zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 24 listopada 2024

recenzja: Radiohead "Kid A"

10.09.2007  autor: Szymon Wroński
okładka płyty
Nazwa zespołu: Radiohead
Tytuł płyty: "Kid A"
Utwory: Everything In Its Right Place; Kid A; The National Anthem; How To Disappear Completely; Treefingers; Optimistic; In Limbo; Idioteque; Morning Bell; Motion Picture Soundtrack
Wykonawcy: Thom Yorke - wokal, instrumenty klawiszowe, gitara, gitara basowa; Colin Greenwood - gitara basowa, sample; Jonny Greenwood - gitara, sample; Ed O'Brien - gitara; Phil Selway - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Parlophone, Capitol Records Inc.
Premiera: 2000
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 4

Są wykonawcy, do których twórczości nie jestem w stanie się przekonać, choćbym spotykał się z samymi entuzjastycznymi opiniami na ich temat, choćbym przy każdym kolejnym słuchaniu podchodził do ich muzyki z przekonaniem, że to jest przecież naprawdę interesujące granie, że warto przełamać swoją niechęć, choćbym tu i ówdzie czytał, że właśnie nagrali być może najlepszy rockowy album ostatnich dziesięciu lat. Po prostu się nie da...

Tak właśnie jest z Radiohead. Najciekawsza, najoryginalniejsza obecnie kapela na świecie, mówią co poniektórzy... Bzdura! "The Bends" bronił się całkiem udanymi piosenkami. "OK Computer"? Jest dobre - fakt. Tak przejmującego utworu jak "Karma Police" murzyn na werandzie z pewnością by nie wymyślił (bez podtekstów rzecz jasna), ale daleko do rewelacji, patrząc przez pryzmat całego albumu. No a jak jest z "Kid A"? Ano zupełnie niezrozumiałe są dla mnie wszechobecne zachwyty nad tym albumem. Ta muzyka nuży, usypia i niesamowicie męczy swoją jednowymiarowością. Chociaż początek płyty jest zupełnie obiecujący. "Everything In Its Right Place" wyostrza naszą uwagę niespokojną melodią i hipnotycznym śpiewem Thoma Yorke'a. Jest szansa, że będzie przynajmniej tak dobrze jak na poprzedniej płycie. A skąd tam! Z ciekawego, transowego riffu w "The National Anthem" niestety niewiele wynika. Może broni się "In Limbo" z frapującą gitarą w tle i nagromadzonymi emocjami w finale. Więcej zajmujących momentów na albumie nie znalazłem, chociaż uwierzcie mi - naprawdę szukałem. Manieryczny wokal czasem staje się doprawdy ciężki do zniesienia. Te wszystkie tajemnicze melodie, nagromadzenie podkładów elektronicznych, triphopowa rytmika - zamiast intrygować irytują. Utwory zlewają się ze sobą. Nim zdążymy się obejrzeć, płyta dobiega końca nie pozostawiając niestety po sobie pozytywnego wrażenia.

I to nie jest wcale tak, że klapki na oczach nie pozwalają mi docenić tego elektronicznego eksperymentu, chęci rozwoju zespołu. R.E.M. czy Peter Gabriel na identycznie zatytułowanych albumach "Up" potrafili zrobić to w dalece ciekawszy sposób. Radiohead nie zachowali jednak odpowiednich proporcji pomiędzy elektronicznym odjazdem, przystępniejszym, gitarowym graniem, dobrymi melodiami, a rockową siłą uderzenia. Owszem, należą im się brawa za odwagę, niemniej końcowy efekt muzyczny nie przekonuje mnie praktycznie w ogóle. Być może jest to naprawdę wartościowy album. Być może dziś nie jestem w stanie go zrozumieć, a docenię dopiero w odległej przyszłości. Być może... Nie zmienia to faktu, że nie mogę go słuchać. Rozczarowanie.

Komentarze
Dodaj komentarz »
Radiohead "Kid A"
Gal (gość, IP: 83.27.133.*), 2008-06-14 20:10:46 | odpowiedz | zgłoś
Każdy może pisać co mu się podoba, takie jego prawo. Nie każdemu może się podobać muzyka zawarta na płycie Kid A. Jednak nie mogę się zgodzić z tym iż ta płyta jest jednostajna i monotonna. Przy pierwszym przesłuchaniu pierwsze co zauważyłem to doskonałe zestawienie utworów tworzących jakby jedną całość. Gdyby pomieszać utwory na tej płycie w innej kolejności zatracił by się cały wyraz płyty. Nic tu nie ma wyrwanego z kontekstu, wszystko jest na właściwym miejscu (jak śpiewa Thom York). Płytę otwiera utwór "Everything In Its Right Place" ten utwór jest jakby wstępem, prologiem do dalszej zawartości. Następny utwór "Kid A" tu dopiero rozpoczyna się płyta. Później przyspieszenie "The National Anthem" i wyciszenie "How To Disappear Completely". Utwór "Treefingers" jest pięknym wstępem do " Optimistic" chyba najbardziej przebojowego utworu na płycie. Następnie następuje punkt kulminacyjny " In Limbo" i " Idioteque". Po kulminacji uspodojenie "Morning Bell" i zakończenie "Motion Picture Soundtrack". Co do głosu Thoma Yorka to faktycznie śpiewa manierycznie, trzeba to lubic. Ja jednak słyszę w jego głosie wielką wrażliwośc i mi osobiście taki sposób śpiewania nie przeszkadza. Cała płyta jest jakby jednym tworem; nie ma sensu słuchać piosenek osobno mija się to z celem. Płyta wielka, jedyna w swoim rodzaju. Pozwoliła mi inaczej spojrzeć na świat, muzykę. Mogę powiedziec iż jestem teraz innym człowiekiem. Ta płyta zmieniła mnie, uwrażliwiła. Gdy słucham "How To Disappear Completely" łzy cisną mi się do oczu. Nie umiem tego wytłumaczyć ale ta muzyka zmienia, jest jak terapia u psychologa. Płyta do słuchania wieczorem, przed snem.
2
Starsze »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (216 głosów):

 
 
82%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?