- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Pudelsi "Bela Pupa"
Pudelsi pod koniec lat osiemdziesiątych postanowił złożyć hołd krakowskiemu artyście Piotrowi Markowi i słowa niektórych wierszy pana Marka ubrali w muzykę stylistycznie wpasowującą się w chłodną atmosferę tamtych czasów. Do współpracy zaprosili między innymi Korę Jackowską. Pomysł ten okazał się strzałem w przysłowiową dziesiątkę. Na albumie, ku mojemu zaskoczeniu, Maciej Maleńczuk - osoba chyba na zawsze kojarzona z Pudelsami - wykonuje tylko dwie piosenki. Są to "Morrison" i "W krainie ciemności". W pozostałych utworach mikrofon oddaje wokalistce Maanamu. To powoduje, że muzyka zespołu zyskuję nową jakość, bogaty smak i niebywały aromat.
W pierwszej kolejności, należy zwrócić uwagę na sferę tekstową. Szczególnie w kawałkach "Hoża moyra" i "Morrison". Słowa artykułowane przez Korę i Macieja są dalekie od poprawności politycznej. I jeśli szukać skandalistów czy skandalistek na naszym ubogim gwiezdnym firmamencie, to właśnie chyba tej parze należy się palma pierwszeństwa. Słuchając "Narodzin Zbigniewa" , "Kotka mamrotka" czy tytułowej "Bella pupa" mam wrażenie, że wokalistka śpiewając nawet a capella treść książki telefonicznej, powaliłaby wszystkich odbiorców.
Do tego dochodzi jeszcze muzyka. Bardzo różnorodna. Zresztą do tego przyzwyczaił nas już ten zespół i to za czasów, gdy współpracował z panem Maciejem, jak i później. Mamy tu typową mieszankę stylów. Nostalgiczne "Tango - spiżowy ratler" z groteskowym tekstem miesza się z prześmiewczym "Rege kocia muzyka", zagranym w stylu Man At Work. Chłodne "W krainie ciemności" oraz "Wyro pudla" bardziej zbliżone do dokonań prekursorów rocka gotyckiego, kontrastuje ze śmiesznymi "Bella pupa" oraz naiwnym "Kotkiem Mamrotkiem".
Słuchając tego albumu mam wrażenie, jakby Kora chciała przenieść klimat i atmosferę rodem z "Mental cut" czy zwłaszcza "Kreona" na grunt, gdzie rządzą Pudelsi z Maleńczukiem. I mariaż ten udał się znakomicie. Poza tym utworów z "Bela Pupa" można posłuchać również w nieco innej wersji. W 1997 roku zespół w okrojonym składzie, już bez Kory, nagrał większość tych piosenek w innych aranżacjach na albumie "Narodzimy Zbigniewa".
Pudelsów można nazwać kabaretem, Maleńczuka artystą mało autentycznym, a Korę uznać za nieco irytującą momentami, ale to, co pokazuje tu wokalistka Maanamu, zasługuje na postawienie jej pomnika. Naprawdę mało jest dziś artystek w Polsce (może poza Marią Awarią), które potrafią zaprezentować tak wulgarne teksty w naprawdę wdzięczny i stylowy sposób. Reszta różowych królowych i dziewczyn szamana może z radością pani Oldze skoczyć do drogerii po kosmetyki. Niekoniecznie czyjegoś ojca fabryki? :)
Materiały dotyczące zespołu
- Pudelsi
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Hawkwind "Astounding Sounds, Amazing Music"
- autor: Tomasz Pastuch
Tommy Bolin "Teaser"
- autor: Tomasz Pastuch