zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 23 listopada 2024

recenzja: Satyricon "Now, Diabolical"

18.08.2010  autor: Megakruk
okładka płyty
Nazwa zespołu: Satyricon
Tytuł płyty: "Now, Diabolical"
Utwory: Now, Diabolical; K.I.N.G.; The Pentagram Burns; A New Enemy; The Rite Of Our Cross; That Darkness Shall Be Eternal; Delirium; To The Mountains
Wydawcy: Roadrunner Records
Premiera: 2006
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 6

Choć miałem już okazję "porachować się" się z "Now, Diabolical" przy okazji opisywania "Rebel Extravaganza" i każdy z zacnych czytelników wie, jakiej opinii się po mnie spodziewać, to nie wypada nie uściślić mojego zdania na jego temat. Dlaczego? Bo to dzieło, którym Satyricon ostatecznie podbili świat, "brandowo" żerując na sentymencie starych fanów i przy okazji zdobywając - już nie czarne, a bardziej szare - serca tych nowszych. Idąc dalej - imponujący tryumf kalkulacji nad ideą i przykład zachowawczego menu, w którym zasmakowały tysiące, nabijając budżet Roadrunner Rec., co za tym idzie udowadniając Nuclear Blast, że nie tylko Dimmu Borgir można opchnąć desperatom. Dziś na chłodno, z perspektywy tych 4 lat od wydania łatwiej spojrzeć na rzecz z większym dystansem, chwycić trąbkę, przyłożyć do otępiałego ucha i zawyrokować, czy popularność tego tworu idzie w parze z jego jakością, czy może wręcz przeciwnie, ludzie buszujący po katalogach Monte Conner Co. w poszukiwaniu demówek Slipknot odkryli coś egzotycznego i nie w za dużych spodniach, wnioskując: "więc to jest ten black metal, kurcze nawet nie taki straszny, jak opisywał pastor na niedzielnym spotkaniu".

Przyznaję bez bicia, że występuję tutaj na pozycji lekkiego powątpiewania. Po pierwsze jednak: mam do tego prawo, bo to stanowisko determinują bzdury, jakie Satyricon wypisywali w swoich wkładkach już od czasów "Nemesis Divina", po drugie: sentyment, jakim darzę ten duet przesuwa wskazówkę obiektywizmu w bezpiecznie wyśrodkowaną pozycję, więc o zbytniej tendencyjności też nie może być mowy.

