- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Sad Legend "Sad Legend"
Spotkałem się z dwoma określeniami muzyki Sad Legend - gothic i black. Hm, ciężko wepchnąć Koreańczyków do jedenej z tych szufladek, bo po części grają jeden i drugi rodzaj metalu.
"Nocturnal...", "Reincarnation" i "A Funeral..." to przedstawiciele blackowej strony Sad Legend. Kawałki te są szybkie, ostre, pełne gniewu i brutalności. Porównać je można do dokonań Catameni, szybkie gitary i perkusja oraz klawisze w tle. Tempo jest zmienne i czasami pojawiają się zwolnienia, co powoduje, że utwory nie są jednostajne. Tylko w "Reincarnaton" udział klawiszy jest zdawkowy, to właśnie on najbardziej przypadł mi do gustu (przypomina wczesne dokonania Satyricon). Blackowe oblicze zespołu jest nieco lepsze niż gotyckie, dlaczego? Gothic w wykonaniu Sad Legend czasami staje się po prostu nudny, kawałki są podobne i męczą słuchacza. Na szczęście płyta jest tak "zrobiona", że na zmiane są utwory szybsze i wolniejsze.
Tak sobie pomyślałem, że Sad Legend gra jak Lux Occulta tylko, 2-3 razy wolniej. Zespół nie wyróżnia się niczym szczególnym (bo to wszystko już kiedyś było), ale i nie razi. Sad Legend to kolejna kapela, która nic nie wnosi do metalu, ale i nie jest profanacją tej muzyki. Od czasu do czasu słychać ciekawe zagrywki, szkoda tylko, że tak rzadko. Wokal w wiekszości to growling (czasami nawet dosyć brutalny), ale pojawia się też wysoki śpiew mężczyzny i kobiece "zawodzenie". Jak jest to ostatnio w modzie, klawisze są nie tylko uzupełnieniem gitar, ale czymś więcej, bez nich muzyka Sad Legend straciłaby wiele i stałaby się nudna jak flaki z olejem, bo niestety gitary mają niewiele do zaoferowania - taki crossover thrashu, gothicu i blacku.
Mogę się nawet pokusić o stwierdzenie, że kompozycje są miejscami mroczne. W "Realm..." słychać samplowane smyczki, co przywodzi na myśl My Dying Bride. Szkoda, że zespół nie pokusił się o większą oryginalość. Na pewno zdobędzie sobie paru fanów, ale świata to raczej nie zawojuje. Osobiście uważam zespół za pewną ciekawostkę, której można posłuchać od czasu do czasu. Sad Legend próbowali połączyć gothic i black, wyszło im to tak na 3+ czyli nienajgorzej. Mam nadzieję, że kolejna płyta będzie lepsza.