- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Patologicum/Gruesome Malady "Blasphemous Beef"
"Blasphemous Beef" to nazwa splitu indyjskiego Gruesome Malady i rodzimego Patologicum. Pierwsza część tego wydawnictwa należy do przedstawicieli naszego podwórka, a w jej skład wchodzi dziewięć numerów "skocznego" gore-grindu. W kawałkach Patologicum, przeplatanych wstawkami z filmów i tego typu rzeczami, dominuje dość ekstremalna jatka z odrobiną ciężkich zwolnień i solidnymi wokalnymi bulgotami. Krakowska piątka nie bawi się w szeroko pojęte kombinowanie, celując w brutalność i krwistość przekazu, a efekt końcowy jest na niezłym poziomie. I na tym właściwie koniec zalet "Blasphemous Beef". Zupełnie inaczej sprawa się ma z drugą częścią tego krążka, którą wypełnia pięć utworów (w tym cover Impetigo "Boneyard"), istniejącego od 1999 roku hinduskiego duetu Gruesome Malady. Numery Vikrama Bhata i Jimmy'ego Palkhivala mają przede wszystkim marną, by nie rzec gównianą, produkcję - hałaśliwe gitary, bębny brzmią jak tekturowe pudła, ledwo słychać wokal. Wszystko to przypomina bliżej nieokreślony, ekstremalny zgiełk i prawdę mówiąc ciężko przy takiej jakości zorientować się, w jakiej stylistyce operuje ta egzotyczna formacja. Można się domyślać jedynie, że Gruesome Malady to jakiś przedstawiciel death-grindu, korzystający chwilami z dość zabawnych wstawek. I na tym koniec.
Podsumowując, "Blasphemous Beef" przypomina dwie zupełnie różne strony medalu - jest tu jedna godna uwagi w postaci numerów Patologicum i druga, na którą właściwie można nie tracić czasu, bo zawiera kompozycje dwójki z Indii. Myślę jednak, że nawet dla tych pierwszych warto zaopatrzyć się w ten materiał. Przecież Gruesome Malady słuchać nie trzeba.