- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Primordial "The Gathering Wilderness"
Muzyka Primordial (ang. pierwotny) jest jak nazwa tego zespołu, czyli surowa w brzmieniu i umiejscowiona w przeszłości poprzez teksty odnoszące się do minionych dziejów oraz mitologii celtyckiej. Grupa gra metal - będący na pograniczu doom, black i pagan z dodawanymi z umiarem elementami folkowymi - którego celem jest trafić bezpośrednio do serca słuchacza.
Chociaż band korzysta ze sprawdzonych i znanych dźwiękowych pomysłów, to jest na swój sposób niepowtarzalny. Oprócz łatwo rozpoznawalnych kompozycji, zespół wyróżnia charakterystyczny, bardzo emocjonalny wokal, pełen bólu, żalu i tęsknoty. Irlandczycy rzadko uzupełniają kompozycje innym instrumentarium niż gitary, bas i perkusja.
Primordial to nie jest grupa dla każdego i nie chodzi tutaj o sposób grania, który utrudniałby odbiór typowemu fanowi metalu. Wręcz przeciwnie, muzyka jest przystępna, ale trzeba nastawić się na sporą dawkę monotonii, często długie ośmiominutowe kompozycje i niedużą różnorodność stylistyczną. Dochodzi do tego zastąpienie agresji patosem.
Połączenie black metalu i folku podane w dusznej doomowej atmosferze umiejscawia Primordial w klimatycznym metalowym graniu lubianym w kraju nad Wisłą. Słuchając tej grupy mam wrażenie, że tak mogłaby brzmieć Anathema, gdyby obecnie tworzyła w stylu znanym z czasów "Serenades" czy "The Silent Enigma" z uwzględnieniem tego, że sposób gry uległby pewnej ewolucji i oprócz doom metalu doszłyby elementy blackmetalowe. Podobieństwa między zespołami pojawiają się nie tylko w warstwie dźwiękowej, ale również wokalnej. Chociaż później Anathema odcięła się od metalu i poszła w swojej twórczości inną drogą, to metalowe środowisko nie znosi próżni, bo zamiast nastrojowych Anglików możemy sobie posłuchać dokonań atmosferycznych Irlandczyków. Oczywiście Primordial nie jest jedynym bandem ukierunkowanym na taką muzykę, ale wyróżnia się w ramach gatunku dobrymi kompozycjami oraz melodyjnością.
Wspomnę o okładce albumu, na której ukazane są czarne ptaki lecące na ciemnym niebie. Dzieło zdecydowanie przypomina grafiki widniejące na płytach Katatonii. Co prawda szwedzki zespół w początkach swojej działalności tworzył doom metal, ale potem zmienił styl i wspólny dla obu grup jest jedynie melancholijny charakter ich dokonań.
Początkowo nie mogłem się zdecydować, którą płytę wybrać do recenzji, bo miałem kilka faworytek. Ostatecznie zdecydowałem się na "The Gathering Wilderness", która jest moją ulubioną razem z nagraną po niej "To the Nameless Dead". "The Gathering Wilderness" jest dobra jako pierwszy kontakt z zespołem ze względu na sporą przebojowość oraz to, że zawiera wszystkie elementy stylu charakterystycznego dla Primordial. Zresztą estetyka kolejnych albumów studyjnych, aż do ostatniego "Where Greater Men Have Fallen", jest dosyć zbliżona.
Zespół ograniczył "dopieszczanie" brzmienia płyty w studio i zrezygnował z cyfrowej obróbki dźwięku, dzięki czemu otrzymaliśmy, jak na dzisiejsze czasy, rzecz naprawdę cenną - autentyczne, miejscami surowe granie, układające się w melodyjną i spójną całość.
Warstwa liryczna jest dobrze dopasowana do muzyki. Teksty Primordial nie opiewają tylko scen batalistycznych, upadków imperiów, przedchrześcijańskich czasów i celtyckich legend, ale mają również wymiar uniwersalny. Przywołują wartości takie, jak honor, odwaga czy obrona własnej niezależności. Na szczęście poza tematyką tekstów nie ma innych podobieństw do uwielbianego nad Wisłą szwedzkiego Sabaton. Muzyka jest bliższa dokonaniom ich rodaków z Bathory, album Primordial jest nawet w części dedykowany liderowi Bathory - Quorthonowi.
Rozpoczynająca płytę "The Golden Spiral" to porywająca pieśń z wykrzyczanym wokalem przechodzącym momentami w skrzek, ale mimo to z tekstem nadal rozpoznawalnym dla słuchacza. Początkowy blackmetalowy riff i marszowa perkusja zmieniają się w trakcie trwania utworu utrzymanego w większości w średnim tempie. Na zakończenie ponownie dostajemy marszową perkusję, ale bez akompaniamentu pozostałych instrumentów. Tytułowy "The Gathering Wilderness" rozpoczyna się subtelniej, od przyciszonej gitary w celtyckim stylu, rytmicznej perkusji oraz chóralnego zaśpiewu, by przejść w motoryczny riff przerywany melodyjną folkową gitarą. Następny utwór, "The Song Of The Tomb", startujący mocniejszym riffem i rykiem wokalisty, jest bardziej dynamiczny oraz ma więcej zmian tempa. Galopady sąsiadują z wyciszeniami, mimo to nadal wszystko jest utrzymane w stylu charakterystycznej dla Primordial pieśni. Kolejny "End of All Times" początkowo jest zagrany w średnim tempie, a wykrzyczany przejmujący wokal współgra z motorycznym gitarowym riffem. W połowie kawałka tempo zostaje na chwilę podkręcone.
"The Coffin Ships" to zdecydowanie najbardziej przebojowy numer na płycie i jednocześnie jeden z pewniaków koncertowych zespołu. Rozpoczyna się melodyjnym balladowym wstępem, po którym pojawia się gitarowy riff. Riff jest przerywany folkowymi melodiami, świetnie współgrającymi z mocniejszym graniem, powtarza się również motyw znany ze wstępu. Przejmujący wokal pojawia się dopiero w trzeciej minucie, a całość kończy kilka taktów skrzypiec z gitarowym folkowym podkładem. Akustyczna gitara rozpoczyna energetyczny "Tragedy's Birth", w którym blackmetalowy instrumentalny motyw uzupełniony jest przez wokal przechodzący czasami w skrzek. Mamy tu klimatyczne zwolnienia. Kończąca album "Cities Carved In Stone" to utrzymana w tym samym stylu piosenka, w której szybsze partie przerywane są melodyjnymi spowolnieniami. Niespieszny gitarowy motyw pozostaje w pamięci jeszcze długo po zakończeniu ostatniego dźwięku.
Polecam wszystkim to zacne wydawnictwo, w szczególności słuchającym tzw. metalu klimatycznego.
To nie jest źle, bo przeciętny nowy zespół po jaki sięgam ma ich kilkanaście tysięcy max.
Tak generalnie na trafienie jest 33% szans :) (nie licząc koncertówki)
Lubie i czasami wracam. Ale zachwytów i peanów, ktore często spotykam, nie do końca rozumiem