zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 22 grudnia 2024

recenzja: A Perfect Circle "Mer de Noms"

19.12.2000  autor: Ra
okładka płyty
Nazwa zespołu: A Perfect Circle
Tytuł płyty: "Mer de Noms"
Utwory: The Hollow; Magdalena; Rose; Judith; Orestes; 3 libras; Sleeping Beauty; Thomas; Renholder; Thinking of you; Brena; Over
Wydawcy: Virgin Records
Premiera: 2000
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

A Perfect Circle to projekt wokalisty kultowej już formacji Tool Maynarda Jamesa Keenana, który postanowił nagrać album poza swoją macierzystą kapelą. Myślę jednak, że gdyby "Mer De Noms" ukazał się pod szyldem Tool nic złego by się nie stało, gdyż wielkich zmian w porównaniu z dotychczasowymi dokonaniami "Narzędzia" tutaj nie ma.

Kompozycje są mimo wszystko nieco łagodniejsze, do starych patentów muzycy dodali nieco nowych interesujących brzmień, pojawiają się nawet "ballady" ("Orestes", "3 libras", "Brena"), ale "to" brzmienie gitar oraz "ta" charakterystyczna atmosfera są doskonale zauważalne już od początku dla każdego fana rodzimej formacji pana Maynarda. Być może jest to zasługa gitarzysty Billy'ego Howerdela, związanego wcześniej z Toolem, jako konsultanta do spraw sprzętowych (Guitar Tech and Equipment Consultant).

Większość kompozycji to dynamiczne, ciężkie utwory o nieco zakręconej linii melodycznej (utwór rozpoczynający płytę "The Hollow", "Magdalena", "Judith" czy "Thomas"). Stylistycznie są one bardzo bliskie Toolowi. Trochę inne oblicze zespół ujawnia we fragmentach nieco spokojniejszych, jak "Orestes", czy absolutnie powalający "3 libras", gdzie pojawia się sekcja smyczkowa, a nawet flet. Na tle ciężkich, ponakładanych na siebie partii gitarowych brzmi to po prostu niesamowicie. Maynard nieco zmienia swoją manierę śpiewania i zwyczajnie hipnotyzuje. To trzeba usłyszeć... Z kompozycji zawartych na "Mer De Noms" wyróżniłbym jeszcze ciężki i majestatyczny "Sleeping Beauty". Warto też zwrócić uwagę na nieco orientalny "Renholdera" - utwór kojarzący się z twórczością Nusrat Fateh Ali Khana. Płytę kończy "Over" (jakże by inaczej?), którego nie powstydziłaby się nagrać sama Tori Amos - bardzo spokojny, Maynard śpiewa tylko przy akompaniamencie pianina.

Nie podejmuję się jakiejkolwiek interpretacji tekstów (autorstwa Maynarda i Billy'ego). Na ile Maynard propaguje w nich lakrymologię, nie mam pojęcia, w każdym razie wiele jest tu metafor oraz odnośników do Biblii ("Magdalena", "Judith") oraz do mitów greckich ("Orestes"). Zwykle ich symbolika jest czytelna, ale raczej nie w interpretacji A Perfect Circle.

Komentarze
Dodaj komentarz »