- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Peccatum "Strangling from Within"
Nie ma słowa, którym mógłbym określić muzykę Peccatum. Arcydzieło, objawienie... wszystkie te wyrazy zdają się być niczym wobec geniuszu, z którym przyszło mi obcować. Ten zespół jest dla mnie najciekawszym wydarzeniem ostatnich lat metalowej sceny. Jeśli tylko ostatnich. Muzyka Peccatum wciąga słuchacza, otacza go i wypełnia, całkowicie pochłaniając jego uwagę. Jest to Sztuka w najczystszej formie, wymagająca olbrzymiego zaangażowania odbiorcy - zarówno emocjonalnego, jak i intelektualnego.
Czuję się, jakbym uczestniczył w jakimś duchowym misterium. Już od pierwszych taktów odłożyłem na bok wszelkie banały tego świata i dałem się ponieść tej cudownej muzyce. Śledziłem rozmijające się śpiewy, które zdawały chcieć się przekrzyczeć, gubiłem się w przebogatych rytmach, by za chwilę się odnaleźć, a potem znów zgubić. Zdało mi się, że krzyczę wraz z tą muzyką, wykrzykuję emocje, których nawet nie rozumiem. Płynąłem wraz z głosem, który nagle zbaczał ze swego toru, zepchnięty przez inny... nie - to były ich drogi, drogi tak kręte, że zdawały się nie prowadzić do celu... a jednak prowadziły.
Tak czułem się po wysłuchaniu "Strangling from Within". A jak widzi tę płytę "szkiełko i oko"? Uwagę zwracają niezwykle złożone rytmy, pełne załamań i zmian tempa. Kompozycje charakteryzuje też specyficzna, pełna dysonansów, harmonia. Ale te dysonanse mają swoje określone miejsce, zazwyczaj rozwiązują się na bardziej harmoniczne współbrzmienia, tworząc niesamowite wrażenie rozjeżdżających się głosów, które potem się spotykają. Troje wokalistów oferuje szeroką paletę głosów - doświadczymy tu zarówno growlingu, jak i czystych śpiewów (męskich i kobiecych), a także deklamacji. Głosy często nakładają się na siebie, wyśpiewując różne fragmenty tekstu, co sprawia, że utworów należy słuchać na wiele różnych sposobów, bo ciężko ogarnąć wszystko na raz. Niesamowite wrażenie robi też dynamika kompozycji, form wyrazu jest naprawdę wiele - od cichych smyczków i subtelnych wokali Ihriel, po opętańcze, blackowe fragmenty okraszane krzykiem Ihsahna. Co więcej, w niektórych partiach aż ciężko uwierzyć, że tak agresywne motywy można rozwiązać na tak spokojnie, nie tracąc przy tym ciągłości muzyki.
Tej płyty nie oceniam. Po prostu nie czuję się upoważniony - to nie jest coś, co można ocenić. Sztuki Peccatum nie da się zmierzyć żadną miarą - jest tak oryginalna i utrzymana w niszczącej wszelkie schematy, konwencji, że po prostu nie ma jej do czego odnieść (co oznacza, że nadajemy ocenę najwyższą - red.).
Materiały dotyczące zespołu
- Peccatum