- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Pneuma "Apatia"
Zrobię coś, co niektórych doprowadza do srania barszczem, i rozpocznę niniejszą recenzję entuzjastyczną, acz krótką gawędą, zaopatrzoną w mało wyszukaną, acz ważką puentę.
Było to dawno. Jednak nie tak dawno, jak można by przypuszczać. Jechałem klekoczącym, krakowskim autobusem. Za oknem szaro, ponuro, ludzie wokoło mnie straszą tekturowymi twarzami i czosnkowym wyziewem. Ja, przytłumiony duszną atmosferą, raz to wpatruję się w mijane samochody, raz to lustruję w zatroskaniu chodnikowe dziury. Aż tu nagle przed moimi oczyma rozgrywać się zaczęła scena, która na dobre zmieniła ten zasrany wydawać by się mogło dzień. Trzyosobowa grupka nastoletnich "drecholców" zaczęła w, rzecz jasna, dystyngowany i pełen tęczowego uniesienia sposób napastować jakąś starszą babinkę, co to siedziała obok. Młodym dzierlatkom, starającym się uprzejmie wszystko załagodzić, też się dostało. Sytuacja stawała się mało przyjemna i już myślałem, że będę zmuszony bohatersko nadstawić moją wątłą paszczękę, aż tu nagle... ktoś, siedzący kilka miejsc dalej - wstał. W autobusie pociemniało. Wielki pan chwycił plastikowy drążek, ułatwiający stabilne stanie, wyrwał go jak ździebko trawkę jakąś i przejebał nim dwóm z trzech "drecholców" wykrzykując groźnie: "ŻRYJ!!!".
Dlaczegóż taka fantastycznie zakończona przypowieść ludowa na wstępie? Ano dlatego, że ten wielki pan, który zrobił doskonały użytek z pospolitej, szarej rurki, jest swoistą metaforą nowej płyty zespołu Pneuma. "Apatia" wali nas od początku w łeb - nie plastikową, a wybitnie metalową rurą. Nie to, że jesteśmy "drecholcami", nie, nie... Tak daleko w kwestii interpretacyjnej mojego bajania bym się nie posuwał. Zatrzymajmy się więc tylko przy samym "Żryj!".
Co my tu mamy? Lepiej byłoby spytać, czego nie ma. Zespół rzetelnie grzebie w nowoczesnym metalu, serwuje hardcore'owe zagrywki posypane deathmetalową przyprawą, która przyjemnie pruje powietrze w niektórych partiach perkusji, w wibrujących riffach i wokalach Kikuta. Jest tu sporo nawiązań do melodyjnego szwedzkiego death metalu, który Pneuma wymieszała z charakterystycznym dla siebie zagrywkami a'la rap metal - core, to słychać już tylko momentami w partiach wokalnych. Jest też całe mnóstwo przesmacznych sekcji lead, które po prostu urywają dupę i w moim skromnym mniemaniu stanowią jeden z najjaśniejszych punktów polskiego metalu w ostatnich 10 latach. W sekcjach tych pięknie uwypuklają się heavymetalowe inspiracje, które ciągną cały zespół w przyjemną galopadę. A ta zaraz przeradza się nowoczesną thrashmetalową jazdę, która znów nasączona jest kalifornijskim thrashem pewnego znanego zespołu, co to mawiają, że gitarę wynalazł. Wystarczy posłuchać "Ukochanych dzieci diabła" lub "Kolejnego końca" - tutaj aż kipi od klasycznych inspiracji, które po prostu wprowadzają Pneumę na wyższy poziom wykonawstwa.
Gdzieś snują się walcowate, miażdżące riffy, mogące kojarzyć się z Machine Head. Jest tutaj też groove nawiązujący do machinhedowskiej rytmiki i trochę podobieństw w sferze wokalnej do imć pana Roba. Ale Kikut miażdży po swojemu. Ja już na niedopracowanym i średnio wyprodukowanym "Kokonie" polubiłem jego wydzier, growl, wrzask i cholera wie, co on tam jeszcze z siebie wypluwa. Mógłby mi tak czytać na dworcu rozkład jazdy PKP. Fakt, śpiewa może nie najlepiej, ale doskonałe aranżacje utworów poniekąd ukrywają niedostatki wokalne - świetnie więc prezentują się czyste partie w kawałkach "Srebro i szkło" oraz "Śmierć wie lepiej".
"Apatia" rozrywa na kawałki. Tutaj nie ma miejsca na oddech, tutaj jest gęsto od riffów, od podwójnych stóp, od wypluwanych z szybkością pepeszy tekstów, tutaj jest smoliście od monumentalnego, soczystego brzmienia, tutaj jest momentami (a chuj tam, napiszę) wręcz blackmetalowo. I tutaj, logicznym ciągiem skojarzeń dochodzimy do swoistego clue całej płyty.
Pneuma to zespół kojarzony bardziej ze sceną ogólnie rzecz biorąc chrześcijańskiego rocka. W tej charakterystycznej stylistyce utrzymane były "Berakha", "Kokon" i - w mniejszym stopniu - wydany w 2007 roku "Jeden". Może teraz, kiedy zespół pod swoje skrzydła wziął Mystic, usłyszymy inne oblicze Pneumy, bardziej bezkompromisowe i uderzające jednak w nieco inne muzyczno-emocjonalne i światopoglądowe nuty? Warstwa tekstowa i cały konglomerat muzycznego ataku już sygnalizują lekkie zmiany. Nie wiem, czy wynika to z osobistych doświadczeń muzyków, czy z logicznych posunięć, osnutych marketingową kalkulacją. Już "Jeden" był bezkompromisowy, ale to, co słyszymy na "Apatii", wyrywa z klapek. Ja cieszę się, że zespół rozwija się i tworzy coraz lepsze kompozycje. Jeśli delikatna zmiana wizerunku i przemianowanie się na stricte metalową maszynę związaną z bezkompromisową sceną przyniesie zespołowi dalszy rozwój, to jestem za.
W każdym razie, odcinając się już od tych z gruntu nieistotnych dywagacji, chciałbym z tego miejsca pozdrowić wielkiego pana z autobusu i podziękować mu za to, że pomógł mi napisać tę recenzję. Dzięki niemu jestem w stanie radośnie skonstatować, że "Apatia" "żre" jak żreć powinien metal. Ale, aby nie kończyć troglodyckim banałem, to nadmieniam, że "żre" jak "żreć" powinna być może jedna z najlepszych polskich płyt metalowych 2011 roku.
Materiały dotyczące zespołu
- Pneuma