zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 24 listopada 2024

recenzja: Saybia "These Are The Days"

4.09.2009  autor: tjarb
okładka płyty
Nazwa zespołu: Saybia
Tytuł płyty: "These Are The Days"
Utwory: Brilliant Sky; Bend The Rules; I Surrender; Guardian Angel; We Almost Made It; Soul United; Flags; Haunted House; Stranded; It's OK Love; Hidden Track
Wykonawcy: Soren Huss - gitara, gitara akustyczna; Jeppe Langebek Knudsen - gitara basowa; Palle Sorensen - instrumenty perkusyjne; Sebastian Sandstrom - gitara; Jess Jenson - instrumenty klawiszowe
Wydawcy: EMI
Premiera: 2004
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Nigdy nie byłem szczególnym miłośnikiem indie. Ale od dnia, gdy tylko usłyszałem tę płytę, stałem się fanem duńskiego zespołu Saybia i do dziś polecam go każdemu, komu nie są obce podobne klimaty. Ta mało znana w naszym kraju kapela rozpoczęła działalność w 1993 roku. Na pierwszą płytę, "The Second You Sleep", przyszło czekać do 2002 roku, a "These Are The Days" opatrzona jest datą 2004. Co ciekawe, impulsem do jej nagrania była... wisząca w powietrzu groźba rozwiązania zespołu, do którego pewnie by doszło, gdyby nie ostatnia próba ratowania grupy poprzez wykupienie posiadłości na małej, szwedzkiej wyspie, z przeznaczeniem na studio nagraniowe, gdzie powstała opisywana płyta. Jestem za to chłopakom wdzięczny, bo spędziłem przy niej niejeden bardzo miły wieczór i na pewno nie raz jeszcze do niej wrócę.

Co dostajemy na krążku? Hit na hicie. Tych piosenek nie usłyszymy wprawdzie w stacjach radiowych, ale melodie wpadają w ucho od pierwszego przesłuchania i z powodzeniem mogą konkurować z najlepszymi kawałkami Coldplay czy Travis. Co ważne - nie nudzą się, nawet przy którymś z rzędu odtworzeniu płyty. Przy drugim można się już zresztą złapać na podśpiewywaniu wraz z wokalistą Sorenem Hussem refrenów takich piosenek, jak "Brilliant Sky" czy "Bend The Rules", które żywiołowo (choć oczywiście nie w sposób, do jakiego przyzwyczajone są nasze rockmetalowe uszy) rozpoczynają album. Prawie cała reszta, za wyjątkiem głośnych, ale udanych "Soul United" i "Flags", to już mniej lub bardziej delikatne ballady, których słucha się z prawdziwą przyjemnością.

To, co odróżnia Saybię od Coldplay, to między innymi specyficzny, skandynawski klimat, który wyraźnie czuć w niektórych kompozycjach. Specyficzne chórki, aranżacje wzbogacone tu i tam instrumentami smyczkowymi, dętymi lub akordeonem, sporo mamy oczywiście gitary akustycznej i pianina. Do tego wszystkiego świetnie pasuje rzewnie zawodzący głos Sorena, porównywanego przez niektórych do Mortena Harketa z grupy A-Ha - prawdziwa ozdoba płyty. Co istotne, mnóstwo tutaj prawdziwych smaczków, które pojawiają się jakby znikąd na tych kilka sekund, by podsumować utwór lub jeszcze barwniej rozwinąć muzyczny temat. Daje się odczuć wielką klasę i umiejętność łączenia ze sobą dźwięków w świetną całość, jakiej brakuje całej rzeszy znacznie popularniejszych kapel z tego samego nurtu.

O jakich kawałkach warto wspomnieć? Właściwie o wszystkich po kolei, bo trudno tu wskazać jakikolwiek zły utwór. Saybia trzyma świetny poziom do samego końca płyty, począwszy od bogato zaaranżowanych ballad "I Surrender" i "Guardian Angel", z melodiami, które tkwią w pamięci jeszcze długo po zakończeniu piosenek. Po nich następuje delikatna "We Almost Made It", która wręcz przenosi nas w klimat dawnych, skandynawskich legend, choć w sposób zdecydowanie bliższy zespołom progresywnym, niż metalowym. Spośród wszystkich kompozycji absolutnym pięknem wyróżnia się jednak przede wszystkim "Stranded" - przejmująca od pierwszych chwil, smutna ballada ze wspaniałą melodią, jednocześnie zaaranżowana tak, że właściwie mogłaby trwać i trwać.

Ważna rzecz - ta płyta naprawdę trwa i trwa. Bo gdy wybrzmią ostatnie dźwięki zamykającej całość uroczej kołysanki "It's OK Love", rozpoczyna się niewymieniona w rozpisce kompozycja, licząca sobie - bagatela - siedemnaście minut. Delikatna, kojarząca się z dokonaniami zespołów postrockowych, okraszona przejmującą, głośniejszą partią w środku, po której znów następuje powrót do głównego motywu i wyciszenie, gdy pozostaje już tylko towarzyszący nam przez cały utwór klawiszowy pejzaż. Można przy nim spokojnie zasnąć z uśmiechem na ustach.

To na co jeszcze czekasz? Marsz do sklepu. :-)

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (42 głosy):

 
 
66%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

- Saybia

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?