- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Robotnik "Live Berlin"
"Live Berlin" to kaseta zawierająca występ punkowej grupy Robotnik, który odbył się w stolicy Niemiec 25.01.1997. Rozumiem, że koncert w takim mieście powinien być utrwalony, ale czy warto dzielić się nim, skoro był co najmniej kiepski?
Kasetę otwiera wesoła piosenka "Dla kolesia Hozika". Jest to jeden z lepiej wykonanych kawałków, mimo fatalnych chórków. Dalej słychać "Fabryki" - szybki numer z tekstem, który miał być przygnębiający, ale wyszedł śmieszny. Trzecią piosenkę ("Przyszłość narodu") piosenkę można podsumować tak - tekst: dobry, wykonanie beznadziejne. Szczególnie nieprzyjemne dla uszu są momenty, gdy Mariusz i Vova śpiewają "razem" - już moja prababcia z moim dziadkiem tworzą bardziej zgrany duet. Następny kawałek to "Przemysł zbrojeniowy" - słaby tekst i fatalne wykonanie - dno! W "Wierzę w jednego Boga" po raz pierwszy odzywa się saksofon, który, co tu ukrywać, brzmi jak wabik na kaczki. Poza kiepską muzyką utwór ma całkiem niezły tekst, a i wokal jest znośny. "Punk jest w nas, w naszych sercach, w naszej muzyce. Robimy więc to co chcemy, a nie to co robią inni" - słynna sentencja Sex Pistols została wykorzystana jako słowa refrenu w następnym utworze. Wykonanie jest przeciętne, tekst całkiem niezły. "Heniu Goryszewski" to krótki i melodyjny kawałek z zabawnymi słowami. Wykonanie całkiem niezłe. Piosenką zamykającą pierwszą część kasety jest "Na ulicy". Znów słychać saksofon - tym razem brzmi on jak... saksofon! Niestety poza saksofonowym saksofonem utwór nie ma nic szczególnego do zaoferowania.
Drugą połowę taśmy rozpoczyna kompozycja "Ciągle tyle krwi" - przypominająca trochę klimatycznie "Punks not dead" Exploited. Tekst miejscami zabawny, miejscami przygnębiający - po prostu prawdziwy. Wykonanie średnie. "Kto dogoni psa" to kiepski utwór. W zwrotkach nie da się rozróżnić słów wokalisty, refren nadaje się do disco polo ("kto dogoni psa, kto dogoni psa, może ty, może ty, a może jednak ja" - cytat z piosenki z niezapomnianego "Piątku z Pankracym" - red.). Następną jest "Skinoza" - typowy dla punk rocka antynazistowski apel. Wykonanie jak zawsze przeciętne. "Janek Wiśniewski" już piątą wersją utworu, którą dane mi było usłyszeć. I zawsze wsłuchuję się w niego z przyjemnością. Dlaczego? Po prostu ci panowie zawsze potrafią wykrzesać z niego coś nowego. "Janek Wiśniewski" to najlepiej wykonany utwór na całej kasecie. Dalej słyszymy "Idzie wariat ulicą" - dobrze zagrany, o przeciętnym tekście. Na uwagę zasługują chórki w tle - wydaje się, że śpiewają w nich dzieci. Następną piosenką jest "Butapren" - nieźle wykonana kompozycja z dobrze zagranymi partiami saksofonowymi. Tekst totalnie niepunkowy - antyreklama "pachnącego" kleju. Następna jest "Idzie wojna" - piosenka z repertuaru Siekiery (tej samej, w której karierę zaczynał lider Armii Budzy). Fajny tekst i niezłe wykonanie sprawiają, że utworu słucha się z przyjemnością. Ostatnia piosenka na taśmie- "Przyłącz się do nas" - zaprzecza "Wierzę w jednego Boga". Poza tym utwór jest naprawdę fajny.
Rozumiem, że po kasecie live nie powinno się spodziewać fajerwerków. Jednak to, co zaoferował mi Robotnik to zbyt mało, by wystawić ocenę wyższą niż 4. Porównując "Live Berlin" np. z kasetą Celi nr 3 "Live" propozycja przekształconej Nauki o gównie (Robotnika) wypada naprawdę słabo. Znajdują się na niej tylko 2-3 utwory, których słuchanie sprawia przyjemność. Jeśli jesteś zagorzałym fanem polskiego punka, możesz zastanowić się nad zakupem. Jeśli nie - stanowczo odradzam.
Materiały dotyczące zespołu
- Robotnik