zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku poniedziałek, 25 listopada 2024

recenzja: Pestilence "Obsideo"

23.04.2014  autor: Szamrynquie
okładka płyty
Nazwa zespołu: Pestilence
Tytuł płyty: "Obsideo"
Utwory: Obsideo; Displaced; Aura Negative; Necro Morph; Laniatus; Distress; Soulrot; Saturation; Transition; Super Conscious
Wykonawcy: Patrick Mameli - gitara, wokal; Patrick Uterwijk - gitara; George Maier - gitara basowa; David Haley - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Candlelight Records
Premiera: 21.11.2013
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Czas leci, a Zaraza trwa. "Obsideo" to trzecia płyta odrodzonego Pestilence i następna w zmienionym składzie. Następna brutalna i następna wydana dwa lata po poprzedniej. Regularność godna podziwu, zwłaszcza że jakiejś szczególnej koniunktury na takie granie obecnie nie ma.

Dość długo się do tego albumu przekonywałem, a i o żadnym pre-orderze mowy nie było. Kiedy gruchnęła wieść, że kapitan Mameli stracił sekcję rytmiczną z albumu "Doctrine" - czyli basistę Jeroena Paula Thesselinga i perkusistę Yumę van Eekelena - skierowałem do niego telepatycznie pytanie o treści: "co żeś do kurwy nędzy zrobił najlepszego"? W tamtym składzie wszystko tak pięknie pasiło (przynajmniej muzycznie), że nowych los ritmos wymiataczos na wstępie traktowałem nieufnie, chociaż David Haley dał się wcześniej poznać jako istny diabeł tasmański w Psycroptic.

Obawy, że zmiana składu nie wyjdzie muzyce Pestilence na zdrowie, spełniły się w jakimś stopniu. Muszę jednak zaznaczyć, że taka opinia wynika tylko i wyłącznie z gustu. Bas Georga Maiera brzmi jak kawał mięcha. Umiejętności nowemu basiście też nie brakuje, co wyraźnie słychać np. w kawałku "Aura Negative", ale nie pływa on tak, jak Thesseling, którego gra dodawała finezji brutalnej jeździe Holendrów. David Haley to najlepszy blaściarz w historii Pestilence. W bardziej masywnych, wolniejszych fragmentach też miażdży, ale nie ma takiej wyobraźni i dynamiki (szczególnie w przejściach), co młodzian Yuma. Pozytywnym zaskoczeniem jest natomiast wyraziste, tłuste, ale i dość chrupkie brzmienie "Obsideo" ukręcone w "Spacelab Studios" (Tonisvorst w Niemczech), gdzie Mameli nagrywał już wcześniej z projektem C-187 płytę "Collision".

Tradycyjnie na krążku Pestilence niesamowitych riffów nie brakuje. Już pierwszy z otwierającego album tytułowego kawałka zaraża energią, a np. te z "Transition" łatwo sobie wyobrazić w wykonaniu orkiestry na potrzeby muzyki do jakiegoś filmu grozy. Solówki gitarowe, choć sprawiają wrażenie, jakby latały po dziwnie zakrzywionych orbitach, nierzadko są małymi cudeńkami, np. w "Laniatus". Cieszą też świetne syntezatorowe dodatki np. w "Necro Morph", dające nadzieję na bardziej różnorodny materiał w przyszłości. Ma to znaczenie, bo największą wadą płyty "Obsideo" jest zbyt częste powtarzanie patentu: najpierw ostrzał karabinowy, a w późniejszych częściach wolniejsza gimnastyka szyi.

Dlatego też kandydatem na najlepszy kawałek albumu jest pełen niespodzianek "Aura Negative". W czołówce są też: utwór tytułowy, który z roli otwieracza wywiązuje się znakomicie, niezwykle nośny "Laniatus" oraz "Transition", gdzie Pestilence bulgocze w zagmatwaniu aż wyjdzie do rwanego grania doprawionego thrillerowym synthem. Teraz rzucam okiem na wkładkę w poszukiwaniu informacji, czy używali syntezatorów gitarowych, czy tzw. parapetów? Odpowiedzi nie znajduję, ale okazuje się, że wszystkie rodzynki, które wymieniłem (poza tytułowym "Obsideo"), współkomponował Uterwijk. Nic dziwnego, że trzyma się w składzie. Jego współpraca z głównym autorem - Mamelim - przynosi znakomite efekty.

Słuchacze, którzy nie łyknęli poprzednich albumów odrodzonego Pestilence, teraz też nie będą zachwyceni. Zadowoleni będą natomiast ludzie, którzy lubią dostawać po uszach od obecnego wcielenia Zarazy - zespołu, który nie jest dość oldschoolowy dla fanów swoich wczesnych dokonań, a dla zwolenników współczesnych nurtów, takich jak djent, jest znowuż nie dość nowoczesny. Jeśli drogi czytelniku nie masz zamiaru z góry przypisywać się do jednej z tych grup, polecam Ci sprawdzić, czy po włączeniu tej płyty spokojnie usiedzisz, czy też pójdziesz, tak jak ja, w Pestilence tango?

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Pestilence "Obsideo"
universal_soul (gość, IP: 78.146.102.*), 2014-05-09 04:31:14 | odpowiedz | zgłoś
Jeśli ktoś szuka dobrego technicznego death, zagranego z fantazją, nie zjadającego własnego ogona polecam serdecznie Dethklok. Najbardziej podoba mi się chyba "Dethalbum II", ale wszysktie są zajebiste. To co chłopy muzycznie wyczyniają przchodzi wszelkie pojęcie. Gene Hoglan perkę po prostu masakruje, Small nadupia zajebisty riff po zajebistym riffie, solóweczki smakowite. Taki "The Gears", czy "Burn the Earth" z dwójki jebią prosto w rdzeń kręgowy
re: Pestilence "Obsideo"
jarema37 (wyślij pw), 2019-02-04 17:10:52 | odpowiedz | zgłoś
A miałem juz nic nie kupować do kwietnia. Tak sobie obiecywałem :P
Moge winić siebie (za włóczenie sie po pełnym wyzwalaczy necie), albo universal_soul za podpowiedź (ale jak tu winić za taka podpowiedź).
W każdym razie dwie pierwsze płyty Dethklok w drodze
re: Pestilence "Obsideo"
jarema37 (wyślij pw), 2019-02-04 18:41:48 | odpowiedz | zgłoś
Ja piernicze, ależ to jest bezczelnie chwytliwe. A nie jest to przaśna chwytliwosć w stylu -nikomu nie ubliżając- Amon Amarth.
Do tego pyszne wykonanie.
Nie to, że chcą Chucka zdetronizować (chociaz co poniektórzy z nim grali). Nie ten styl, nie ten poziom, nie tego typu ambicje. Ale klasa w tym co robią podobna
re: Pestilence "Obsideo"
skia (gość, IP: 178.181.170.*), 2014-05-01 21:52:17 | odpowiedz | zgłoś
Dla mnie Pestilence to Testimony Of The Ancients wraz z Loudblast - Disincarnate, Messiah - Choir Of Horrors, Carcass - Necroticism, Sarcofago - The Laws Of Scourge, Paradise Lost - Gothic i Sepulturą - Arise to najlepsze w cieżkiej muzyce co słyszałem w życiu. No i jeszcze Morbid Angel - Blessed Are The Sick oraz oczywiscie Deathy.
re: Pestilence "Obsideo"
Biesmark (gość, IP: 10.67.126.*), 2014-04-30 20:08:49 | odpowiedz | zgłoś
Ten album to monstrum od początku do końca. Poprzednik był dobry ale to nie to samo,Obsideo ma taki dziwny klimat z Blessed Are The Sick Morbid Angel , solówki ala Alan Holdsworth to odjazd na maksa. Ciężar osmiostrunowych gitar wgniata- posłuchajcie na dobrych sluchawkach!!
Polecam.
re: Pestilence "Obsideo"
Marcin Kutera (wyślij pw), 2014-04-30 20:26:28 | odpowiedz | zgłoś
z tym dziwnym klimatem na Blessed ... mam podobnie. Album nie przyswajalny a zarazem genialny i dziwny
re: Pestilence "Obsideo"
Simao (gość, IP: 89.124.163.*), 2014-05-01 10:21:41 | odpowiedz | zgłoś
Zgadzam sie. Jestem szczesliwym posiadaczem oryginalnego CD i na moich Sennheiserach HD po prostu rozpiernicza:)
re: Pestilence "Obsideo"
Kloc (gość, IP: 89.67.31.*), 2014-04-30 18:12:25 | odpowiedz | zgłoś
To ze ktos tam wyzej przyrównał Obsideo do Scream to moim zdaniem wynika bardziej z wielbienia Death a szczerej (może i od zawsze) zlewki i niechęci do Pestilence. Subiektyw i tyle.
re: Pestilence "Obsideo"
ariabk80 (wyślij pw), 2014-04-29 11:34:39 | odpowiedz | zgłoś
jak dla mnie super!
re: Pestilence "Obsideo"
gilnata82 (wyślij pw), 2014-04-26 15:58:28 | odpowiedz | zgłoś
mnie się bardzo podoba :)
« Nowsze
1

Oceń płytę:

Aktualna ocena (56 głosów):

 
 
71%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?