- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Pink Floyd "Animals"
Co!? Pink Floyd i The Animals razem? - miał rzec ktoś kiedyś patrząc na okładkę płyty. Ta podobno autentyczna wypowiedź w pewnym stopniu pokazuje jak mało znany to album w dorobku Floyda. Gdzieś umyka pomiędzy "The Dark Side Of The Moon", "Wish You Were Here", czy wreszcie "The Wall". A jest to propozycja bardzo ciekawa, choć na pewno ustępująca wyraźnie wyżej wymienionym. Całość została nagrana, powiedziałbym, dosyć oszczędnie brzmieniowo jak na zespół Pink Floyd, wystarczy posłuchać obu części "Pigs On The Wing", zaśpiewanych jedynie przy akompaniamencie gitary akustycznej. Ciekawy jest koncept płyty - otóż Roger Waters, basista i formalny lider zespołu, wyraźnie zainspirowany "Folwarkiem Zwierzęcym" Orwella, podzielił ludzi na trzy kategorie: świnie, psy i owce. Psy - zdradzieckie i wciąż konspirujące przeciwko innym, żądne władzy Świnie i Owce - posłuszne i wykorzystywane. Cóż... nie jest to bynajmniej wizerunek napawający optymizmem.
Najlepszy utwór na płycie to zdecydowanie "Dogs" - najbardziej rozbudowany instrumentalnie, z efektowną partią gitary Gilmoura (absolutnie fenomenalne solo - osobiście uważam je za jedno z lepszych w dorobku gitarzysty) oraz sporą dawką instrumentalnych smaczków. Mimo że większość utworów jest autorstwa Watersa (tylko w "Dogs" pomagał mu Gilmour), to paradoksalnie chyba bardziej jest to płyta w konwencji Davida Gilmoura, prezentującego się doskonale w partiach instrumentalnych, których na "Animals" nie brakuje ("Dogs", "Pigs" czy "Sheep"). W "Dogs" i "Sheep" pojawiają się też wkomponowane w muzyczne tło elementy takie jak śpiew ptaków czy beczenie owiec (nie jestem tylko pewien czy odgłosy te są prawdziwe, czy zostały wygenerowane elektronicznie).
"Animals" nie był żadnym przełomem artystycznym, a lekko akustyczny klimat nie zagościł na stałe na liście środków muzycznego wyrazu grupy - to po prostu solidne floydowe gitarowe granie i ostatni album w składzie Waters, Gilmour, Mason, Wright.
Czas wydania "The Animals" zbiegał się czasowo z eksplozją punk rocka. Ponoć ten album jest najbardziej punkowy ze wszystkich wydawnictw grupy, ale jakoś podczas setek przesłuchań tej płyty nie doszukałem się żadnych jego elementów.
Pink Floydem zaraziła mnie moja mama i chwała Jej za to :) Pozdrawiam fanów
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
King Crimson "In the Court of the Crimson King"
- autor: Grzegorz Kawecki
Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot
Led Zeppelin "II"
- autor: Kajetan Pawełczyk
Dead Can Dance "Within The Realm Of Dying Sun"
- autor: Lambert
Deep Purple "In Rock"
- autor: Annoporus