zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku wtorek, 3 grudnia 2024

recenzja: Primal Fear "New Religion"

1.12.2007  autor: Mrozikos667
okładka płyty
Nazwa zespołu: Primal Fear
Tytuł płyty: "New Religion"
Utwory: Sign of Fear; Face the Emptiness; Everytime it Rains; New Religion; Fighting the Darkness; Blood on Your Hands; The Curse of Sharon; Too Much Time; Psycho; World on Fire; The Man (That I Don't Know)
Wykonawcy: Ralf Sheepers - wokal; Henny Wolter - gitara; Stefan Liebing - gitara; Mat Sinner - gitara basowa, wokal; Randy Black - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Frontiers Records
Premiera: 21.09.2007
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

Oto anonsowana od dłuższego czasu nowa płyta niemieckiego Primal Fear. Jako że o samym zespole pisałem przy okazji recenzji poprzedniego albumu, teraz pozwolę sobie przejść natychmiast do meritum.

"Sign of Fear" rozpoczyna się perkusyjną kanonadą, doskonale wprowadzającą w klimat albumu. Niespodzianką okazują się wokale Ralfa Scheepersa, który powrócił do wysokich rejestrów. Mimo że w recenzji "Seven Seals" cieszyłem się z braku takich "zawodzeń", to muszę przyznać, że w tym przypadku sprawdzają się co najmniej bardzo dobrze, szczególnie, że stosowane są sporadycznie. Następny kawałek, "Face The Emptiness", to - moim zdaniem - najlepszy utwór w historii zespołu. Chwytliwy, melodyjny, ale nie przesłodzony. Riff wwiercający się w pamięć dosłownie momentalnie, tak samo jak i refren. Jednym słowem: genialny heavy metal. Nie chciałbym wymieniać wszystkich utworów po kolei, ale tak się "nieszczęśliwie" składa, że "Everytime It Rains" jest balladą po prostu przepiękną, której niewątpliwego uroku dodaje głos Simone Simons z holenderskiego zespołu Epica. Z resztą - jest to jedna z tych płyt, które pochłania się w całości, nie posiadająca w zasadzie żadnych słabych punktów. Jeśli jednak musiałbym wytknąć jakieś błędy, wspomniałbym o utworze "Psycho", który jest zwyczajnie banalny. Prościutki riff, jeszcze prostsza gra sekcji. Co przy tym dziwne - może się on podobać tak samo jak reszta płyty! Nie potrafię tego wyjaśnić, ale jest to jeden z takich przypadków... Czy ja w ogóle zgłaszałem jakieś zastrzeżenia?

Osobna kwestia to produkcja, która stanowi o lekkiej odmienności "New Religion" w stosunku do poprzednich płyt Primal Fear. Gitary są trochę schowane, dużo większą rolę w budowaniu melodii odgrywają klawisze. Dlatego też ten album nie takiego metalowego "pazura" jak wczesne albumy Niemców. Nadrabia to jednak niewymuszoną przebojowością.

Komentarze
Dodaj komentarz »