zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: Saga "Marathon"

23.03.2003  autor: Beny82
okładka płyty
Nazwa zespołu: Saga
Tytuł płyty: "Marathon"
Utwory: Marathon; How Are You?; Breathing Lessons; Hands Up; Streets Of Gold; Blind Side Of The Heart; Return To Forever; Too Deep; You Know I Know; Rise And Shine; Worlds Apart
Wykonawcy: Michael Sandler - wokal; Jim Crichton - gitara basowa, instrumenty klawiszowe; Ian Crichton - gitara; Jim Gilmour - instrumenty klawiszowe, wokal; Steve Negus - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: SPV Records, Mystic Production
Premiera: 2003
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 2

Przyznam na wstępie, że nigdy nie byłem zwolennikiem elektronicznego grania. Jakieś psujące ciężar gitar klawisze, syntezatory w ogóle nie pasujące do rockowego grania i wszelkiego rodzaju "przeszkadzacze" doprowadzały moje zmysły do cięzkiej choroby. Nawet nie spodziewałem się, że do takiej męki może mnie doprowadzić kilkadziesiąt minut muzyki nie znanego mi wcześniej zespołu. Saga to pięcioosobowa kapela działająca juz na scenie rockowej od 1976 roku i zapewne większość polskich słuchaczy też po raz pierwszy spotyka się z działalnością Kanadyjczyków. Nie znając wcześniejszych dokonań nie mogłem sobie wyobrazić z której szufladki będzie to płyta...

Otwierający utwór "Marathon" na dzień dobry skojarzył mi się z Genesis lat osiemdziesiątych - łatwo wpadający w ucho, z momentami nadającymi się na pierwsze miejsca list przebojów. Rozpoczęcie biedne. I niestety, co gorsze, kolejne kawałki nic szczególnego też nie prezentują. Chwilami dość ciekawe riffy, ale to tylko chwilami. Dobrze, że jeżeli idzie o solówki już jest lepiej - zresztą to chyba najmocniejszy punkt tego albumu. Solo z "How Are You?" znów w pewnych fragmentach przypomina Genesis. Jak już wspomniałem, solówki to największy plus, ale reszta? Bieda. Balladowy "Breathing Lessons", kojarzący się z latynoskimi gwiazdami muzyki pop, wręcz odstrasza. Nie dość, że jesteśmy dziś zalewani papką takiej muzyki na co dzień, to jeszcze takie kawałki pojawiają się na albumach rockowych. Czwarty utwór niby zaprasza nas ciekawym riffem na wstępie, ale co z tego skoro zaraz partie wokalne, tworzą klimat niczym z najazdu wilków z "Akademii Pana Kleksa". Śmieszne? Pewnie tak, zwłaszcza jak sie tego słucha.

Znudzony pierwszymi kawałkami praktycznie nie spodziewałem sie, by coś w najbliższych minutach mnie zainteresowało. I niestety tak było. Muzyka jak biedna była, tak już pozostała do końca. Gdzieniegdzie pojawiały się solówki, częściej za to pojawiał sie paskudny wokal. Do tego jeszcze jakieś nowinki techniczne typu syntezatory, które już doprowadzały mnie do lekkiego znudzenia. Na dodatek ponownie mogliśmy wysłuchać niby latynoskiego hitu w postaci "Blind Side Of The Heart". I tak dalej i tak dalej...

Podsumowanie będzie proste. Zdecydowanie odradzam. Ciężko powiedzieć do kogo ten album jest adresowany. Jak ktoś chce posłuchać dobrego rocka z domieszkami popu, to sięgnie po Stinga czy U2, a jak chce latynoskich gwiazd, to pewnie też znajdzie kilku innych faworytów. W takim razie dla kogo jest kierowana twórczość tego zespołu? Nie wiem, ale to już nie moje zmartwienie.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (57 głosów):

 
 
63%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

- Saga

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?