamy!"
Lubię zaczynać przygodę z zespołem od zapoznania się z ich najlepszymi numerami. Tak było w przypadku Sepultury, wydawnictwo "the best of" to ułatwiło. Utwory zostały ułożone w kolejności chronologicznej, przeważnie po dwa numery z jednego albumu. Dobrze słychać stopniową przemianę zespołu z deathmetalowej sieczki ku bardziej core'owym brzmieniom. Nie uwzględniono na tym wydawnictwie żadnych nagrań "nowej" Sepultury - bez Maxa Cavalery, który jak wiemy poświęcił się Soufly. Wielka szkoda, że zespół stracił swojego wokalistę w - moim zdaniem - szczytowym momencie kariery. Zmusiło to chłopaków do podążenia trochę inną ścieżką. Owa ścieżka została na "The Best of Sepultura" zignorowana. Czy to źle? Podobno tysiące fanów na świecie nie mogą się mylić, ale idealne połączenie siły, energii i ciężaru to znak rozpoznawczy zespołu - późniejsze dokonania artystów również są dobre, ale to nie to samo.
Inną parą butów jest to, że Roadrunner (jak to ma w zwyczaju) wydał tę płytkę bez konsultacji z zespołem. Za dużo pracy w to nie włożyli - wybranie i ułożenie kawałków w odpowiedniej kolejności filozofią nie jest. No, ale cóż poradzić, niektóre wytwórnie już takie są.
Czy jest sens kupować takie wydawnictwa? Moim zdaniem nie. Inną sprawą są takie albumy, jak najnowsze dziecko Vadera, a mianowicie jubileuszowy "XXV". Na nowo nagrane, połączone w zgrabną całość, najlepsze utwory zespołu - przyciągają uwagę. Tymczasem zwykłe płyty "the best of" są najczęściej - nie oszukujmy się - zwykłym skokiem na kasę. Na szczęście coraz więcej kapel to rozumie i nie chce popełniać błędów swoich poprzedników.
Album "The Best of Sepultura" nie różni się od przeciętnego "debeściaka", biorąc pod uwagę, jak cenionym zespołem jest Sepultura, liczyłbym na więcej.
No to jak to jest wreszcie z Tobą? Popierasz idee wydawnictw typu 'the best of' czy nie?