- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Różni Wykonawcy "Peaceville Split Album"
Całkiem niedawno wpadł mi w ręce album-składanka wytwórni Paeceville. A raczej (jak się później dowiedziałem) jego część... pięć piosenek z czternatstu - nie wiem, czy mogę na podstawie pięciu utworów napisaćcokolwiek o całej kompliacji. Skoncentruję się więc na tej "piątce".
Album otwiera "One of the Few" Pink Floyd znane nam z "The Final Cut" - tym razem w wersji uwielbianej przeze mnie Anathemy. Każdy, kto choć trochę interesuje się Anathemą, wie, że muzycy tego zespołu jako żródło swoich inspiracji podają właśnie Pink Floyd. Wokalista - Vincent Cavanagh - śpiewa tu niczym Waters, nie wprowadza żadnych innowacji, nawet utwór rozpoczyna charakterystyczne bicie zegarów... Następny "Better off Dead" - mój faworyt. Nic dodać, nic ująć... Damski (kto tak ładnie śpiewa?), delikatny wokal. Z "tyłu" wokal męski - tego trzeba posłuchać! Cover Bad Religion. "Trójka" to "Goodbye Cruel World". Znowu Floydzi, tym razem z "The Wall" i znowu wokalu Vincenta nie powstydziłby się sam Mistrz. W utworze "Roads" My Dying Bride (w oryginale Portishead), "rzuca nam się w oczy" rytm wybijany przez automat perkusyjny(?). Utwór przypominający mi dokonania Massive Attack (choćby z "Mezzanine"). No, ale taki jest już cały ten trip-hop... "Roads" to srebro tej płyty. Ostatni numer z mojej "piątki" to "Some Velvet Morning" (Nancy Sinatra/Lee Hazelwood), to też My Dying Bride w nietypowej dla siebie stylistyce...
Szkoda, że nie dane było mi posłuchać całej kompilacji Peaceville, ale w Polsce to chyba niemożliwe (tutaj ukłon w stronę wydawców...). Mam nadzieję, że składanka zachęci fanów Anathemy do sięgniecia po twórczość zespołu Pink Floyd - a fanów Pink Floyd - po Anathemy.
Coveru Watersa i spółki w wykonaniu Anathemy możemy się jeszcze doszukać na "Eternity" ("Hope"), a wyraźny wpływ Floydów słychać w "Emotional Winter" na ostatniej produkcji zespołu "Judgement".
P.S. Oprócz wyżej wymienionych wykonawców na płycie znajdują się m.in. Dominion, Thine, Blackstar, Acrimony, The Blood Divine, Lid.