- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Rebel Meets Rebel "Rebel Meets Rebel"
W drugiej połowie lat 90. muzycy Pantery spotkali się z piosenkarzem country Davidem Allanem Coe. Połączenie dość nietypowe, ale intrygujące: z jednej strony kultowy buntownik, któremu nie obce są więzienne mury, a z drugiej jeden z najbardziej wpływowych metalowych zespołów ostatniej dekady XX wieku. Nic dziwnego, że projekt, który był owocem ich spotkania zyskał miano Rebel Meets Rebel - buntownik spotyka buntownika. Wspólnie dokonane nagrania musiały jednak trochę poczekać na publikację. Piosenki rejestrowane były na przestrzeni kilku lat w przerwach między trasami koncertowymi Pantery. Potem muzycy zajęci byli promocją zespołu Damageplan. 8 grudnia 2004 roku tragicznie zginął Dimebag Darrell i pewien rozdział heavy metalu został na zawsze zamknięty.
"Rebel Meets Rebel" godzi dwa żywioły: ciężkie, soczyste metalowe granie z melodiami rodem z country. Mamy charakterystyczne gitarowe zagrywki Dimebaga, mamy mocne bębny Vinnie'ego Paula, jest surowy bas Rexa... Ale już wokalu Davida Coe'a nie można pomylić z Philem Anselmo. Mimo to David nie miał większego problemu z wpasowaniem się w tą stylistykę, a kowbojska natura nigdy nie była obca, wychowanym w Teksasie muzykom Pantery. Pewnie dlatego utwory "Nothin' to Lose", "Rebel Meets Rebel" albo "Time" mają w sobie tyle żaru bijącego od gęstych, siarczystych gitar. Skrzypce w piosence tytułowej, knajpiane pianino i chóralne zaśpiewy w "Cowboys Do More Dope" zbliżają te utwory do rockabilly, jednak tylko odrobinę, bo przez cały czas dominują metalowe riffy. Trochę przebojowo robi się w "Cherokee Cry" dzięki melodyjnemu refrenowi i chwytliwym, gitarowym zagrywkom. Ballady "Arizona Rivers" i "N.Y.C. Streets" to już popis gry na akustycznych gitarach.
"Rebel Meets Rebel" to ciekawy projekt pokazujący nieco inną stronę metalowego grania. Ale to także niezwykle cenna pamiątka po Dimebagu, pokazująca go takim, jakiego będziemy go pamiętać - gitarzystę nieokiełznanego, dzikiego, a przy tym niezwykle elastycznego w swojej grze, pełnego elokwencji, potrafiącego odpowiednio dobrać barwy i szybko odnaleźć się w niemal każdej formie ekspresji.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667
Moonspell "Under Satanae"
- autor: Cemetary Slut