zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: Rammstein "Liebe Ist Fur Alle Da"

2.11.2009  autor: Krzysiek "kksk"
okładka płyty
Nazwa zespołu: Rammstein
Tytuł płyty: "Liebe Ist Fur Alle Da"
Utwory: Rammlied; Ich Tu Dir Weh; Waidmanns Heil; Haifisch; B********; Fruhling In Paris; Wiener Blut; Pussy; Liebe Ist Fur Alle Da; Mehr; Roter Sand
Wykonawcy: Oliver Riedel - gitara basowa; Richard Z. Kruspe-Bernstein - gitara; Paul Landers - gitara; Till Lindemann - wokal; Doktor Christian Lorenz - instrumenty klawiszowe; Christoph Doom Schneider - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Universal Music
Premiera: 16.10.2009
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

"Rosenrot" był albumem dobrym, ale zdecydowanie najsłabszym w dorobku Rammstein. Na szczęście mogłem go potraktować tak, jak sami jego twórcy - jako sesyjny odrzut, prezent dla największych fanów. Dlatego też byłem bardzo ciekaw nowej płyty Niemców. Całkowicie rozczarował mnie pochodzący z niej pierwszy singiel - "Pussy". Mocno kontrowersyjny teledysk to trochę za mało, aby ukryć muzyczne niedostatki. A te objawiały się w kopiowaniu najbardziej "tanecznych" i melodyjnych dokonań z "Reise, Reise" i "Rosenrot". Zapowiadało się więc mało ciekawie...

Zacznę od tego, na czym powinienem skończyć - "Liebe Ist Fur Alle Da" to płyta co najmniej dobra, jeśli nie nawet bardzo dobra. Jest tu niemalże wszystko, czego fani Niemców mogą poszukiwać - dziwaczny, nieco chory, lekko totalitarny klimat, typowy mechaniczny ciężar, typowa konsekwentna rytmika, niezmiennie "porządny", chrapliwy wokal Lindemanna i czysta, klarowna, ale i prosta produkcja. A co z "Pussy"? To rodzynek w cieście, taki prztyczek w nosy fanów - i dlatego też na tle całej płyty da się go lubić. Bo sama płyta tak naprawdę niewiele ma wspólnego z ironią, chorą, momentami słodką melodyką i metalowo - tanecznymi rytmami, prezentowanymi ostatnio przez Niemców. Z czym więc można ją przyrównać, jakich słów użyć, aby ją opisać? Odpowiedź jest prosta - "Liebe Ist Fur Alle Da" to powrót do korzeni, do "Herzeleid", "Sehnsucht" i nawet "Mutter", a opisać ją można właściwie jednym słowem (należącym zresztą do moich ulubionych) - metal. Tak, tak, Panie i Panowie, tak metalowo nie grał Rammstein od dobrych paru lat. Klawisze są, ale zdecydowanie na drugim planie, melodie są, ale wplecione w porządne riffy. Stąd też, jeżeli ktoś zna Niemców od niedawna, to może się poczuć nieco pokrzywdzony. Ale kto by tam słuchał jego narzekań...

Płyta, jak prawie każda, ma swoje minusy. Pierwszy to "Roter Sand" - utwór całkowicie akustyczny i moim skromnym zdaniem całkowicie zbędny. Jeśli Rammstein chce grać balladki, to niech gra jak we "Fruhling in Paris", gdzie nie jest może idealnie, ale na pewno o niebo lepiej. Drugi minus, znacznie większego kalibru, to odtwórczość. Jeśli ktoś zna wszystkie dokonania Niemców, to na "Liebe Ist Fur Alle Da" nie znajdzie niczego nowego. To o tyle ważne, że do tej pory każda ich płyta czymś tam zaskakiwała, była na swój sposób inna i wyjątkowa. A "Liebe Ist Fur Alle Da"? Też inna, też wyjątkowa, ale zdecydowanie nie odkrywcza i nie wnosząca Rammstein na jakiś inny poziom.

Nie wróżę więc wielu nowych fanów, ale ci obecni powinni być usatysfakcjonowani. "Rosenrot" to nadal najsłabszy album Rammstein - a to już dobra rekomendacja dla wielu z nich. Jeśli jednak ktoś chce dopiero zacząć przygodę z niemieckim "tanz metalem", to niech odejmie od oceny końcowej jedno, a nawet dwa oczka i raczej sięgnie po jakieś starsze wydawnictwo.

P.S. Do limitowanej edycji dołączono CD z pięcioma niepublikowanymi dotąd utworami (z czego dwa to wariacje na temat "Roter Sand"). Rammstein odrobił jednak lekcje wzorowo, bardzo mądrze wybierając numery na podstawową wersję płyty. Stąd też z wersji rozszerzonej zadowoleni będą jedynie najwięksi fani.

