zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 24 listopada 2024

recenzja: Pendragon "Pure"

13.03.2009  autor: Meloman
okładka płyty
Nazwa zespołu: Pendragon
Tytuł płyty: "Pure"
Utwory: Indigo; Eraserhead; Comatose: I View From The, Seashore II, Space Cadet, III Home And Dry; The Freak Show; It's Only Me
Wykonawcy: Nick Barrett - gitara, wokal; Peter Gee - gitara basowa; Clive Nolan - instrumenty klawiszowe; Scott Higham - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Pendragon Toff Records
Premiera: 2008
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

Niezbyt często się zdarza, że gdy usłyszymy jakieś nagranie po raz pierwszy, od razu jesteśmy w stanie powiedzieć - to nam się niesamowicie podoba. Tak było z najnowszymi propozycjami Pendragon. Co prawda najpierw w eterze promowano bardziej przebojowe kawałki, czyli "Eraserhead" i "The Freak Show", ale było w nich to... coś. Dawało się też odczuć, że to jakiś inny Pendragon. Riffujacy na gitarze Nick Barrett - to była absolutna nowość. Poza tym zdecydowanie mocniejsze brzmienie powodowało, że z wielką niecierpliwością czekałem na premierę albumu. Nabyłem go już w październiku 2008 roku przy okazji koncertu grupy w Warszawie.

Przejdźmy jednak do konkretów. Tylko siedem utworów, ale za to osiem tytułów, gdyż najważniejszy kawałek na płycie, czyli doskonała suita "Comatose", składa się z trzech nazwanych, wyraźnie oddzielonych części. Oj, dzieje się tu, dzieje. Mnóstwo pomysłowych i wymyślnych aranżacji, zmienność tempa akcji, smyczki, efekty i jakieś tajemnicze rozmowy w tle.

Płytę otwiera długi, stopniowo rozwijający się, trwający prawie czternaście minut "Indigo". To utwór, w którym dosyć długo czekamy na malownicze solówki Nicka, ale potem pozostają już z nami. Krążek kończy fantastyczne "It's Only Me" ze wstępem na harmonijce i z mistrzowską grą na gitarze, aż dech zapiera. Po wybrzmieniu tego numeru, nie mamy wyjścia i musimy rozpocząć słuchanie "Pure" od początku.

Każdy dźwięk na albumie jest dopracowany, nie ma żadnych niepotrzebnych zagrań, gitara mniej zamaszysta, ale z rockową dynamiką, pruje zadziornie przed siebie. Instrumenty klawiszowe trochę z tyłu, nie są w stanie przeszkodzić ani zachwiać proporcji w niezwykle wyważonych frazach, solówkach i riffach Barretta. Mamy też kilka krótkich, świetnych improwizacji Nolana. Sekcja rytmiczna z młodymi siłami w osobie nowego perkusisty brzmi niezwykle zdecydowanie. Wokale i wokalizy przecudnie wpasowane są w dźwięki gitar i klawiszy. Poza tym, jak zwykle w przypadku tej formacji, wybija się melodyjność nagrań.

Słuchając "Pure" wyraźnie wyczuwamy, że muzyki jest właśnie tyle, ile trzeba. Nie jest to zbyt długi album. Trochę ponad pięćdziesiąt minut grania - i bardzo dobrze, wystarczy.