Do rzeczy. "Now, Diabolical" był i nadal jest dla mnie sporym zawodem. Po, moim zdaniem, nieco wygładzonej "Volcano" liczyłem na powrót bestii, co zapowiadała nawet okładka z lucyferopodobną facjatą i wystylizowaną do granic możliwości czcionką. Po zapuszczeniu płyty okazało się jednak, że Satyr na zmianę z Frostem postanowili podpalić resztki swojego dziedzictwa, dolewając ochoczo stylistycznej benzyny marki "Fuel For Hatered". Więc jest nie tylko koncertowo, ale stety - niestety także skocznie i "fajowo". "Now, Diabolical" ze świetnym refrenem, to pozycja jak znalazł do masowego podrygiwania. Chwytliwy riff i "mantrowe" repetowanie wersów tytułowych w stylu hop-hyc nie pozostawiają wątpliwości, w jakim celu stworzono ten kawałek. Kto zaliczył choćby jedną z ich tras po naszym kraju, wie jak bezproblemowo ruszyć przy tych dźwiękach w tango, choćby nawet i po 20 piwie, a spoglądając na gawiedź z trybun, doszedł do wniosku, że gremialnie odśpiewywane "Cause They Want, Cause They Need..." stanowi wzorowe odzwierciedlenie uczuć publiki. Koncertowy profil skutecznie kontynuują "K.I.N.G" oraz "The Pentagram Burns", zbudowane dokładnie w ten sam sposób, czyli na esencjonalnie wycyzelowanej zagrywce głównej, powtarzanej z mniejszą lub większą częstotliwością przez cały czas utwór. Fajnie się tego słucha, nie powiem, ale diaboliczno - futurystycznego klimatu, którego szczyt osiągnął Satyricon na swoim opus magnum "Rebel Extravaganza", raczej nikt się w tym nie doszuka. Brak jakiegoś szaleństwa, atmosfery apokalipsy czy chociażby elementu zaskoczenia, powodujących że ma się wrażenie obcowania z czarną, lepką, nienamacalną materią, jak to bywało na wcześniejszych pomiotach duetu z Norwegii. Stąd dla mnie ta płyta zaczyna się dopiero na "The Rite Of Our Cross" lub "That Darkness Shall Be Eternal" - znacznie szybszych, opatrzonych zjadliwym, plugawym wokalem. Posmak nawiedzonego, wręcz gorzkiego piętna duchowego serwuje także jedna z najlepszych tutaj kompozycji - "Delirium", zaiste warta swej nazwy, z uwagi na hipnotyzujący początek zwieńczony obuchowymi przejściami. Na koniec zaś mała konfuzja i nieporozumienie nazwane bardziej konserwatywnie "To The Mountains", a będące próbą nawiązania do stylistyki, ja wiem, chyba najlepszego na "Volcano" "Black Lava". A więc jest rozwlekle (ponad 8 minut), pompatycznie, ale jednocześnie po prostu nudno, w dodatku z kuriozalnym zakończeniem w postaci akompaniamentu trąbek. Dęciaki? W Emperor (słuchaj "In The Wordless Chamber") - proszę bardzo, zajebista sprawa, w przypadku Satyricon? Cóż, nowym Ihsahnem Sigurda raczej nikt nie nazwie, miało być z pompą, a wyszło, cóż delikatnie rzecz ujmując, kameralnie, by nie powiedzieć "skansenowo".

