- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Rutthna "Doomsdaylight"
Rutthna po szwedzku (w pisowni bez "h") oznacza "gnić", "zgniliznę" itp. Jest to również nazwa dwuosobowego projektu powołanego do życia latem 2002 roku przez Joakima Kristenssona, perkusistę Thyrfing, do którego po zarejestrowaniu demo "Decomposing Eve" dołączył bębniarz Dennis Ekdahl, znany z Raise Hell czy Mystic Prophecy. I już jako duet Szwedzi przygotowali w studio Deadbeat swój pierwszy pełnoczasowy materiał zatytułowany "Doomsdaylight".
Debiut Rutthna stylistycznie raczej odbiega od dokonań macierzystych zespołów obu członków. "Doomsdaylight", uzupełniony zremasterowaną wersją wspomnianego wcześniej demo, tworzy siedem kompozycji atmosferycznego black metalu w lekko oldschoolowym duchu. Za mroźny i chwilami depresyjny klimat muzyki Rutthna nie są jednak odpowiedzialne klawisze (choć w zespół w niewielkim stopniu korzysta z tego urządzenia) - wszystko opiera się głównie na tradycyjnym instrumentarium wygrywającym skandynawskie, chwilami nieco "leśne" dźwięki. W kilku momentach "Doomsdaylight" Szwedzi przyspieszają, ale z grubsza płyta utrzymana jest w wolnych i średnich tempach, co korzystnie wpływa na walory odsłuchowe tego albumu.
Dla znudzonych obecnym obliczem black metalu, które zdominowane jest przez symfoniczne pitolenie bądź przez hałaśliwych ekstremistów grzmocących dla Szatana, debiut szwedzkiego duetu może okazać się interesującą odskocznią. To album nieco inny i dość ciekawy, ale wciąż w rogatej konwencji. Fanów bardziej klimatycznego black metalu zachęcam do zapoznania się z tą pozycją.
Materiały dotyczące zespołu
- Rutthna