- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Scorpions "Lovedrive"
Wielu fanów, a także sam Rudolf Schenker, uważa ten album za najlepszy w historii Scorpions. Ja sam nie mam wątpliwości, że jest to płyta znakomita, czy jednak najlepsza, cóż sprawa jest dyskusyjna...
Przed nagraniem tego "krążka" w zespole nastąpiła zmiana na "kluczowym stanowisku" gitarzysty prowadzącego. Po 6 latach i 5 niesamowitych albumach Scorpionsów opuścił Ulrich Roth - człowiek, z którym zespół osiągnął pierwsze sukcesy. Genialny kompozytor i niesamowity gitarzysta, mocno zapatrzony w twórczość swojego wielkiego idola - Jimiego Hendrixa, co mu niejednokrotnie zarzucano. Uli odszedł, ponieważ miał zupełnie inną wizję zespołu - chciał aby Scorpionsi grali muzykę ambitniejszą, czerpiącą z dokonań muzyki klasycznej, podczas gdy Klaus i Rudolf mieli zupełnie odmienne zdanie na ten temat. Szkoda, gdyż moim zdaniem albumy z Ulim (zresztą jednym z moich ulubionych "wioślarzy"), to najlepsze dokonania skorpionów. Chociaż, z drugiej strony...
W miejsce Rotha zespół zatrudnił mało znanego, ale niesamowicie utalentowanego Matthiasa Jabsa z grupy Lady. Wkrótce potem do grupy powrócił wyrzucony z UFO, mający poważne problemy z samym sobą, Michael Schenker. W sesji nagraniowowej "Lovedrive" wzięło więc udział aż trzech gitarzystów, jednak panowie podzielili się robotą - większość partii solowych nagrał Jabs, a młodszy z Schenkerów "udziela się" tylko w trzech piosenkach.
"Lovedrive" otwiera nową epokę w karierze zespołu. To właśnie tutaj ukształtował się zupełnie nowy styl Scorpionsów, który będzie obowiązywał przez długie lata i prowadził zespół od sukcesu do sukcesu. Jak wspomina Schenker: "na tym albumie osiągnęliśmy w końcu brzmienie, które od początku chcieliśmy osiągnąć".
W nowych utworach nie słychać już charakterystycznego, dominującego brzmienia gitary Rotha, jego ciekawych i "dziwacznych" riffów oraz pięknych solówek. Mamy za to czysty heavy-metal - zabójczo melodyjne, proste riffy Rudolfa Schenkera, wzbogacone doskonałymi wstawkami i solówkami Jabsa, perfekcyjną sekcją rytmiczna i świetnym Meine na wokalu. Krótko mówiąc, "nowi" skorpionsi to: doskonała współpraca gitarzystów, proste i wpadające w ucho riffy i refreny, typowo heavymetalowe solówki, no i teksty obracające się, tak jak dawniej, wokół miłości i wszystkich jej aspektów...
Album otwiera "Loving You Sunday Morning" - ostry "kawałek" utrzymany w średnim tempie, oparty na ciekawym, drapieżnym riffie, posiadający melodyjny refren i doskonałą solówkę Matthiasa. Niewątpliwie jest to dobry utwór, jednak w porównaniu do pozostałych, wyraźnie odstaje.
W kolejnej piosence - "Another Piece Of Meat" - następuję znaczne przyspieszenie tempa. Mamy tu ostry riff, "wrzaskliwy" wokal oraz bardzo ciekawy quasierotyczny tekst. Jest to pierwszy utwór, w którym pojawia się Michael, i od razu słychać to w wielu gitarowych "smaczkach" i cudownej solówce.
Potem mamy skrajną zmianę klimatu - słyszymy bowiem "Always Somewhere" - jedną z najpiękniejszych rockowych (metalowych) ballad wszech czasów. Uwagę zwraca pięknie tkana gitarami linia melodyczna, nastrojowy śpiew Klausa i ta niesamowita "eksplozja" w refrenie. A nie można jeszcze zapominać o wspaniałej klimatycznej solówce... Numer 4 to prawdziwe arcydzieło - instrumentalny "Coast To Coast" - w którym główną rolę "grają" bracia Schenkerzy. Tego się nie da opisać, to po prostu trzeba usłyszeć... Genialny riff, przepiękne wtrącenia Michaela, no i ta kulminacja wszystkiego w "refrenie" - coś niesamowitego. Utwór powala na kolana, zabójcza melodia, niesamowity nastrój, no i ten niesamowity Michael. Po prostu gitarowe arcydzieło. Jeden z najwspanialszych utworów instrumentalnych w historii muzyki gitarowej. Dowód geniuszu braci Schenkerów, którzy porywają słuchacza nie wirtuozerią i pustymi popisami, lecz porywającą melodią i wspaniałym klimatem...
Ale dosyć już zachwytów, są tu przecież jeszcze cztery inne kawałki. Może nie są tak genialne, ale z pewnością bardzo dobre. Chociażby ostry jak brzytwa i wywrzeszczany "Can't Get Enough", czy następujący po nim "Is There Anybody There?", który przez bardzo nietypową, akustyczno-elektryczną linię melodyczną, mnie osobiście kojarzy się z muzyką w stylu reggae. Na sam koniec słyszymy okraszony wspaniałą solówką Michaela, utwór tytułowy oraz kolejną przepiękną i klimatyczną balladkę "Holiday"...
Tylko osiem utworów, niewiele ponad 30 minut, a mimo to album sprawia wrażenie zamkniętej całości. Nie zabrakło niczego - od wspaniałych ballad, poprzez kawałki typowo hard rockowe, aż po czysty heavy-metal. "Lovedrive" to krążek wspaniały przede wszystkim pod względem gitarowym, ale nie tylko...
Po prostu heavy-metalowy klasyk. Wstyd nie znać!!
Jaka szkoda że teraz nie ma już takich zespołów...
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Guns N' Roses "Appetite For Destruction"
- autor: Elwood
Alice In Chains "Black Gives Way To Blue"
- autor: don Corpseone
- autor: Paweł Filipczyk
2Tm2,3 "888"
- autor: Mojżesz
Iron Maiden "Brave New World"
- autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski
- autor: piolo
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Piotr Legieć
- autor: Rafał "Negrin" Lisowski
- autor: Marcin Bochenek
Aerosmith "Honkin' On Bobo"
- autor: Maciej Mąsiorski
- autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski