zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: Red Tape "Radioactivist"

4.05.2004  autor: Rafał "Negrin" Lisowski
okładka płyty
Nazwa zespołu: Red Tape
Tytuł płyty: "Radioactivist"
Utwory: Intro; Damage Control; High Revoltage; Stalingrad; Radioactivist; Divebomb; Droppin' Bombs on Your Moms; Reactor; Strike Tonight; El Salvador; Social Meltdown; Golden; The Waltz; Shoot! Move! Communicate!; Bl'ast! The System
Wykonawcy: Jeff Jaworski - wokal, gitara; Twig Van Wussow - gitara basowa, wokal; Mark - gitara, wokal; J.D. - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Roadrunner Records, Metal Mind Productions
Premiera: 2004
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

Pamiętacie czasy, gdy punk rock nie kojarzył się z cukierkowymi melodiami, zaś hardcore'owi bliżej było do starego dobrego thrash metalu niż do modnego dziś nu-tone? Jeśli nie, Red Tape może je Wam przybliżyć. Jeśli tak, słuchając płyty "Radioactivist" przypomnicie sobie, jak to drzewiej bywało. Młody kwartet z Kalifornii gra bowiem mniej więcej tak, jak to się zwykło czynić dwadzieścia lat temu - choć to właściwie dopiero ich debiut. Roadrunner, coraz bardziej ostatnio kojarzący się z trendami nu, najwyraźniej postanowił rzucić kąsek "tradycjonalistom".

Członkowie zespołu odcinają się od współczesnego nurtu hardcore, twierdząc, że owszem, w latach 80. ochrzciliby tak swą muzykę, jednak dziś grają, jak mówią, "thrash punk". Nazwa dobra jak każda inna, szczególnie że oldschoolowe dźwięki na "Radioactivist" z pewnością są mieszanką obu tych pierwiastków. 15 utworów w niecałe 40 minut, niedwuznaczna okładka, konkretny tytuł płyty i kawałki zatytułowane m.in. "Stalingrad", "High Revoltage", "Social Meltdown" czy "Bl'ast! The System" - nie może być wątpliwości, z jaką muzyką i z jakim przesłaniem mamy tu do czynienia. Red Tape już od pierwszych dźwięków żywiołowego "Damage Control" atakują rasowym punkowym łomotem, podanym na sporych obrotach i zdolnie połączonym z "przyśpiewkową" melodyjnością nieodłącznych chórków. Co prawda zespołowi zdarza się - np. w "Shoot! Blast! Communicate!" czy też w refrenie mocno przebojowego "Stalingrad" - niebezpiecznie zbliżać się do granicy wesołej tandety a la Blink 182, jednak ten fakt grupa stara się rekompensować czy to agresywną zwrotką ("Stalingrad"), czy też po prostu bliskością jednoznacznie ostrych utworów (następujący po "Shoot!..." numer "Bl'ast! The System"). W istocie na "Radioactivist" nie brak bynajmniej przyzwoitego punkowego "napieprzu" z thrashową zadrą - dość wspomnieć "Droppin' Bombs On Your Moms", "Golden" albo ultrakrótkie (46 sekund) i ultraszybkie "High Revoltage". Zresztą patrząc na listę utworów trzeba przyznać, że cała płyta to w zasadzie mocna i zdecydowana jazda "równo i do przodu" - co nie oznacza jednak, że panowie z Red Tape grają prymitywnie. Zdarza im się także nieco kombinować, czego wynikiem są delikatne smaczki w stylu zmian tempa w "El Salvador", trochę jakby heavymetalowych riffów w utworze tytułowym czy też solówki a la Tom Morello w "Strike Tonight".

"Radioactivist" to przyjemna płyta. Uczciwość nakazuje jednakże przyznać, że taki natłok utworów, nawet mimo raczej krótkiego czasu trwania całego albumu, nieco nuży. Kalifornijczykom - co nie dziwi - nie starczyło pomysłów na 15 w pełni świeżych kawałków, dlatego też ich debiutanckiego krążka najlepiej słucha się na dwa razy: dwa dwudziestominutowe zastrzyki żywiołowego, hardcore'owego punka. W końcu na świecie tyle zjawisk domaga się dziś o nowe protest songi. Obawiam się jedynie, że - o ironio! - jednym z nich może być cena narzucona przez dystrybutora płyty...

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (52 głosy):

 
 
55%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?