- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Schizma "all but hearts"
Singiel "all but hearts" promujący album "state of mind" to pierwsza płyta zespołu Schizma, która trafiła do moich rąk. Szczerze mówiąc nie wiedziałem, czego mogę się spodziewać. Okładka sugerowała, że prawdopodobnie będzie to coś z pogranicza blacku i naprawdę ciężkiego rocka, jednakże po wysłuchaniu pierwszych kilku dźwięków utworu "Broken Man" wiedziałem jak bardzo mylne były moje skojarzenia.
Kawałek otwierający płytę wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Brzmienie gitar i sposób aranżacji utworów przypominają Biohazard na samym początku drogi ku sławie, chociaż Schizma w wywiadach twierdzi, że ich muzyka została zainspirowana takimi zespołami jak No Means No, Killing Time czy Madball. Jedyne co mnie uderzyło podczas przesłuchiwania tej płyty, to strasznie wyciszona gitara basowa, która jest ledwo słyszalna zza kwintowych akordów odgrywanych na gitarach elektrycznych i dźwięków perkusji.
"all but hearts" daje nadzieję, że polska scena hardcorowa rozwija się i będzie to czynić dalej. Cztery kawałki, które znalazły się na singlu "all but hearts" wróżą, że najnowsza płyta Schizmy będzie godną uwagi pozycją na rynku muzycznym HC.
Materiały dotyczące zespołu
- Schizma