- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Scar Symmetry "Pitch Black Progress"
Szwedzkie objawienie Scar Symmetry, rok po premierze debiutanckiego albumu, uraczyło nas wydawnictwem o złowieszczej nazwie "Pitch Black Progress". Mówię "uraczyło", gdyż o lepsze sformułowanie naprawdę trudno. Każdemu, kto mógłby pomyśleć, że wydanie dwóch albumów w przeciągu roku nie może wróżyć niczego dobrego, mówię: nic bardziej mylnego.
Kwintet z Avesty, pod genialnym przewodnictwem muzycznym duetu Jonas Kjellgren i Per Nilsson oraz pieczą merytoryczną Henrika Ohlssona, tworzy album, który łączy w sobie absolutnie wszystko, co ktokolwiek mógłby lubić w metalu. Ciężkie gitary - są. Wspaniała perkusja - jest. Growl nie z tej ziemi - również jak najbardziej. Chwytliwość piosenek - no a jakże! Nie zabraknie miejsca nawet dla wpływów klasycznego heavy z lat 80 oraz słodkiego, czystego wokalu rodem z zespołu powermetalowego.
Album otwiera singlowe "The Illusionist" podniosłym klawiszowym motywem, jednak po tym krótkim wstępie nadchodzi prawdziwy huragan. Niezapomniana melodia, najgłębszy i najbardziej monstrualny growl w melodic death metalu oraz solo, takie jak wszystkie, dzięki którym Per Nilsson ma przydomek "Shredoholic". Następne ścieżki również nie zawodzą, bombardując nas potężnymi riffami i ciężką perkusją, a ich refreny zapisują się w pamięci na długi czas już po pierwszym przesłuchaniu. Tytułow kompozycja to typowy deathmetalowy baraż, toczący się średnim tempem niby buldożer. Bardzo dobre do headbangowania. Kolejne "Calculating the Apocalypse" to utwór thrashowo - deathowy, z okrutnymi wręcz riffami, niepozbawiony jednak melodii, co udowadnia w bridge'u i refrenie. Ścieżka nr 6 mogłaby być kolejnym singlem, słuchając jej sami czujemy się, jakbyśmy chodzili z głową w chmurach "24/7". Żeby nie rozpisywać się zanadto, wspomnę jeszcze tylko o siedmiominutowym opus "The Kaleidoscopic God", który być może jest najlepszym utworem albumu, melancholijnym "Oscillation Point" oraz przedziwnym, hipnotyzującym wręcz zamykaczu albumu - "Deviate from the Norm". Każda kompozycja na tej płycie jest czymś niesamowitym i godnym przesłuchania. Zazwyczaj nie będziemy skakać po ścieżkach, tylko słuchać go od deski do deski.
W czasach, gdy melodic death metal może polegać już tylko na Dark Tranquillity, Scar Symmetry jest nowym, wspaniałym tchnieniem świeżości w gatunek. Mimo iż zespół jest nowy, nie tylko "rywalizuje" z mistrzami gatunku, Soilwork i In Flames. Zdecydowanie te zespoły bije, na pewno albumy wydane po roku 2002. "Symmetric in Design" było już "czymś", "Pitch Black Progress" jest "czymś" jeszcze większym. To objawienie melodic death metalu, ten album zostanie klasykiem.
Jeśli chodzi o Scar Symmetry - to na pierwszy rzut oka (lub bardziej ucha) słychać doświadczenie tegoż kwintetu. Debiutancki Symmetric In Design świetnie daje znać że panowie nie spotkali się przypadkiem. Christian Alvestam ze swoim growl'em powala przechodząc płynnie do czystych, diabelnie wysokich wokaliz (sam rogaty pewnie mu pomaga) nie bojąc się śpiewać także falsetem, co czyni gęsto na Pitch Black Progress i najnowszym Holographic Universe. Trzeba przyznać, że facet przebył niezłą szkołę od czasów Solar Dawn (album Equinoctium). Teraz może nawet i przewyższa swoimi umiejętnościami samego Strid'a z Soilwork.
Kibicuję wszystkim trzem zespołom i nie chciałbym ustanawiać między nimi jakieś hierarchii. Każdy z nich ma własny wypracowany styl oraz sound i byłoby super zobaczyć ich wszystkich na jednym koncercie w Polsce (marzenia ściętej głowy).
Proponuję Unearth i ich Oncoming Storm - góruje wokalem, no i minimalnie cięższe
2005 Symmetric in Design
2006 Pitch Black Progress
Ale zgadzam się, zespół świetny. Tyle, że jakiegoś wieśniackiego heavy nie ma w ogóle, jest sporo power, ale bardzo dużo proggu zachaczającego o math. Gdyby nie meshuggah, to illusionist brzmiałby zupełnie inaczej :>
Szkoda, że Holographic Universe jedzie powerem na kilometr, a voc zaczyna już przypominać michaela jacksona, bo ten zespół mógłby podążyć w kierunki math/melodic death metalu faktycznie baordzo zagrozić konkurencji (Soilworkowi i In Flames).
Obecnie jednak za sprawą ostatniej płyty, można do klasyfikować jako mocniejszy power metal, więc nie można już ich porównywać.
In flames ze swoją "A sense of purpose" wypada na prowadzenie - "Sworn to a great divide" jest fenomenalna jak chodzi o motywy (jak zwykle kolesie z Soilworka pokazują supertalent), ale brzmie ją niszczy. Brzmi jak 64 kb's mp3 ;/ .
Prawdopodobnie nagrywali to na jakimś gównie (peavey'ach valvekingach i innych, widać w klipie exile - poprzednio były to kranki i caparisony, yeah!) i wzięli kasę za reklamę. Tego im nie wybaczę - choć gdyby ją zremasterowali to znów byliby 20 lat do przodu :)
Pozdro.