- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Samael "Above"
"Above" miało być kolejną nietypową płytą dla Szwajcarów z Samael. Zespół, jak ostatnio wiele jemu podobnych, miał powrócić do korzeni. Fani zacierali ręce, oczekując czegoś na miarę "Ceremony of Opposites". Pierwszą jaskółką był utwór "Illumination", udostępniony na stronie kapeli, nie był on jednak w stanie przygotować słuchaczy na to, co naprawdę znalazło się na całości albumu - świadczyć o tym mogą bardzo liczne, niepochlebne opinie zamieszczane w internecie już po wydaniu płyty. Co ciekawe, całkowicie krytyczne i negatywne podejście fanów w żaden sposób nie idzie w parze z opinią dziennikarzy, którzy wyceniają "Above" co najmniej na 8 punktów, nierzadko przyznając jej nawet wymowny tytuł "płyty miesiąca".
Przyznaję, że i ja znalazłem się wśród tych nieprzygotowanych słuchaczy. "Above" prezentuje sobą bowiem całkiem odmienny klimat od tego, do którego ostatnio zdążyli przyzwyczaić nas Szwajcarzy. I nie wspominam tutaj o braku charakterystycznej, kosmicznej otoczki i mimo wszysto pozytywnym przesłaniu. Ta płyta jest inna od wszystkiego, co Samael do tej pory nagrał. Zespół, obracający się zazwyczaj w średnich i średnio szybkich tempach, udowadnia, że może grać również bardzo szybko i co ważne, również bardzo, bardzo gęsto (m.in. dzięki wszechobecnym blastom). To zagęszczenie dźwięków powoduje, że "Above" przyjmuje się na początku z autentycznym niedowierzaniem, że wręcz męczy i odrzuca. Brak tu melodii, które by można nucić pod prysznicem. Brak prawie całkowicie tego niemalże metalowo - tanecznego klimatu, z którego podśmiewali się ortodoksi. Brak wyraźnych, wiodących partii klawiszy. Brak charakterystycznego wokalu, który jest tutaj zdecydowanie bardziej nieczytelny i dodatkowo schowany gdzieś daleko na drugim tle. Jest za to pozorny chaos...
Dlaczego pozorny? Bo gdy już się przyzwyczaimy, że ta płyta jest inna, gdy damy jej szansę zagoszczenia w naszych odtwarzaczach co najmniej na te kilka godzin, gdy się trochę nad nią skupimy, posłuchamy jej nie tylko gdzieś tam w tle "do obiadu", to odkryjemy, że w tym szaleństwie jest metoda i przysłowiowa szwajcarska dokładność. Że jest tu również duch Samaela, którego dobrze znamy (nowych fanów zachęcam do przesłuchania samych początków utworów, gdzie najczęściej brak jeszcze podwójnej stopy). A że wręcz brak tutaj chaosu i niezaplanowanych improwizacji, jest za to charakterystyczna energia, żywiołowość i nieustanne parcie do przodu. I że jest to naprawdę bardzo dobry, metalowy materiał.
Rozprawkę czas zakończyć. Szwajcarzy zaskoczyli powracając nie tyle do swoich korzeni, co do korzeni black metalu w ogóle. Malkontentów niech pocieszy fakt, że najprawdopodobniej jest to jednorazowy wybryk (tak, jak "Era One & Lesson In Magic #1"), gdyż początkowo "Above" nie miało się ukazać pod szyldem Samaela. Dopiero później, gdy nagrywany materiał bardzo przypadł do gustu muzykom, zdecydowali się oni na ryzykowny krok wydania go pod szyldem najbliższej im kapeli.
Materiały dotyczące zespołu
- Samael
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Pendragon "Pure"
- autor: Meloman
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
Behemoth "Evangelion"
- autor: Megakruk
- autor: Kępol
Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667
Vedonist "The World Of Reversed Decalogue"
- autor: Do diabła