Tyle formalnego rozkładu na czynniki pierwsze. "Now, Diabolical" rzeczywiście okazała się chyba najbardziej ogrywaną na koncertach płytą w historii ekipy Satyra. Jeśli ktoś miał niedosyt hitów od czasu "Mother North", to zdecydowanie tu je dostał. Fani wyskakali się pod sceną, menedżer zarobił, firma sprzedała, co miała sprzedać, przy tym nikt nie zarzuci pozerki, bo bestsellerowość kompozycji nie jest - jak można by było przypuszczać - oparta ani na żadnej katarynce z klawiaturą, ani na damskim wokalu. Wilk syty i owca całą, chciałoby się pomyśleć - ale nie można. "Now...", mimo swego koncertowego potencjału, jawi się także jako dzieło bezpieczne, niegroźne i oswojone. Może przesadzam, szukając dziury w całym, skoro jest tak "zajebiście", ale to właśnie ci ludzie rozbestwili mnie, serwując na "Rebel Extravaganza" wypas kompozycji tworzonych na pograniczu. Pograniczu chaosu i ekstremy niebezpiecznie zbliżonych do wyobrażenia o Olimpie black metalu. Myślałem, że nadal będą przesuwać bariery i podnosić poprzeczki, ewentualnie posiedzą na dachu wieżowca awangardy nieco dłużej. Ten krążek jest także objawem kompromisu, którego autorzy napisu "nasikamy na groby naszych oponentów..." we wkładce "Nemesis Divina" powinni wystrzegać się bardziej niż wody święconej. Ktoś zapyta, to jak byś to nagrał? Cóż, postawiłbym kunktatorsko na numer bonusowy, dodany do japońskiej wersji wydawnictwa - czyli furiacki "Storm Of The Destroyer" - tak naprawdę, tylko w nim jest ten cały "Diabolical" i to zdecydowanie "Now" - ze względu na prędkość (o gościnnej gitarze Snorre W. Rucha nie wspominając). Ja wiem, że nie ma co strzępić guli, bo to muzyka i tylko muzyka, ale od tej płyty i w obrębie tego gatunku można wymagać więcej.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: 6 na 10?
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2010-08-25 17:31:48 | odpowiedz | zgłoś
Co do poprzednich płyt, to chyba nie masz na myśli Volcano i Rebel Extravaganza, że o fragmentach Nemesis Divina nie wspomnę. A to przecież były płyty poprzedzające Now Diabolical płyty. Może pomyliłeś Waćpan nazwy?
re: 6 na 10?
kobiotch
kobiotch (wyślij pw), 2010-08-26 14:35:40 | odpowiedz | zgłoś
chodzilo mi o wszystkie poprzednie plyty tejże kapeli które sluchalem 1 raz i wyrzucalem do kosza. Lubie kiedy plyte sie pamieta po 1 przesluchaniu, wtedy oznacza ze jest w moim guscie. Muszą byc ciekawe, wpadajace w ucho riffy dlatego Now Diabolical i Age Of Nero to jedyne plyty Satyricon których nadal chce mi sie sluchac.
Tylko szóstka? I to jedna?
bandrew78
bandrew78 (wyślij pw), 2010-08-24 12:55:10 | odpowiedz | zgłoś
Przecież to taka dobra płyta. Wiem, że "Rebel..." był oryginalny i wyjątkowy, a "Nemesis ..." to dla wielu kult, ale dla mnie nie zmienia to faktu, że "Now, Diabolical" świetnie się słucha, nie mam się za bardzo do czego przyczepić i najczęściej z dyskografii Satyricon wracam właśnie do niej. Sporo świetnych numerów z rock'n'rollowym feelingiem i pomimo zdecydowanie lżejszej treści nadal mroczny klimat, którego większość napieprzających bez opamiętania skandynawskich kapel black metalowych z brzęczącymi gitarami, skowyczącym wokalistą i męczącym się na każdym kroku perkusistą może tylko pozazdrościć. Warto tę płytę oceniać bez odnoszenia się do wcześniejszej twórczości Norwegów, bo to kawał dobrej muzyki. A przewijające się w recenzji zarzuty o pójściu na kompromis wydają mi się chybione, zmieniając styl (już wcześniej na "Volcano") Satyr i spółka bardziej ryzykowali niż skoczyli na kasę, bo starzy fani zdecydowanie mogli się odwrócić, a z taką muzyką nowi wcale nie byli tacy pewni.
re: Tylko szóstka? I to jedna?
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2010-08-25 17:36:51 | odpowiedz | zgłoś
