- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Perzonal War "When Times Turn Red"
"When Times Turn Red" to piąty już album w 10-letniej historii zespołu Perzonal War. Mamy na nim do czynienia z połączeniem dość konkretnego thrashowego wymiatania z bardziej melodyjnymi fragmentami. Ten pierwszy element budowany jest za pomocą mocarnych gitar i ostro łomoczącej perkusji, ten drugi natomiast to sprawka głównie wokalisty, który śpiewa mocno i zdecydowanie, ale przy tym umiejętnie tworzy zgrabne linie melodyczne. Zespołowi udało się też moim zdaniem odklejenie plakietki, która do nich przylgnęła - kapeli, która (mówiąc dyplomatycznie) nadmiernie nawiązuje do brzmienia Metalliki. Wprawdzie chwilami duch tego klasycznego zespołu unosi się nad nagraniami (np. w numerze tytułowym), a i Matthias Zimmer przypomina czasem Hetfielda ("Frozen Image"), to ogólnie Perzonal War gra "coś swojego". Chwilami zahacza to o metalcore'a, chwilami o patenty bardziej heavy-powermetalowe (refren w "In Flames" brzmi trochę jak Manowar), innym razem melodyka kojarzy się z Angel Dust (fragmenty "Hope Dies Last"), a ostre gitarowe brzmienie - z zagrywkami Chucka Schuldinera na "Sound Of Perserevance" (solówka w "5 More Days"). W każdym razie każdy element układanki jest tu na swoim miejscu i w efekcie otrzymujemy zwarte, energetyczne granie, mające odpowiedni "wykop" i ciekawe melodie.
"When Times..." rewolucji w muzycznym świecie nie spowoduje, ale myślę, że to naprawdę dobry album. Album, przy którym zatrzymałem się na dłużej, a w zalewie muzycznego średniactwa to już dużo.