- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Procol Harum "The Well's On Fire"
Płytę "The Well's On Fire" Procol Harum kupiłem w roku jej wydania. Przesłuchałem wtedy kilka razy i odłożyłem na półkę. Od tamtego czasu minęło 19 lat. Teraz, po śmierci lidera grupy Gary'ego Brookera (19.02.2022), powróciłem do niej. To jest ostatnie wydawnictwo zespołu, które posiadam w swojej kolekcji. Muzycy wypuścili jeszcze jeden studyjny album w 2017 roku (obchodzili wtedy 50-lecie działalności), traktowany jako pożegnalny, zatytułowany "Novum". Znamiennym jest fakt, że do twórczości artystów często sięgamy dopiero po odejściu ich z tego świata.
Tymczasem skupiamy się na krążku "The Well's On Fire". Na początek niezła piosenka, "An Old English Dream", w stylu dawnych nagrań. Nie sposób pomylić z inną ekipą. Podobnie jest w "Shadow Boxed", czyli w rytmicznym kawałku z rockowymi gitarami. "A Robe Of Silk" charakteryzuje się melodyjnym wokalem oraz wyraźnym podziałem na partie gitarowe i organowe. "The Vip Room" to kolejna dynamiczna rockowa piosenka. Ballada "The Blink On An Eye" ma spokojny nastrój oraz krótkie solówki na fortepianie i organach. Dalej mamy kontynuację złagodzenia klimatu za sprawą numeru "The Question" w rytmie bluesa oraz "This World Is Rich" z chórami i gitarą w formie progresywnego rocka. Bardzo ładne, w stylu Procol Harum i dedykowane południowo-afrykańskiemu działaczowi o nazwisku Stephen Maboe.
Jednym z lepszych utworów w zestawie jest przepiękny "Fellow Travellers", w którym melodia płynie, a gitara zagrywa kapitalne solówki. Kolejne "Wall Street Blues" jest pozycją ocierającą się o blues rocka. Trzeba koniecznie wyróżnić "The Emperor's New Clothes", który brzmieniem nawiązuje do słynnego krążka "Grand Hotel" z 1973 roku (przeczytaj recenzję). Kolejne tytuły ("So Far Behind" i "Every Dog Will Have His Day") mają charakter melodyjnego, lekkiego rocka. Na koniec słyszymy najlepszą kompozycję na albumie, instrumentalną: "Weisselklenzenacht (The Signature)", czyli ponowny powrót do lat siedemdziesiątych, a w nim magiczne partie organów, fortepianu i gitary.
Płytę nagrywano w studiu Rogera Taylora, perkusisty Queen, słychać go również w harmoniach wokalnych ("Shadow Boxed"). Teksty do piosenek napisał Keith Reid, który współpracował w tym zakresie z formacją od początku jej istnienia.
Niezłe wydawnictwo, w sumie takiego można się było spodziewać. Jego wartość kolekcjonerską i muzyczną podnosi fakt, że Gary Brooker już nie zagra nam na klawiszach i nie zaśpiewa swoim charakterystycznym, zbolałym głosem.