Pendragon stworzył wspaniałą i porywającą muzykę. Jeżeli ktoś od jakiegoś czasu nie śledził dyskografii zespołu, to - po zapoznaniu się z tą płytą - być może powróci w szeregi wielbicieli grupy. Są jednak tacy, którzy powracać nie muszą, bo wszystko, co tworzy Nick Barrett od wielu już lat, przeważnie przypada im do gustu. Do nich właśnie należy niżej podpisany.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Pendragon "Pure"
reavo (wyślij pw), 2013-05-28 15:00:41 | odpowiedz | zgłoś
Nie widzę, nic złego w owej" wtórności" czekając na nową płytę pendargon jak i innego zespołu oczekuje tego do czego jestem przyzwyczajony, a więc to za co ich cenię, więc owa mityczna "wtórność" jest jak najbardziej wielką zaletą. Czy głos przeciętny? Myślę, że to kwestia gustu, wszak przecież super głosem może poszczycić się "Klaudia Gawor", "Podsiadło" czy choćby Edyta Górniak..tych z dobrym głosem jest tak dużo..w zasadzie na pęczki i jakoś nic z tego nie wynika, nie oceniałbym głosu bo to nie ma znaczenia, albo się jego barwa podoba albo nie. No i kwestia najważniejsza, dla mnie gitara baretta jest wybitna, jestem świadomy, że to czysto subiektywne odczucie, aczkolwiek takie właśnie mam, więc znów ocenianie riffów, takich siakich itd. jest bez sensu, bo ja bym tej gitary nie zamienił na żadną inną i oby Barret zawsze tak grał, no i kurcze, starałem się, próbowałem, ale jak sobie puszczę Madonne, i potem zaraz Pure Pendragonu to jakoś no nijak nie potrafię znaleźć sensownych analogii..ot co, no może niech będzie i ona i on śpiewają! to tak odnośnie popu...;)
re: Pendragon "Pure"
universal_soul (gość, IP: 89.243.9.*), 2013-04-06 14:28:37 | odpowiedz | zgłoś
Dobrze wyprodukowana, dość wtórna muzyka, oscylująca gdzieś pomiędzy pop, a soft-rockiem z okacjonalnym riffem. Jeden z 1000 zespołów "prog-rockowych" (nie wiem co tutaj ta progresja ma znaczyć? bo nie ma tu absolutnie nic nowego). Do tego facet ma raczej przeciętny głos, który czasem wydaje się ok dzięki efektom i pogłosom. Nie mam pojęcia czym tutaj się zachwycać. Pojawiają się fajne zagrywki, riff tu i tam, ale nawet jak na chwilę się robi dobrze, wchodzi ten słaby wokal i wszystko psuje
wspaniały Pendragon
mariuniu (gość, IP: 87.204.126.*), 2011-10-06 15:23:15 | odpowiedz | zgłoś
I była by super gdyby nie ostatnia płyta Passion , bije wszystkie . Dla mnie to oprócz nowej Anathemy płyta roku 2011.
re: wspaniały Pendragon
saxon01 (gość, IP: 178.43.46.*), 2012-07-27 21:31:31 | odpowiedz | zgłoś
Mariuniu posłuchaj sobie Wolverine -Communication Lost,której ani Pendragon ani anathema ani inna kapela w 2011 nie dorasta do piet,w prog metalowej ogóln opojetej produkcji
re: wspaniały Pendragon
Anomander Rake (gość, IP: 157.25.137.*), 2012-11-13 14:01:42 | odpowiedz | zgłoś
"Communication Lost" - znam i też uważam, że jest świetne, podobnie jak i kolejny super album z 2011 roku - "Grace For Drowning" Stevena Wilsona. Jak dla mnie wielka trójca ostatnich 2 lat: Pendragon, Wolverine i Steven Wilson
Recenzja
ryszartt (gość, IP: 88.156.6.*), 2009-04-16 13:49:08 | odpowiedz | zgłoś
Drogi Melomanie! Jestem pod wrażeniem Twojej umiejętności oddania słowami tego, co słyszy ucho. To tak trudna sztuka!
re: Recenzja
Meloman (gość, IP: 83.20.165.*), 2009-04-17 09:44:23 | odpowiedz | zgłoś
Cieszę się,że recenzja się podobała.
Dziekuję za dobre słowa i serdecznie pozdrawiam.
Świetna płyta !!!
Anomander Rake (gość, IP: 89.77.194.*), 2009-03-17 23:18:16 | odpowiedz | zgłoś
Uważam, że po niezbyt udanym albumie jakim był "Believe", Pendragon nagrał świetną płytę. Bardziej zadziorną niż kilka poprzednich albumów, świeżą (być może wynika to ze zmiany perkusisty), skrzącą się pomysłami i jakby bardziej zwartą. Po kilku pierwszych przesłuchaniach jakoś szczególnie zapadł mi w pamięć utwór "Eraserhead". Jakiś taki trochę dziwny, tajemniczy i niepokojący... Ale i pozostałe utwory są świetne, trzymają ten sam bardzo wysoki poziom. Każdy z nich ma "to coś" jak napisał autor recenzji i gdyby ktoś zmusił mnie do wskazania utworu, który mi się najmniej podoba, to byłby z tym na prawdę duży kłopot :)

Oceń płytę:

Aktualna ocena (229 głosów):

 
 
88%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Budgie "You're All Living In Cuckooland"
- autor: Meloman

Sepultura "A-Lex"
- autor: Piter_Chemik

Heaven And Hell "The Devil You Know"
- autor: Paweł Filipczyk
- autor: tjarb

Amorphis "Silent Waters"
- autor: Norveg

Alter Bridge "Blackbird"
- autor: tjarb

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?