- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Quiet Riot "Live And Rare: Volume 1"
"Live And Rare vol.1" jest kompilacją nagrań z koncertów które zespół Quiet Riot zagrał w latach 1983-1984. Dodatkiem do nich są trzy utwory z nagranej w 81 roku taśmy demo (które ukazały się później na albumie "Metal Health" - podobnie jak połowa numerów z "Live And Rare..."). Główną atrakcją dla fanów grupy powinny być jednak dwa utwory zarejestrowane podczas trasy promującej wspomniany album studyjny. Pierwszy z nich - "Danger Zone" był rejestrowany podczas sesji nagraniowej albumu "Metal Health", lecz nie został nigdy ukończony. Zespół dodał go jednakże do setlisty podczas pierwszych koncertów na trasie. Drugi z utworów - "Gonna Have A Riot" to podobno jeden z ulubionych numerów zespołu, wykonany jeszcze za czasów Randy Rhoadsa.
Brzmienie płyty, zgodnie z tytułem, jest bardzo surowe - lekko przypomina to wszystko bootleg - aczkolwiek chyba taki był główny zamysł tego wydawnictwa. Klimat tamtych koncertów, jak tylko mogę się domyślać, został należycie oddany: nieczyste brzmienie, zaśpiewy publiki zachęcanej okrzykami DuBrowa, klasyczne hard rockowe kompozycje, wykonane w klasycznej hard rockowej stylistyce sprawią, że każdemu miłośnikowi tej muzyki (nie mówiąc już o fanach Quiet Riot) zrobi się ciepło na sercu. Jeśli ktoś nie lubi hard rocka, drażnią go faceci z trwałymi na głowie, opięci w naćwiekowane skóry wciśnięte na obciachowe kolorowe koszuliny - niech nawet nie zbliża się do tej płyty.