- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Queen "Innuendo"
Album zawiera składa się z różnych utworów i jest mieszanką stylu, który Queen wyrobili sobie przez 20 lat wspólnego grania.
Płytę otwiera słynna "Insynuacja" ("Innuendo"). Nie znam utworu, który można by porównać do tego arcydzieła, ale najbliżej mu chyba do "Bohemian Rhapsody". Trwa sześć minut i łączy w sobie wiele elementów. Jest taniec hiszpański grany na gitarach klasycznych, metalowa solówka na kominku Maya, chórki (podobne do tych w "Rapsodii"), a także moment, w którym rytm (fragment jest oparty o rytm Bolera) zmienia się w klasyczne walcowe trzy czwarte. Po prostu majstersztyk. Freddie Śpiewa bardzo wysoko, wręcz nieosiągalnie dla wielu wokalistów. Tekst (poetycki zresztą) opowiada o tym, że wciąż staramy się osiągnąć coś nowego, ciągle ryzykujemy. Świetny jest też teledysk; postacie zostały przedstawione w nim w czterech stylach (John - Picasso, Roger - Pollak, Brian - styl wiktoriański, Freddie - Da Vinci). Pierwsze spotkanie z nimi, gdy podnosi się kurtyna, wręcz zapiera dech, jakbyśmy byli na koncercie. Teledysk otrzymał złotą kamerę. Uważam, że to nie tylko najlepsze dzieło Queen, ale także najlepszy utwór rockowy w ogóle.
Bardzo ciekawy jest też "I'm Going Slightly Mad" - klimatyczny utwór z humorystycznym tekstem, którego bohater powoli wariuje i opisuje swoje doznania (w pewnym momencie staje się nawet drzewem bananowym). Kompozycja utrzymana jest w "ciemnym" nastroju, a Freddie śpiewa jakoś dziwnie nisko (jak na mój gust), przez co piosenka jest jedyna w swoim rodzaju.
"Headlong" i "The Hitman" są bardziej heavy metalowe niż rockowe. Odstają nieco od reszty albumu i panuje w nich wesoły nastrój ("na łeb, na szyję"). Zawierają ostre gitarowe podkłady May'a i są dość szybkie, ale zarazem rytmiczne. Tak jakby powrót do "Brighton Rock", ale z jaką klasą!
"I Can't Live With You" to klasyczna rockowa opowiastka o miłości i dziwnych sytuacjach, do jakich prowadzi. Zawiera zmiany rytmu i lekki gitarowy podkład.
W "Don't Try So Hard" zawarte jest przesłanie od człowieka z doświadczeniem, który stoi u schyłku życia i chciałby podzielić się swoimi doświadczeniami z młodszymi. Udowadnia, że czasami warto przystopować i nie być do końca zawziętym, by osiągnąć cel. Podkład jest smutny i powolny.
"Ride The Wild Wind" jest wysokooktanowym kawałkiem, jego bohater zdaje się być człowiekiem, który wszystkiego już w życiu spróbował i szuka nowych wrażeń oraz niebezpieczeństwa w jeździe na huraganie. Niestety i to okazuje się być dla niego zbyt spokojnym zajęciem. Piosenka świetnie oddaje nastrój, który niesie ze sobą właśnie tytułowy "dziki wiatr", ciągle pędzi do przodu i wiruje.
"All God's People" to pełna chórków i lekkich gitarowych akordów errata do ludzi, mówiąca im, żeby żyli zgodnie ze swoimi sercami i byli pełni wdzięczności dla...(Boga?). Czyżby MrBadGuy stał się dobry?
"Oto są dni naszych żywotów" ("These Are The Days Of Our Lives") jest najbardziej poruszającym dziełem na tej płycie. Freddie opowiada w nim o przemijaniu, o swoich młodych dniach ("kiedy byliśmy młodzi i szaleni, kiedy słońce ciągle świeciło i żyliśmy tylko dla radości"). Utwór ma powalający (przynajmniej dla mnie) nastrój pogodzenia się z losem. Ostatnie słowa tekstu brzmią: "Wciąż Was kocham"- jakby pożegnanie...
"Delilah" to imię jednego z kotów Freddiego i jemu (a raczej jej) jest dedykowany kawałek o tym samym tytule. Lekki, rytmiczny utwór. Nie zabrakło tu oczywiście kominka Maya. W pewnym momencie cały Queen... miałczy! To trzeba usłyszeć.
"Bijou", czyli klejnot. Bardzo nastrojowy utwór, jakby operowy. Trudno mi określić, co to jest, w każdym razie jest najbardziej klimatycznym kawałkiem, jaki w życiu słyszałem. Po prostu May pokazał, że gra na gitarze od ponad 20 lat... "You are my Bijou".
"The Show Must Go On" jest ostatni na płycie i jest jedenym z niewielu utworów Queen z tak poważnym tekstem ("Po co żyjemy?").
"Innuendo" to według mnie najlepszy album rockowy w historii. Jest w nim zawarty efekt pracy czterech przyjaciół, ludzi, którzy robili to, co umieli najlepiej - muzykę. Freddie włożył całą swoją pasję w tworzenie tej płyty. Chciał chyba pożegnać się z tym światem w wielkim stylu. Udało mu się...
Materiały dotyczące zespołu
- Queen
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
King Crimson "In the Court of the Crimson King"
- autor: Grzegorz Kawecki
Pink Floyd "Wish You Were Here"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: GSB
- autor: Tomasz Klimkowski
Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot
Led Zeppelin "II"
- autor: Kajetan Pawełczyk
Dead Can Dance "Within The Realm Of Dying Sun"
- autor: Lambert
Wokalnie "Innuendo" wypada świetnie. Według pozostałych członków zespołu to właśnie tutaj Freddie najbardziej pokazał swoje zdolności wokalne. Sam album myślę, że oceniany jest niejako przez pryzmat śmierci Freddiego. Jest dobry ale według mnie wypada znacznie gorzej w porównaniu do albumów z początków działalności (poprzeczka jest na prawdę wysoka). Album dosyć spójny czego nie można powiedzieć o wszystkich płytach zespołu. Przechodząc do utworów: "Innuendo" to kompozycja wybitna, w której można dostrzec prawdziwy styl Queen, ten z lat 70. Jeden z moich ulubionych utworów Queen - "These Are The Days of Our Lives". Za każdym razem łezka się w oku kręci. Sam utwór jest dosyć prosty ale właśnie to sprawia, że tak bardzo porusza. "The Show Must Go On" - kolejny kawałek, który słyszał niemal każdy. Potęga tego utworu oraz niezwykły wokal Freddiego sprawiają, że podczas słuchania aż ściska w gardle.Idealne zakończenie płyty.
Jestem ciekawa opinii o pozostałych albumach. Czekam na kolejne recenzje Queen :)