- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Różni Wykonawcy "The World Domination IV - The 10 years of Osmose Productions"
Z okazji dziesięciolecia swojego istnienia wytwórnia Osmose Productions serwuje nam składankę będącą niejako podsumowaniem jej działalności. Na "The World Domination IV", bo taki wdzięczny tytuł nosi to wydawnictwo, składają się dwie płyty, na których przedstawionych zostało 25 zespołów. Wersja dziennikarska zawiera jednak tylko pierwszą płytę, więc tylko jej dotyczyć będzie niniejsza recenzja.
Podstawę płyty stanowi pospolity łomot w wielu odmianach. Jeśli ktoś gustuje w muzyce prostej, za to z dużą domieszką szatana, powinien znaleźć tu coś dla siebie. Większość zespołów niewiele się od siebie różni i niewiele nowego ma do zaprezentowania na muzycznym poletku. Wyróżnia się Cirith Gorgor, łączący black metal z elementami melodyjnego, szwedzkiego deathu i wpływami neoklasycznymi, choć ta mieszanka nie bardzo trzyma się kupy. Uwagę zwraca też Enslaved ciekawymi, precyzyjnymi riffami; Melechesh, starający się nieco kombinować w blackowej stylistyce i Anorexia Nervosa, ze swoim mrocznym klimatem i nieco odważniejszymi od reszty zespołów aranżacjami, będąca dobrą alternatywą dla nieco przynudzających ostatnio "kredek".
Drugą stronę stanowią zespoły obracające się w nieco innej stylistyce. Mamy tu trochę niezbyt zajmującego, melodyjnego, choć agresywnego deathu w wykonaniu Impaled Nazarene, szczyptę przeciętnego hard core'u w postaci utworu zespołu Driller Killer. Dla prawdziwych fanów rzeźni zamieszczono fragment twórczości Sadistik Exekution, ale prawdę mówiąc nie bardzo wiem, komu by się chciało mieć całą płytę tej grupy. Jest jeszcze Notre Dame, dużo gorsze, niż można by się było spodziewać po pochlebnych recenzjach, które swojego czasu zbierało; a dla fanów nieco lżejszego, bardziej melodyjnego grania, którzy przez przypadek nabyliby tę płytę, pozostaje całkiem ciekawe, thrashowe Divine Decay.
Sądząc po tej płycie, działalność Osmose Productions nie obfitowała na przestrzeni lat w objawienia na metalowej scenie. Zespoły raczej trzymają średni poziom, nie prezentują czegoś naprawdę intrygującego. Poza kilkoma chlubnymi wyjątkami zawartość tego krążka można by określić jako przeciętną.