- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Pink Floyd "The Dark Side Of The Moon"
"Dark Side Of The Moon" jest z kilku względów płytą szczególną w dorobku Pink Floyd. Po pierwsze - przyjmuje się, że to właśnie ona kończy pierwszy, młodzieńczy, psychodeliczny okres działalności zespołu i rozpoczyna erę znakomitych albumów Floydów. Po drugie - na stanowisko lidera grupy i autora wszystkich tekstów ostatecznie wysuwa się Roger Waters, co wiąże się z faktem, że przekaz słowny stanie się odtąd znacznie ważniejszy niż we wcześniejszej twórczości. Po trzecie wreszcie: wielu uważa "Dark Side Of The Moon" za największe osiągnięcie grupy i tym samym za jeden z najwspanialszych albumów rockowych wszech czasów.
Płyta to niezwykła i niesamowita - prawdziwe arcydzieło. Album utrzymywał się w zestawieniach najlepiej się sprzedających płyt przez długie lata (sic!), a i dziś nie znika z oferty sklepów, utrzymując się w kategorii "full price"... Trudno znaleźć prawdziwego fana rocka, który by go nie znał. Ale - ad rem... Roger Waters wypowiada się o "Ciemnej stronie..." następująco: "Uważam "The Dark Side Of The Moon" za pierwszą w pełni artystycznie udaną próbę potraktowania albumu rockowego jako pewnej całości". W domyśle: całości, a nie zbioru przypadkowych utworów. Ten longplay stanowi bowiem zarówno muzycznie, jak i tekstowo zwarty monolit". To właściwie jeden ponad czterdziestominutowy utwór, podzielony wprawdzie na bardzo nieraz ze sobą kontrastujące części (jak choćby "Money" i "Us And Them"), ale jednocześnie nadający się do słuchania jedynie w całości, co zresztą stanie się odtąd regułą obowiązującą wszystkie następne albumy Floydów. Muzycznie mamy tu zarówno fragmenty lekko jazzujące (fortepian w "Time"), trącące awangardą ("On The Run"), elektroniczne ("Any Colour You Like"), a nawet klasycyzujące ("Us And Them"). Ale bez obaw - wszystko to tylko dodatki, bo "Ciemna strona księżyca" to przede wszystkim doskonały album rockowy. I każdy miłośnik trochę ambitniejszej od Backstreet Boys muzyki znajdzie tu coś dla siebie. Zwolennicy przebojowych, łatwo wpadających w ucho kawałków - chwytliwe "Money", spokojnych ballad - "Us And Them", a kochający natchnione wokalizy na pewno szybko odkryją niesamowitą Clare Torry w "The Great Gig In The Sky". A tak nie całkiem serio: jest tu nawet coś dla fanów budzików. Wystarczy włączyć "Time" (najlepiej głośno :) ).
Dla mnie osobiście najpiękniejszym fragmentem tej płyty są dwa utwory, które ją kończą - "Brain Damage" i "Eclipse", ze świetnymi tekstami. W warstwie literackiej - gdyż tak chyba można powiedzieć, gdy mowa o tekstach Watersa - jest to album o życiu i śmierci. O tym, ile niepotrzebnych rzeczy zaprząta nam głowę - sława, pieniądze, kariera, by w końcu całkowicie stracić wartość w obliczu śmierci.
Krótko mówiąc: "Vanitas vanitatum et omnia vanitas...". Wielka płyta.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
King Crimson "In the Court of the Crimson King"
- autor: Grzegorz Kawecki
Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot
Led Zeppelin "II"
- autor: Kajetan Pawełczyk
Black Sabbath "Paranoid"
- autor: Elwood
Dead Can Dance "Within The Realm Of Dying Sun"
- autor: Lambert
Absolute masterpiece !