- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Sainc "Pathogen"
Cóż, świat leci za komercją. Wszyscy lubują się w okolicznościowej medialnej masturbacji z propagandą sukcesu w tle. Ważne, żeby wiedzieć jak jest zajebiście oraz to, że za chwilę będzie jeszcze lepiej. A jakby tak zrobić na odwrót? Jakby naprędce skleić ranking największych strat i porażek, przynajmniej w polskim piekiełku muzycznym?
Według mnie na szczycie zestawienia wylądowałby zespół Yattering, któremu do dziś większość goliatów, a także tych mniej znanych bohaterów ciężkiego grania, może co najwyżej stopy polizać. Kto znał Yattę, wie, o czym piszę. Muza na międzyplanetarnym poziomie - miało być tak świetnie, a wyszło jak zwykle. Zabiły ich niesnaski wewnątrz kapeli i konflikt z wytwórniami płytowymi (nie mnie oceniać, przez kogo zawiniony), który odbił się swego czasu potwornym, smrodliwym beknięciem. Niedobitki twórców "Humans Pain" jednak nadal działają. Co robi Trufel, wiedzą wszyscy fani Azarath i Masachist, o SVierszczu chyba jednak już niewielu pamięta. A tu proszę - przykulało się nam wydawnictwo, w którym stery dzierży nie kto inny, tylko były frontman byłych tuzów death metal commando z Gdańska. O ile jednak jego były kolega z Yattering serwuje swoim wielbicielom to, czego można by się spodziewać, czyli death metal wysokiej próby, o tyle SV wraz z ekipą Sainc reprezentuje zgoła odmienne podejście do materii grania.
Sainc nie istnieje wprawdzie od wczoraj, ale jakoś do szerszej świadomości przebić się nie mogą. Nie wiem, ile w tym zasługi odium afery sprzed lat, która przyczepiła się do SVierszcza jak rzadki psi kloc do podeszwy, a w jakim stopniu to po prostu kwestia trudności odbioru tych dźwięków. Pierwsze zetknięcie z "Pathogen" może być nieco mylące. Okładka w klimatach Yattering, po raz kolejny zmajstrowana przez Krzysztofa Iwina przywodzi na myśl stare klimaty "Murders Concept" czy "Genocide", zawartość jednak, prócz charakterystycznych wokali SV, to lata świetlne w inną stronę. No, może nie z powodu braku ciężkości, bo tej tutaj nie brak, ale samego konceptu tej muzy. Tempa przeważnie należą do wolnych lub średnich. To nie dwustopowe, nieokiełznane napierdalanie a la Ząbas i nie gęsto pokombinowane riffowanie w typie Hudego i Trufla. Pierwsze dźwięki "Gene Resurrection" też zwodzą, bo z niczym innym jak z Six Feet Under tego porównać się nie da, potem jednak zaczyna się wielki tygiel, w którym kotłują się odmiany i gatunki. Od zakręconego rocka, po doomowe tąpnięcia i wolne riffy, będące znakiem firmowym prostego oldschoolowego deathu z początków działalności ekipy Chrisa Barnesa. Kompletny odjazd zaczyna się później, kiedy do dźwięków zaczynają się wkradać patenty, których Tool i Devin Townsend by się nie powstydzili ("Wrong Replication", "Regenarate"). Początkowo może zrazić pozornie płaskie brzmienie materiału i ten rozstrzał muzyczny, w miarę słuchania jednak, apetyt "na jeszcze" rośnie. Wiecie robaczki - temat spod znaku architektury Gaudiego - "nie ma prawa się trzymać kupy, a jednak stoi". Numery pozlepiane doskonałym wokalem SVierszcza i pojechanymi (w końcu to się nazywa "Pathogen") przerywnikami industrialnymi, wymagają paru podejść, ale wierzcie mi - warto.
Mimo wielu zalet, niestety nie wróżę temu materiałowi dobrze. Po pierwsze, jak wspomina sam SV, nikt nie kwapi się do wydawania takiej muzy. Po drugie, z powodu zaszłości związanych z Yattering większość drzwi wydawniczych jest dla tej ekipy zamknięta. "Jaki kraj, taki kurwa obyczaj" - jak mawiają rolnicy z Zachodniopomorskiego. A szkoda, bo choć to muza kompletnie pod prąd, to jednak niesamowicie zmusza do ruszenia szarymi komórami. Solidne osiem punktów ode mnie dla Sainc. Zwolennicy Yatty, choćby z samego szacunku do SVierszcza, powinni mieć "Pathogen" na oku. Materiał do wielokrotnej analizy i odsłuchu. Recommended by Megakruk.
Materiały dotyczące zespołu
- Sainc