Komentarze
Dodaj komentarz »
Cieszę się, że wrócili...
bandrew78
bandrew78 (wyślij pw), 2009-11-05 07:32:37 | odpowiedz | zgłoś
Płyta dobra, ale nierówna. Poza kilkoma numerami rewelacyjnymi (Rammlied, Ich Tut Dir Weh, tytułowy, Mehr) jest też dla mnie kilka wyraźnie słabszych. Co gorsza, na głównej płycie nie ma ani jednej fajnej balladki, a w tym byli przecież naprawdę mocni (honoru broni Donaukinder z bonusowego dysku - świetny numer). Ale ogólnie cieszę się, że wrócili do mocniejszych brzmień. Zgadzam się też z kilkoma przedmówcami, że płyta wcale nie jest taka wtórna. Czekam na koncert... Kilka nowych numerów powinno się na nim świetnie sprawdzić.
ten tego
zatroskany fan (gość, IP: 80.48.131.*), 2009-11-04 03:06:46 | odpowiedz | zgłoś
W dopisku autor trochę się zagalopował. Zarówno według sondy w polskim fanklubie, jak i największym, austriackim, bonusowy Donaukinder to ścisła czołówka płyty. Wątpliwe, żeby tych "największych fanów" było tak dużo. Przeważają opinie, że trzy pierwsze bonusy powinny znaleźć się na albumie zastępując któreś z tych kawałków: FiP, Pussy, LIFAD, Roter Sand.
bonusowe kawałki
jeździec ognia (gość, IP: 83.24.45.*), 2009-11-03 15:06:54 | odpowiedz | zgłoś
Jeśli chodzi o bonusowe kawałki (5), to nie zgodzę, się z recenzentem. Uważam (tak jak chyba większość fanów), że biją o głowę całą płytę razem wziętą. Donnaukinder, czy Halt to arcydzieła.
Bardzo trafna recenzja bardzo dobrej płyty.
celibejtor (gość, IP: 83.27.63.*), 2009-11-02 15:58:57 | odpowiedz | zgłoś
A co do Pussy ten kawałek jest przezabawny i razem z teledyskiem ma ukryte głębsze przesłanie pod przykrywką taniego pornola i banalnej melodyjki tylko chyba nikt nie załapał o co w tym tak naprawdę chodzi;)
Nowy Rammstein ?= Stary Laibach
Zenek_ (gość, IP: 84.10.167.*), 2009-11-02 12:59:39 | odpowiedz | zgłoś
To, co po pierwszym przesłuchaniu płyty zwróciło moją uwagę to bardzo duże podobieństwo nowego materiału Rammstein do ich "pierwowzoru", z którego Niemcy czerpią całymi garściami czyli z kapeli Laibach (z czym zresztą Rammstein wcale się nie kryje). Np. "Waidmanns Heil" brzmi bardziej Laibachowsko niż sam Laibach ;-)
Osobą które nie znają tego słoweńskiego zespołu proponuje przesłuchanie kilku jego kawałków. Zaskoczenie gwarantowane.
Sam album "Liebe Ist Fur Alle Da" niestety nie jest przynajmniej dla mnie specjalny. Bardzo daleko mu do potęgi Mutter czy Reise, Reise.
fur alle da ?
vaderhead (gość, IP: 79.191.109.*), 2009-11-02 09:23:08 | odpowiedz | zgłoś
Dobra recenzja, autor trafnie zauważa pewien powrót do metalowych korzeni Rammstein, oraz pewną zachowawczość. Nie tylko nie wprowadzili, zadnych nowych elementów, ale i ujednolicili i uprościli sound. W efekcie otrzymujemy solidną porcję metalu, która jednak może czasem nieco znużyć. Oprócz żartobliwego Pussy i Fruhling in Paris mało tu łatwych do zanucenia melodii, nowych hitów koncertowych.
Podsumowując, płyta solidna, aczkolwiek mogli bardziej ją urozmaicić i wrzucić jakieś 2 Rammsteinowe hity.
re: fur alle da ?
iod (gość, IP: 88.156.134.*), 2009-11-03 12:58:14 | odpowiedz | zgłoś
Wg mnie płyta jest na poziomie Mutter i Reise, Reise.
Świetny album, wcale nie kopiujący poprzednie wydawnictwa. Recenzja dobra, ale nie do końca się z nią zgadzam. Uważam że w LIFAD są nowe elementy, np.
B********, Rammlied, Ich Tu Dir Weh( połączenie super przeboju pop z ostrymi riffami)itd...Tu nie ma momentu przestoju, nie ma wypełniaczy , płyta jest bardzo spójna, dobrze wyprodukowana.
To chyba najbardziej spójna płyta R+ w historii( może oprócz Pussy).
Bardzo dobra płyta 9/10.
2
Starsze »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (354 głosy):

 
 
76%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Chickenfoot "Chickenfoot"
- autor: Voodoo_child

Lost Soul "Immerse In Infinity"
- autor: Megakruk

Marduk "Wormwood"
- autor: Megakruk

Pain "Cynic Paradise"
- autor: Krzysiek "kksk"

Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?