- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Powerwolf "Return in Bloodred"
Za powstaniem kosmopolitycznej formacji Powerwolf kryją się dwaj pochodzący z Niemiec bracia, basista Charles i gitarzysta Matthew Greywolf, którzy w przypadkowy sposób spotkali Attilę Dorna, absolwenta Akademii Muzycznej w Bukareszcie. Jak rzecze biografia, pod wpływem opowieści rumuńskiego wokalisty zespół szybko rozpoczął pracę nad debiutanckim albumem, który potem zarejestrowany został w Studio Fredman.
"Return in Bloodred" jest przykładem klasycznego, lecz współczesnego w formie, rasowego metalowego krążka, kultywującego wyraźnie pamięć lat osiemdziesiątych. Na pierwszym wydawnictwie tego wielonarodowościowego kwintetu znajdziemy zarówno trochę teatralności Kinga Diamonda i ciężkawego klimatu Mercyful Fate, jak i pewną dawkę kiczowatości W.A.S.P. oraz nieco wpływów wcześniejszych dokonań Ozzy'ego Osbourne'a. Muzyka Powerwolf, aczkolwiek nasączona atmosferą mistycyzmu i tajemniczości rodem z filmów o wampirach, jest dość melodyjna i chwytliwa, a w ucho momentalnie wpadają heavymetalowe refreny. W kompozycjach "prowadzonych" przez partie wokalne Attili, obdarzonego świetnym, wysokim głosem, dostrzec co prawda można też odrobinę patosu, ale w tym wypadku owa podniosłość we właściwy sposób spełnia swoje zadanie. Mówiąc krótko, "Return in Bloodred" to dziewięć doskonałych utworów "organowego" metalu, nieco doomowego i chwilami o lekko epickawym zabarwieniu. A czyste i mocne brzmienie tego materiału powoduje, że Powerwolf w swojej stylistyce zwyczajnie miażdży.
Klasyczność "Return in Bloodred", hołdująca dawnym mistrzom, to podstawowa zaleta tej płyty i ona właśnie powinna przysporzyć tej kapeli wielu fanów. To album godny polecenia tym, którzy w muzyce metalowej dwudziestego pierwszego wieku poszukują jej ducha sprzed blisko dwóch dekad. I ci właśnie powinni rozbić swoje świnki-skarbonki, by tego ducha poczuć.