zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: Rhapsody "Symphony Of Enchanted Lands"

26.01.1999  autor: creep
okładka płyty
Nazwa zespołu: Rhapsody
Tytuł płyty: "Symphony Of Enchanted Lands"
Utwory: Epicus Furor; Emerald Sword; Wisdom Of The Kings; Heroes Of The Lost Valley; Eternal Glory; Beyond The Gates Of Infinity; Wings Of Destiny; The Dark Tower Of Abbys; Riding The Winds Of Eternity; Symphony Of Enchanted Lands
Wydawcy: Limb Music Products, Mystic Production
Premiera: 1998

Słucham tego i nie mogę wyjść z podziwu. Jak komukolwiek mogło się udać stworzyć coś, co jest jednocześnie beznadziejne i cudowne? To trochę tak, jakby kupować badziewne figurki na bazarze - fachowo zwane "kiczem". Przecież zawsze znajdzie się ktoś, komu się to podoba. No i podobnie jest z Rhapsody - to jest kicz, ale za to jakiej jakości! "Symphony..." jest albumem powermetalowym albo raczej symfoniczno-powermetalowym. Chyba się nie mogli zdecydować, czy stworzyć symfonię, czy kolejnego klona Helloween, no i dobrze :)

Usiądźcie teraz wygodnie i wyobraźcie sobie potworną ilość dźwięków, które walą się na waszą głowę w tempie karabinu maszynowego... Są to dźwięki różnej maści - począwszy od bardzo delikatnych skrzypiec czy fletu, poprzez monumentalne chóry i bardzo szybkie riffy gitarowe (właściwie to całość brzmi jakby była nagrana w przyspieszonym tempie), a kończąc na równie szybkiej, a mimo to nie bardzo natrętnej, partii perkusji. Album wypełniony jest muzyką pełną dumy i patosu oraz bardzo charakterystycznymi wstawkami wyjętymi jakby żywcem ze epoki średniowiecza. Słuchając możemy dosłownie dotknąć błyszczących zbroi, ostrych mieczy, możemy nagle znaleźć się na polu bitwy lub turnieju rycerskim. W muzyce Rhapsody miesza się szybkość z delikatnością, patos z subtelnością - czasem ma się wrażenie, że słucha się muzyki filmowej (pasowałaby do takiego chociażby "Ladyhawke" ;) Najbardziej urzekająca jest chyba ballada "Wings Of Destiny". Słychać tam fortepian i Fletnię Pana, a melodia porywa za serce.

Ogólnie pierwsze wrażenie to "hehehe, ale beznadziejne". A drugie "hehehe tak beznadziejne, że aż fajne" :). Cóż mogę jeszcze powiedzieć - polecam wszystkim maniakom power metalu oraz muzyki symfonicznej.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (333 głosy):

 
 
78%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk

Opeth "Blackwater Park"
- autor: Zbyszek "Mars" Miszewski
- autor: Michu
- autor: Margaret
- autor: Arhaathu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?