zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: Puressence "Don't Forget To Remember"

17.08.2009  autor: tjarb
okładka płyty
Nazwa zespołu: Puressence
Tytuł płyty: "Don't Forget To Remember"
Utwory: Moonbeam; Don't Forget To Remember; Drop Down To Earth; Don't Know Any Better; Life Comes Down Hard; Bitter Pill; Brainwaves; Palisades; Sold Unseen; Burns Inside
Wykonawcy: James Mudriczki - wokal; Lowell Killen - gitara; Kevin Matthews - gitara basowa; Tony Szuminski - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Reaction Records
Premiera: 2007
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

Kiedy pierwszy raz usłyszałem w nocnej radiowej audycji fragmenty płyty "Don't Forget To Remember" brytyjskiej formacji Puressence, pomyślałem - ale to fajne. Wtedy byłem pewien, że to jakiś wiele obiecujący debiut. Wikipedia upierała się jednak, że mają na koncie trzy studyjne albumy. Do dziś zadaję sobie pytanie - nie tyle nawet czemu grupa o takim przebojowym potencjale nie odniosła sukcesu (bo do tego trzeba jednak wiele szczęścia), co czemu ja nigdy wcześniej o nich nie słyszałem. Żeby to jeszcze był zespół z końca świata, ale nie, to chłopaki z Manchesteru. No to o co chodzi?

Od razu uprzedzam - nic odkrywczego w ich muzyce nie znajdziecie. Puressence to w zasadzie kolejny z tysięcy zespołów, które grają fajnego, przebojowego rocka na brytyjską modłę. Proste aranżacje, sympatyczny wokal, ładne melodie. Tyle, że w przeciwieństwie do większości tego rodzaju gwiazdeczek, ich piosenki faktycznie zapadają w pamięć. Z przyjemnością słucha się ich między kawałkami takich grup, jak Placebo czy Coldplay. Co warte uwagi, w momencie zakładania grupy, poza byłym gitarzystą, żaden z muzyków nie potrafił grać na instrumentach. Chłopcy poznali się w autobusie jadącym na koncert The Stone Roses, gdzie wobec braku pieniędzy na bilet postanowili dostać się przez ogrodzenie. Bezpośrednio po koncercie postanowili założyć własny zespół i rok później pojawił się pierwszy ich singiel.

Na czwartej płycie Puressence znalazło się dziesięć kawałków - zarówno typowych, rockowych piosenek ("Moonbeam", "Drop Down To Earth"), jak i tych lżejszych, bardziej balladowych ("Don't Know Any Better", "Sold Unseen"). Ich główną bronią - oprócz fajnych melodii - jest głos wokalisty Jamesa Mudriczki, nasuwający skojarzenia z Brianem Molko, ale o znacznie radośniejszej barwie, choć James potrafi też zaśpiewać z nutką uroczej melancholii albo z rockowym pazurem. Aranżacje są dość proste, bez drobnych choćby instrumentalnych popisów, ale, co ciekawe, każda kolejna piosenka zagrana jest nieco inaczej, przez co nie ma tu miejsca na nudę. Pod koniec płyta brzmi zupełnie inaczej, niż na początku, a pomiędzy otwierającym "Moonbeam" i finałem w postaci "Burns Inside" otrzymujemy sporo ciekawych brzmień.

Wróćmy do kompozycji. Pierwszą z nich jest prosta rockowa piosenka "Moonbeam", który niczym szczególnym się nie wyróżnia, ale słucha się jej przyjemnie i wielu polskim zespołom próbującym gry w podobnym stylu mógłbym tylko życzyć takich przebojów. Po niej następuje tytułowa "Don't Forget To Remember". To łagodny, nastrojowy kawałek, na wpół balladowy, idealnie eksponujący głos wokalisty. Aranżacje są tu wzbogacone o delikatne chórki, które ciekawie współgrają z instrumentami w finale piosenki. "Drop Down To Earth" to krótki utwór o ogromnym ładunku pozytywnej, optymistycznie nastawiającej do świata energii, bardzo udany. Po nim zaś następuje piękna ballada "Don't Know Any Better", jedna z takich, których słuchać można niemal w kółko. Przyznam się, że nie mam najmniejszego pojęcia, czemu te dwie piosenki nie odniosły sukcesu jako single.

"Life Comes Down Hard" to najostrzejszy kawałek na płycie, choć oczywiście najostrzejszy nie oznacza tu ciężkiego rocka. Utwór ten z powodzeniem jednak mógłby odgrywać rolę jednego z czołowych nagrań na dowolnym albumie Placebo. Najlepszą kompozycją na krążku jest jednak bez wątpienia "Bitter Pill". Od samego początku słychać, że mamy tu do czynienia z klasykiem, który gdy już wpadnie w ucho, siedzi w nim na długo. Mamy tu ciekawe, ale podporządkowane idei uzyskania przeboju aranżacje i odmienny w stylu od pozostałych piosenek wokal Jamesa Mudriczki, który na całej płycie odwalił naprawdę niezłą robotę. Gdy milkną powtarzane pod koniec piosenki słowa "Tell me something I didn't know", ma się ochotę włączyć klawisz play po raz kolejny, co jest dla tej piosenki najlepszą rekomendacją.

Tak przebojowego charakteru nie ma już "Brainwaves". Mimo to słucha się tego kawałka z radością, dzięki jego specyficznej atmosferze. Kolejny utwór - "Palisades" - jest z kolei najsłabszy. To typowa, do bólu britpopowa piosenka, która po prostu się nie sprawdza i najchętniej usunąłbym ją z tego krążka. "Sold Unseen" to drugi obok "Don't Know Any Better" utwór w balladowym stylu, choć ponownie balladowość ta wynika raczej z lekkich aranżacji i nastroju, niż tempa. Piosenka jest udana i chętnie się do niej wraca, choć bez wątpienia nie ma już takiego uroku. Całość w udany sposób zamyka przesycona psychodeliczną aurą piosenka "Burns Inside".

Po "Don't Forget To Remember" Puressence sięgnąć warto. Oczywiście najbardziej zadowoleni z tego krążka będą fani brytyjskich, poprockowych brzmień i im właśnie go rekomenduję.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (41 głosów):

 
 
56%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?