zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 21 listopada 2024

recenzja: Sceptic "Blind Existence"

9.01.2000  autor: Didejek
okładka płyty
Nazwa zespołu: Sceptic
Tytuł płyty: "Blind Existence"
Utwory: Die from within; Interior of life; Blind existence; Outworld (instrumental); Sceptic; Senseless; Painful Silence; Sadistic Aggression; Beyond Reality; Imprisoned
Wydawcy: Mystic Production
Premiera: 1999
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

Zacznę może od tego, że nie jestem żadnym maniakiem death metalu i pochodnych. Muzyki takiej słucham rzadko i mam wobec zespołów deathowych dość duże wymagania. Pewnego dnia w moje łapy wpadła płyta polskiej kapeli Sceptic, o której słyszałem dotąd wiele pozytywnych opinii.

Warto skupić się na opakowaniu kompaktu. Wykonane jest ono profesjonalnie i estetycznie. Na okładce znajduje się coś, co przypomina zdeformowaną twarz ze zniszczonymi oczami. Logo zespołu jest oryginalne, a zarazem czytelne. Wewnątrz książeczki znajdują się teksty, zdjęcia oraz podziękowania. Dobór tła i czcionek nie budzi żadnych zastrzeżeń, wszystko ze sobą współgra.

Przejdźmy do muzyki, którą nazwałbym art death metalem, jeśli coś takiego istnieje. Pełno tu melodii i specyficznych harmonii, kojarzących się z takimi zespołami jak Death Chucka Schuldinera. Już w pierwszym kawałku słychać powalające umiejętności instrumentalistów. Perkusista jest, jak to zwykle bywa w death metalu, niezwykle szybki i sprawny. Rzuca się uszy świetny bas. Płyta obfituje w świetne solówki na tym instrumencie. Powiedziałbym wręcz, że wiosło Pawła jest równorzędne z gitarami solowymi, co nieczęsto się zdarza w zespołach metalowych. Same zaś gitary powalają. Solówki są długie, skomplikowane i dość oryginalne. Za wokale odpowiedzialny jest Marcin Urbaś, znany także z sukcesów w biegach. Jak na biegacza przystało, ma on z pewnością gigantyczne płuca, co bardzo pozytywnie wpływa na jego growling. Nie jest to zresztą zwykłe deathowe ryczenie. Marcin doskonale operuje głosem. O tym, że jest dość uniwersalny, możemy dowiedzieć się choćby z ballady "Painfull Silence", w której występuje dużo czystych wokali. Do typowego instrumentarium deathowego należy dodać jeszcze nadające tło klawisze obsługiwane przez basistę.

Krążek zawiera dziesięć kawałków przepełnionych melodią i energią. Wśród nich bardzo wyróżnia się wspomniana wcześniej już ballada, w której gitary chodzą dokładnie tak jak uwielbiam, instrumentalny "Outworld", będący prawdziwą ucztą dla miłośników skomplikowanego grania oraz "Beyond Reality", który, gdyby nie wokal, uznać by można za pokombinowany heavy metal. Wszystkie kompozycje oraz ich wykonanie przedstawiają bardzo wysoki poziom. Płyta jest do tego dość równa - nie ma kawałka, który by wypadał gorzej niż inne.

Podsumowując, Mystic Production wydało prawdziwą perełkę. Kto nie słyszał "Blind Existence", ten traci wiele. Od czasu, kiedy położyłem na niej swoje łapska, praktycznie nie przestaje się kręcić w odtwarzaczu i pewnie długo z niego nie wyjedzie. Polecam wszystkim, nawet tym, którzy nie lubią death metalu.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (258 głosów):

 
 
64%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?