Daj spokój Ben. Ta płyta nie wyróżnia się niczym szczególnym, prócz przebojowości, z której wcześniej znani byli szczątkowo (Fuel For Hatered, Havoc Vulture). Masz w recenzji napisane, że wielu przyjęło ją z zadowoleniem, dobre na koncerty i ogólny fun. To już nie Potwór, który zżerał żywcem, to przyjazny projekt. Dla mnie oczywiście. Przypominam także, że 6 to ocena powyżej połowy skali, co mniej więcej oznacza materiał dobry.....jak wiele innych. Poza tym pozdrawiam chyba najbardziej rzeczowego komentatora na tych łamach.
re: Tylko szóstka? I to jedna?
universal_soul (gość, IP: 213.205.224.*), 2013-03-26 21:49:15 | odpowiedz | zgłoś
W Twojej opinii sie nie wyroznia dla mnie i innych to plyta najbardziej sie wyrozniajaca wlasnie. Jrdyna z ich dorobku jakiej slucham po latach
Mi sie 'Now,Diabolical' podoba
Jontek79
Jontek79 (wyślij pw), 2010-08-22 11:51:22 | odpowiedz | zgłoś
Mi sie 'Now,Diabolical' podoba. problem w tym,ze to juz zupelnie inny album i porownywanie go do'Rebel...'jest poprostu niedorzeczne!Satyricon przeszedl dluga droge ewolucji muzycznej i powrot do tego co bylo lat temu 10/15 byloby dla nich samobojstwem.Tak jak autor recenzji uwazam'Rebel...'za najlepsza kooperacje czesci muzykow zwiazanych z norweska scena black metalowa.Album wizjonerski i...jednorazowy.
re: Mi sie 'Now,Diabolical' podoba
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2010-08-25 17:44:09 | odpowiedz | zgłoś
Krótko mówiąc: podkreśliłeś bardzo ważną kwestię, która zabija mi ćwieka także jak słucham każdej nowej płyty Metallica lub Iron Maiden. Oceniać to w kierunku: jak to się ma do pozostałego dziedzictwa w/w, czy może traktować jako efekt ewolucji i starać się krytykować w oderwaniu od przeszłości. Cóż patrząc nawet po komentarzach na tej stronie, większość nadmienia rzucając kalumniami w stylu "gówno",stare to i to umarło, to już nie to, bez tego i tego to już nie pod tą nazwą. Z drugiej strony występują tacy gracze jak ty, twierdząc, że nie ma o co kruszyć kopii bo Rebel Extravaganza se nevrati nie? Ok, ok., z tym, że Satyricon w swoim stylu czyli do niedawana black metalu "ranguję" jako odpowiednik Metallica w Thrashu czy Maiden w heavy. Jako tworzących swego czasu nowe jakości i tych od których wymagać z zasady trzeba, bo jeśli nie od nich to przepraszam bardzo od kogo? Now Diabolical to płyta fajna, ale choćby cienia absolutu do jakiego Sartyricon zwykł przyzwyczajać na niej jak dla mnie , co podkreślam za zielonym tekstem pod recenzją brak.
100 % zgody
em. (gość, IP: 188.146.106.*), 2010-08-19 13:25:38 | odpowiedz | zgłoś
W pełni zgadzam się z tymtym. Autor recenzji poza tym jest niekonsekwentny - patrz: recenzja nowego Darkthrone.
re: 100 gody
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2010-08-19 15:55:28 | odpowiedz | zgłoś
Was? To znaczy niby, w którym miejscu?
dokładnie
tymtym (gość, IP: 83.133.122.*), 2010-08-19 11:12:09 | odpowiedz | zgłoś
szukanie dziury w całym i nic poza tym. Jakakolwiek forma diabolicznego czy leśnego black metalu była tylko niewielkim epizodem, który wydarzył się w latach 80-tych, na szczyt wpiął się w 90-tych, żeby potem zacząć bardziej śmieszyć i żenować niż straszyć. Dzisiaj to już skansen, a najbardziej ambitni przedstawiciele gatunku przekwalifikowali się na zupełnie inne dźwięki. Jajcarsko-oldschoolowe (Darkthrone), progresywne (Ihsahn) czy czadowy black'n'roll spod znaku Satyricon. "Now, Diabolical" to nic poza składanką świetnych numerów, dobrze się słucha, pomysłowo zrobione i przede wszystkich oryginalnie, bo chyba nie ma na świecie drugiego zespołu, który by tak zagrał. Owszem że odpoczynek po cięższych, psychodelicznych "Rebel" i "Volcano", ale za to w jakim stylu? Doskonały album, a jeśli już czegoś można się przyczepić, to tylko następnego, na którym już wyraźnie baterie się wyładowały.

Oceń płytę:

Aktualna ocena (571 głosów):

 
 
87%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Darkthrone "Circle The Wagons"
- autor: Megakruk

Bon Jovi "One Wild Night - Live 1985-2001"
- autor: Tomasz Kwiatkowski

Cinderella "Long Cold Winter"
- autor: Wickerman

Dimmu Borgir "Abrahadabra"
- autor: Megakruk

Behemoth "Evangelion"
- autor: Megakruk
- autor: Kępol

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?