- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: R.U.T.A. "Gore"
Projekt R.U.T.A. swoją debiutancką płytą "Gore" udowadnia, że pierwsi punkowcy urodzili się nie w Wielkiej Brytanii czy Stanach, a w Polsce. I to już w XVI wieku.
Czym jest R.U.T.A., czyli Ruch Utopii, Transcendencji, Anarchii lub, jak kto woli, Reakcyjna Unia Terrorystyczno Artystowska? Mówiąc ogólnie, to projekt powstały z inicjatywy Maćka Szajkowskiego - założyciela i muzyka Kapeli ze Wsi Warszawa. Dobrał sobie muzyków grających na przedziwnych instrumentach, zaprosił Gumę z Moskwy, Robala z grupy Dezerter, Nikę z Post Regimentu i Spiętego z Lao Che. Po co? By wyśpiewać teksty chłopów powstałe w okresie od XVI do XX wieku.
Nie mam wątpliwości - chłopi to pierwsi punkowcy. I każdy, kto zapozna się z tekstami użytymi na "Gore", zgodzi się z tym od razu. R.U.T.A. to nie jest obraz wsi zacisznej, wsi spokojnej, a raczej miejsca, które aż kipiało złością i buntem. Chłopi narzekali na kościół, panów, którym musieli służyć, a także na cara. I choć wykorzystane teksty są bardzo krótkie, to czasami zadziwia, jaki dar mieli ci prości ludzie - opisywali rzeczywistość w paru zdaniach, ale trafnie i niezwykle zabawnie.
No bo trzeba być nadętym mieszczuchem, by nie uśmiechnąć się pod nosem, kiedy Robal wykrzykuje "Hej gore, co gore, wyźrzy, Rośka, na pole, jeśmi karcma, daj nam znać, pójdziewa ją ratować, jeśli dwór, nie mów nic, bo tam barzo biją rzyć" albo "Cesarzu, cesarzu, najjaśniejszy panie, dałeś mi trzewiki, nasrałbym ci na nie". Że chamsko? Wulgarnie? To chłopski punk rock!
Można się z tego śmiać, ale te teksty naprawdę są przejmujące, bo traktują o poważnych sprawach - to banał, ale chłopi nie mieli lekko i kiedy czyta się ich poezję, naprawdę czuć niewolnictwo i niesprawiedliwość społeczną tamtych czasów. A jeśli wyśpiewują to osoby związane z polską sceną punkrockową, to wrażenia się potęgują.
Pod względem muzycznym to tym bardziej czysty punk. Gitary elektrycznej może i nie słychać, bo zagłuszają ją takie instrumenty, jak klarnet basowy, baraban, buzdygan czy fidel renesansowa, ale moc jest nieziemska. Nie wiem, jak wyglądają te instrumenty, jednak tak dają czadu, że człowiek ma ochotę chwycić za widły i przegonić z wioski ekonoma i karbowego. Albo chociaż mocniej potupać nogą, bo nosi, oj nosi przy tej płycie jak nie wiem.
Krążek jest dosyć krótki, bo trwa równo pół godziny, ale dzięki temu nie wkrada się monotonność i cały czas jest szybko, dynamicznie, energicznie i po prostu przyjemnie. W klimat wkręci się nawet ten, komu wieś kojarzy się z absolutnym zacofaniem. R.U.T.A. sięga do korzeni i pokazuje, że wcale nie mamy czego się wstydzić, bo za nami piękna historia. Dla tych, którzy znają Kapelę ze wsi Warszawa czy Żywiołaka to żadna nowość, ale resztę na pewno zaskoczy. Pozytywnie, rzecz jasna.
Materiały dotyczące zespołu
- R.U.T.A.